GOŁOTA: MUSZĘ TRENOWAĆ, BEZ BOKSU UMIERAM
- Zawsze są jakieś wyzwania w życiu, ja po prostu chciałem sprawdzić, czy się jeszcze nadaje do boksu - powiedział gość programu "Tomasz Lis Na Żywo", Andrzej Gołota (41-9-1, 33 KO). Polski bokser pojawił się w studiu z jeszcze wyraźnymi śladami, niedawnej, przegranej walki z Przemysławem Saletą (44-7, 22 KO).
Gołota stwierdził, że sam nie potrafi wyjaśnić dlaczego ciągle chce wracać na ring i to mimo ostatnich porażek z Adamkiem i Saletą. - Ciężko powiedzieć, co mnie ciągnie, po prostu jakaś taka chęć, że po prostu chce się jeszcze to robić - lakonicznie, w swoim stylu, wyjaśnił "Andrew". - Boks to jest i moje życie, ale na pewno też sposób zarabiania pieniędzy. Jednak przyszedł teraz taki czas, że po prostu muszę trenować, muszę boksować, bo inaczej to życie nie ma dla mnie sensu. Bez boksu umieram - dodał szczerze Gołota.
Bokser nie chciał lub nie potrafił jeszcze odpowiedzieć na pytanie, czy walka z Saletą była jego ostatnią. - Nad swoją przyszłością muszę się jeszcze zastanowić, na razie nie jestem w stanie podjąć decyzji. Czy gdybym wygrał to chciałbym walczyć dalej? Wiesz co, nie wiem. Moim celem było sprawdzenie tej lewej ręki, czy ona działa - podsumował "Andrew".
O swoje zdanie na temat ostatniej walki Gołoty zapytana została też obecna w studiu żona boksera Mariola - Ja w sumie byłam przeciwna tej walce, ale Andrzej od trzech lat w sumie cały czas trenował i nie chciałam mu tego odbierać. Dodatkowo w chwili, gdy usłyszałam, że to ma być Przemek Saleta to myślałam, że zagrożenie nie jest tak duże i to dobry sposób na pokłon dla swoich kibiców - przyznała małżonka boksera.
- Żona patrzy na to trochę prewencyjnie, ona po prostu nie chce mnie widzieć przegranego i może dlatego nie chce czasem, żeby walczył - podsumował Gołota.
Kazdy kto trenuje boks, kazdy kto to kocha rozumie pana Andrzeja.
Jest w tym moc, ktora nie pozwala po prostu tego zostawic.
Bez wzgledu na jakim poziomie bedzie dalej uprawial boks, bede darzyl Go ogromnym szacunkiem za to co osiagnal ; )
myślę, że każdy jest w stanie zrozumieć Gołotę. facet od dzieciństwa zmagał się z demonami - brak pewności siebie, asertywności, wytrwałości, odporności psychicznej - nie trzeba być psychologiem, żeby to wiedzieć, rozumieć dlaczego przegrywał wygrane walki. boks był i jest dla niego rodzajem terapii. natomiast flaki mi się wywracają, jak słyszę, że Andrzej wciąż się zastanawia nad kolejnymi walkami. chcę go pamiętać jako faceta, dla którego zarywałem nocki, który był głównym tematem nasiadówek z kumplami 10 lat temu. ostatecznie walka z Adamkiem pokazała, że Gołota jest już sportowym emerytem. Tomek obijał go jak wór kartofli, przykro było patrzeć, jak robi mu z twarzy miazgę. sobotni wieczór traktowałem jak benefis Gołoty, liczyłem na pokazówkę, parę ładnych kombinacji, ukłon w stronę kibiców, a nie wojnę na wyniszczenie faceta, który nie powinien się już bić, dla którego po tylu walkach kolejny sierp przyjęty na skroń może skończyć się co najmniej szpitalem. ten pluty co chwilę ochraniacz, tragiczne to było. nie wiem, co jest nie tak z Andrzejem, a może jego otoczeniem. czy brak mu kogoś, kto nakreśli mu inne perspektywy na życie po boksie? lepszy straszny koniec, niż strach bez końca. trenerka chłopaków takich jak on wydaje mi się najbardziej logocznym rozwiązaniem.
