ABRAHAM: STIEGLITZ NIE MA ARGUMENTÓW W PIĘŚCIACH BY MI ZAGROZIĆ
- Robert jeszcze nie widział co mogę zaoferować naprawdę w ringu, z kolei on pokazał już cały swój arsenał. Dla niego rewanż będzie znacznie trudniejszy niż pierwsze spotkanie. Już raz go pokonałem, mam całą wiedzę na jego temat i przede wszystkim narzędzia, aby zrobić to ponownie - zapewnia Arthur Abraham (36-3, 28 KO), który w przyszłą sobotę po raz drugi stanie oko w oko z Robertem Stieglitzem (43-3, 24 KO). A przecież to właśnie jemu odebrał w sierpniu zeszłego roku tytuł federacji WBO kategorii super średniej.
- On naprawdę nie potrafi zmienić sposobu walki, ale nie należy też go lekceważyć. Przecież mistrzem świata nie zostaje się przypadkowo, tym bardziej, gdy potem się kilka razy pasa jeszcze skutecznie broni. Teraz będzie próbował zrewanżować mi się za tamtą porażkę, dlatego wraz ze swoim trenerem dokładnie opracowujemy strategię na nasze starcie. Mam jeszcze sporo do zaoferowania, zaś moim planem na przyszłość jest przynajmniej kilka udanych obron pasa WBO. Dla Stieglitza mam szacunek, ale on nie ma argumentów w pięściach by mi zagrozić. I nie zmienia tego nawet fakt, iż do rewanżu dojdzie na jego terenie, w jego mieście - dodał pewny siebie "Król Arthur".
- Przede wszystkim zamierzam wygrać, więc nie nastawiam się specjalnie na nokaut. Gdyby się jednak udało, byłaby to jak zawsze wisienka na torcie. Takich rzeczy nie należy natomiast planować z góry. Wiem za to na pewno, iż dotąd jeszcze nie pokazałem w pełni swoich możliwości oraz to, że w rewanżu będę dużo agresywniejszy niż za pierwszym razem. Podniosę intensywność akcji, zwiększę tempo i przekonamy się, czy Stieglitz będzie w stanie stawić mi opór - zakończył panujący champion.