STYL ROBI WALKĘ: DZIEDZICTWA TRZECH PATRIARCHÓW (cz. 1)
Bernard Hopkins, Roy Jones Junior, James Toney. Trzej wciąż aktywni, grubo ponad czterdziestoletni bokserzy o niewiarygodnym dorobku. Patriarchowie kościołów pełnych wiernych. Zaczynali przed 1990 rokiem w wadze średniej (uogólnienie w przypadku Hopkinsa) i szli w górę, zdobywając po drodze dziesiątki tytułów i stając się symbolami pięściarskiej Ameryki.
Jak porównać dziedzictwa tych większych niż życie postaci? Przyznaję się do miłości dla B-Hopa, RJJ'a i ''Lights Out'', jednak postanowiłem rozwiązać sprawę na chłodno, bez religijnego fanatyzmu. Wziąłem pod uwagę kluczowe walki każdego z kapłanów i oceniłem je w skali od jednego do trzech punktów. Nie ma i nigdy nie będzie jedynej słusznej metody porównawczej. Bawmy się papierowym boksem.
JAMES "LIGHTS OUT" TONEY
Michael Nunn (TKO w 11 rundzie, 10.05.1991). Niepokonany Nunn był wtedy w ścisłej czołówce rankingów P4P i wydawało się, że łatwo poradzi sobie z nieznanym szerszej publiczności bokserem z Michigan. Pierwszą połowę pojedynku zdominował mistrz, ale od siódmej rundy Toney zaczął omijać prawą rękę niezwykle szybkiego i wyrafinowanego technicznie mańkuta. Mimo coraz lepszej postawy, podopieczny Billa Millera potrzebował nokautu, by wygrać walkę. W jedenastej rundzie trafił potężnym lewym sierpowym, po którym Nunn wylądował na deskach. Toney dobił słaniającego się na nogach mistrza i zdobył tytuł IBF wagi średniej. Ocena: 3 punkty. Prawdopodobnie najcenniejsze zwycięstwo w karierze Toneya.
Mike McCallum (stosunkiem głosów dwa do remisu, 29.08.1992). Po remisie w ich pierwszej walce Toney dojrzał i stał się niemal kompletnym zawodnikiem. Drugi pojedynek także był wyrównany i wyznaczał super wysoki poziom. Trudno kwestionować werdykt. ''Lights Out'' boksował wzorowo i zrobił wystarczająco wiele, żeby ostatni raz obronić tytuł w kategorii do 160 funtów. Ocena: 2 punkty. Niedoceniany McCallum, jeden z najlepszych pięściarzy drugiej połowy lat osiemdziesiątych miał już 35 lat i zbliżał się do schyłkowej fazy swojej kariery.
Iran Barkley (poddanie po zakończeniu 9 rundy, 13.02.1993). ''The Blade'' drugi raz pokonał Thomasa Hearnsa, odbierając mu tytuł mistrza świata WBA wagi półciężkiej, po czym wrócił do limitu 168 funtów i zmierzył się w obronie pasa IBF z Toneyem. Okazało się to wielkim błędem. Styl Barkleya idealnie pasował głodnemu zwycięstwa Jamesowi. Slugger z Bronxu został zdeklasowany. Ocena: 2 punkty. Toney w swoim ''prime'' przeciwko bardzo groźnemu, choć prymitywnemu przeciwnikowi.
Tim Littles (TKO w czwartej rundzie, 05.03.1994). Trzecia obrona pasa IBF wagi super średniej. Przed walką ze świetnym amatorem Littlesem - niepokonanym na zawodowych ringach - Toney znajdował się według wielu na tronie P4P. Pojedynek przybrał dramatyczny obrót, gdy w czasie ostatniej akcji trzeciej rundy mistrz doznał groteskowego rozcięcia nad lewym okiem. Wściekłość Toneya nie miała granic. ''Znokautuję tego skurwysyna'' - wrzasnął i wypatroszył Littlesa. Ocena: 1 punkt. Wartościowe zwycięstwo i pokaz mocnej psychiki.