W ogóle oglądając Andrzeja wczoraj było mi bardzo smutno.. On wygląda na 10 lat więcej..
piszesz to na poważnie? serio chciałbyś to oglądać?? przecież co miał doszlifować, doszlifował kilkanaście lat temu. w tym wieku to już tylko dalsze wyniszczenie organizmu, degeneracja tkanek i ryzyko poważnego inwalidztwa Andrzeja.
Jak ostatnimi laty walczysz, to przed telewizorami... inni umierają :/"
przesadzasz, takie rzeczy tylko na filipinach się dzieją ;-)
Przez takich jak ty Andrzej dostaje wpierdziele raz za razem od lat. Chcę żebyś sobie uzmysłowił, że ty jesteś temu winien.
Takie opinie działają na włodarzy telewizji jak kocimiętka na koty. Widzą że jest popyt i wysyłają Gołotę na rzeź.
co się stało, to się stało. nie żyjmy przeszłością, Andrzej ma już swoje miejsce w historii, którego nikt mu nie odbierze - chyba że chce dopisać do tego smutny epilog, na razie mocno na to pracuje.
pod względem fizycznym nie jest już zdolny do podjęcia jakiejkolwiek poważnej rywalizacji ringowej. trwale i nieodwracalnie zajechany, uszkodzony, obity. lub stosując terminologię lotniczą - ma kilkukrotnie przekroczony dopuszczalny resurs i w ogóle nie powinien już latać. wciąż może jednak dać od siebie dużo innym. więc skupmy się w końcu na 'PROSPEKTACH', ok?
Patrzcie 6 lat temu tez chcial sprawdzic czy sie jeszcze nadaje do boksu.
Ktoś z bliskich powinien mu pomóc znaleźć złoty środek. Tak jak Saleta chociażby, który non stop trenuje, uprawia sporty ale hobbystycznie. Niech Andrzej trenuje, niech Andrzej sparuje, tylko niech nie walczy. Ale z drugiej strony - właśnie walk, rywalizacji i kariery mu brakuje. Ciężka sytuacja.
ps. To problem bo po tym co osiagnoł powinien trenowac sobie rekreacyjnie na luzie spariingi moze jakis gym otworzyc zyć jak wódz a nie ćiagle chcieć byc młodzieniaszkiem
Riddick Bowe I- Pewnie był zmęczony i nie wiedział już gdzie trafia Bowe'a, na dodatek ten już symulował. W I walce te ciosy nie były jeszcze tak kontrowersyjne bo nie wydawały się być zamierzone.
Riddick Bowe II- Zadał ponad 400 ciosów, miał 2 razy Bowe'a na deskach, pewnie już w 9 rundzie zaczął się denerwować że pomimo ciągłego okładania Amerykanina, nie jest w stanie go wykończyć i był zły za symulowanie w poprzedniej walce i tak naprawdę po raz pierwszy strzeliło mu do głowy.
Lennox Lewis- co tu dużo mówić, nie spodziewał się takiego ataku Lewisa już w 1 rundzie "Pewnie Andrzej myślał, że Lennox będzie z nim rozmawiał, a ten od razu rzucił się do bicia"
Michael Grant- Miał go 2 razy na deskach w 1 rundzie, wyraźnie przeważał, w 10 rundzie nagle dostał mocny cios i po serii knock down. Pewnie wiedział, że z taką słabą obroną nokaut przez 2 minuty do końca rundy był już nieunikniony i pękł psychicznie.
Mike Tyson- tego się nie da skomentować, wystarczy spojrzeć na oczy Tysona po walce i odpowiedź sama nasuwa się do głowy...
Przemysław Saleta- zmęczenie go dopadło, poza tym przyjął bombę i nie był już w stanie kontynuować pojedynku.
żeby dyskusja miała sens, trzeba zadać sobie pytanie, jaki był skład polskiej reprezentacji boksu na IO w Londynie, a jaki np. w Seulu. i za taki stan rzeczy trzeba wyraźnie podziękować przede wszystkim panom 'działaczom' z PZB. naprawdę dajmy już spokój Gołocie. ćwierć wieku w ringu - bardziej niż ktokolwiek zasłużył na święty spokój.
100 % poparcia
trenuj boks tylko nie walcz , wilk syty i owca cała
Kolejna sprawa, lewa ręka "Pięściarz przyznał, że dopiero teraz po kilkunastu latach, jego lewa ręka odzyskała pełną sprawność. "Wiesz, że od wypadku samochodowego w 1999 roku nie mogłem boksować tą ręką? Wreszcie ją naprawili. Tej ręki nie mogłem używać na przykład w walce z Tysonem, dasz wiarę? I potem przez tyle lat. Jednorękim bokserem byłem.
Reasumując wszystkich kibiców robił w ......., bo nigdy nie powiedział, że jest nieprzygotowany, czy coś mu dolega. Ale kasa wyła na wyciągnięcie zdrowej ręki, a że podda walke, ucieknie itp
Kibic niech sie ......., kieszeń pełna, fajnie jest.
Skoro on ćwiczy na co dzień i tak kiepsko wygląda w ringu to po prostu nie ma sensu.
Powalczyć jeszcze może z:
Albert Sosnowski,
Wojciech Bartnik
...
Ale czy potrzebny mu tłumacz? Jak to określił Michalczewski.
Gołota może nawet nie wiedzieć godzie on się znajduje.
Dokładnie, w dodatku ludzie myśleli, że jak Andrzej w wieku 45 lat od walki z Adamkiem zrzuci 5-6 kg i opowie bajkę o zdrowej lewej ręce to Saleta padnie po pierwszym ciosie i Goły jeszcze namiesza w wadze ciężkiej. Wszyscy wyśmiewali Przemka jaki nakoksowany, że po 3 rundach odpłynie a jak było każdy widział.
Data: 26-02-2013 11:28:36
"myślę, że każdy jest w stanie zrozumieć Gołotę. facet od dzieciństwa zmagał się z demonami - brak pewności siebie, asertywności, wytrwałości, odporności psychicznej - nie trzeba być psychologiem, żeby to wiedzieć, rozumieć dlaczego przegrywał wygrane walki. boks był i jest dla niego rodzajem terapii. natomiast flaki mi się wywracają, jak słyszę, że Andrzej wciąż się zastanawia nad kolejnymi walkami. chcę go pamiętać jako faceta, dla którego zarywałem nocki, który był głównym tematem nasiadówek z kumplami 10 lat temu. ostatecznie walka z Adamkiem pokazała, że Gołota jest już sportowym emerytem. Tomek obijał go jak wór kartofli, przykro było patrzeć, jak robi mu z twarzy miazgę. sobotni wieczór traktowałem jak benefis Gołoty, liczyłem na pokazówkę, parę ładnych kombinacji, ukłon w stronę kibiców, a nie wojnę na wyniszczenie faceta, który nie powinien się już bić, dla którego po tylu walkach kolejny sierp przyjęty na skroń może skończyć się co najmniej szpitalem. ten pluty co chwilę ochraniacz, tragiczne to było. nie wiem, co jest nie tak z Andrzejem, a może jego otoczeniem. czy brak mu kogoś, kto nakreśli mu inne perspektywy na życie po boksie? lepszy straszny koniec, niż strach bez końca. trenerka chłopaków takich jak on wydaje mi się najbardziej logocznym rozwiązaniem. "
Dokładnie. Uwielbiam tego gościa i żałuję, że nie jest 10 lat młodszy. żaden z obecnych polskich pięściarzy nie generuje takich emocji jak Gołota. Natomiast jego lewa ręka jest już tak zniszczona, że zastanawia mnie fakt, jak dostał licencje bokserską na walkę z Saletą... W boksie mógłby obracac się cały czas, założyć grupę promotorską, niech trenuje dzieciaków, niech otworzy GYM itp. a boksować dla przyjemności, a nie zawodowo. Własnie przez to, że uwielbiam tego gościa nie chciałbym już go oglądac w ringu..