Wasilij Żirow (jednogłośne, zdecydowane zwycięstwo na punkty, 26.04.2003). Złośliwi mówili, że Żirow zajedzie Toneya tempem i wybije mu ze łba nadzieję na kolejny pas. Po walce musieli odszczekać swoje słowa. Mistrz IBF wyprowadził ponad 1000 ciosów, co było wodą na kontrujący młyn. Trafiając raz po raz w głowę i korpus, Toney znacząco skrócił karierę niepokonanego wcześniej Kazacha. Ocena: 2 punkty. Być może najlepsza walka w historii wagi cruiser, ostatni wielki tryumf ''Lights Out''.
Evander Holyfield (TKO w dziewiątej rundzie, 04.10.2003). Eliminator do tytułu IBF wagi ciężkiej. U progu lat dziewięćdziesiątych Toney zapowiadał zdobycie ''za 5-6 lat'' mistrzostwa świata HW. Kiedy pokonał starzejącego się Holyfielda, dał upust braggadoccio. Zaszokował świat słynnym ''I got milk baby'' i twierdził, że jest ''niezniszczalny''. Między linami wyglądało to nieźle - tylko na początku pojedynku ''Holy'' stawiał Toneyowi opór. Jak zawsze wyluzowany James stopniowo przejmował kontrolę, aż wreszcie narożnik legendy z Atlanty rzucił ręcznik. Ocena: 1 punkt. Jedyna całkiem udana walka J.T. w królewskiej dywizji.
Wartość dziedzictwa: 11 tłustych punktów.
Co do walki z Zirowem, to faktycznie walka świetna, jedna z lepszych w crusier, choć dla mnie Mormeck-Bell była naj, naj-mimo że nie przepadam za tymi zawodnikami.
Kariera zbudowana na oszustwie.
święta prawda.
Kariera zbudowana na oszustwie."
Pierwszy cios w tył głowy z winy Nunna, drugi poleciał na skroń.
Komentarz napisany na głupocie.
Pierwszy cios w tył głowy z winy Nunna, drugi poleciał na skroń.
Komentarz napisany na głupocie
Toney po wznowieniu walki uderzyl klasyczny rubit punch,po ktorym Nunn polecial na liny,byl tylem do Toneya,a ten zajebal mu kolejny raz w tyl glowy.Ringowy w takiej sytuacji,powinien zatrzymac pojedynek i dac przynajmniej ostrzezenie faulujacymi piesciarzowi.
Jezeli chcesz mnie pouczac,to najpierw zadaj sobie trud poznania regul boksu i anatomii czlowieka.
Jezeli zas probujesz wywolac pyskowke to prosze bardzo.Ty maly,pierdolony,smierdzcy psim gownem,skurwialu,cwelu,wyjebany przez stado murzynow,lizichuju,skonczona kurwo meska
Papa Franek wyniesie ich na ołtarze !,napiszę z ojcem list do Watykanu z prośba o jak najszybszą beatyfikację tych 3 braci
voutan
,,Ty maly,pierdolony,smierdzcy psim gownem,skurwialu,cwelu,wyjebany przez stado murzynow,lizichuju,skonczona kurwo meska,,
Ja w niedzielę zdecydowanie wolę ,,Ojcze nasz.....
Widzę że każdy po swojemu się modli...
To nie był żaden rabbit punch, tylko zwykły cios w tył głowy, który wynikał bardziej z tego, że Nunn pływał niz ze złych intencji Toneya. Jeśli zawodnik zadaje prawidłowy cios, a jego przeciwnik sam się nastawia to czyja to jest wina? W drugiej sytuacji na początku wygląda to źle ale w rzeczywistosci cios pada na skroń, a nie w tył głowy, co juz pisałem. Sędzia mógł po pierwszej akcji dać upomnienie Hopkinsowi, ale najwłaściwsze było puszczenie walki i tak własnie sie stało. Niestety ale musisz jako jedyny na świecie życ z tym, ze Toney zbudował kariere na oszustwie.
Szpilka uderzyl Basile,gdy byl na kolanach to fakt.Ale to nie mialo wiekszych konsekwencji dla przebiegu walki.Ringowy upomnial Artura za ten faul i dal Basile czas na dojscie do siebie
Jezeli zwyciestwo Toneya nad Nunnem mialo takie samo znaczenie dla jego kariery,jak zwyciestwo Szpilki nad Basile to poraz kolejny gratuluje "wiedzy" o boksie,nedzny prowokatorzyno