"Reasumując wszystkich kibiców robił w ......., bo nigdy nie powiedział, że jest nieprzygotowany, czy coś mu dolega. Ale kasa wyła na wyciągnięcie zdrowej ręki, a że podda walke, ucieknie itp
Kibic niech sie ......., kieszeń pełna, fajnie jest. "
Co ty wygadujesz, gadasz jak tzw. "ciemna masa" dająca się podpuszczać pewnym kręgom.
Kiedy on cie oszukał i w jaki sposób miał to niby zrobić? Znasz boksera, który kiedykolwiek powiedział przed walką że jest nieprzygotowany? Docinków o pieniądzach nie skomentuje, bokserzy powinni zarabiać krocie i cieszę się, że Gołota, Adamek a nawet Floyd dostają za swoją pracę i ryzyko duże pieniądze.
Troche sie ośmieszyłes jak dla mnie z typ postem.
wiesz, kogo brakuje? człowieka z inicjatywą, który zebrałby pieniądze, zorganizował taki GYM, zrekrutował mały sztab, a na koniec przyprowadził tam Gołotę i powiedział:
"Andrzej, tu są klucze - to jest teraz twoje nowe życiowe wyzwanie. Naucz tych chłopaków boksu, pokaż im, jak bronić się przed silniejszymi. Niech życiowy i ringowy sukces każdego z nich będzie również twoim osobistym sukcesem"
Gdzie jak gdzie, ale w USA fundusze nie powinny stanowić problemu. Mógłby to być też projekt integrujący niejako przy okazji miejscową Polonię. Tylko niech pojawi się ktoś taki, niech ma podejście biznesowe i zmysł organizacyjny. W przeciwnym razie bardzo obawiam się, że Gołota może mieć problem z pomysłem na dalsze życie.
Parę słów o samej gali. Jak czytam jak wielu czytelników umniejsza wydarzeniu to muszę stanowczo zaprzeczyć. Hala zaczęła się wypełniać na Głażewskim i do Gołoty był już komplet. Chyba 15 tys Kostyry jest trochę naciągane, bo na Ergo chyba nawet tyle nie wchodzi. Jeśli zaś chodzi o tych, którzy mówią, że ludzie kupili bilety na Szpila Zimnoch, to kompletnie nie tak to wyglądało. Nie skłamie jeśli powiem, że 70% kibiców było tam wyłącznie dla Andrzeja. Sam się zdziwiłem z jak wielu stron świata ludzie się zjechali i jak dużo było kibiców w wieku 50+. Nie popieram jak w trakcie innej walki skanduje się "Gołota", bo to brak szacunku dla walczących. Jednak jak nie patrzeć, trybuny czekały tego wieczora na jednego zawodnika.
Izu-Rusiewicz
Pierwszy raz chyba widziałem tak rozluźnionego Rusiewicza, który tak idzie do przodu, a nie chowa się za podwójną gardą. Nie wiem jak to wyglądało w TV, ale z hali to nie wiem jak można wygrać walkę nie zadając ciosów. Ja dałem 2 rundy Izu. Chętnie zobaczę powtórkę.
Cieślak-Łaszczyk
Miałem okazję oglądać Cieślaka na żywo wcześniej, a nie ukrywam też, że jestem wielkim kibicem Łaszczyka i chyba tak, jak większość spodziewałem się, że Kamil się po nim przejedzie. Nikt się chyba nie spodziewał takiej formy Cieślaka i werdykt, trochę zawyżony. Zdecydowanie było bliżej remisu, ze wskazaniem na Łaszczyka. Przewagą jednej, dwóch rund.
Świerzbiński-Sulęcki
Tej walki byłem cholernie ciekaw. Wydawało mi się, że Świerzbiński pęknie psychicznie. Sulęcki jak ktoś już napisał- piękny koncert. Ciosy bite z luzu, trochę pajacowania, miażdżąca przewaga i piorunujący drugi knock down. Nie sądziłem, że Świerzbiński się tak odbuduje i pokazał serducho do ostatnich sekund. Zastanawia mnie taka kulisowa sprawa. Gmitruk wszedł z Maćkiem do ringu, a potem został sam Dąbrowski. Wkurzył się za pajacowanie, czy poleciał do Andrzeja? Niemniej super walka.
Sęk-Wóz
Po Tajbercie bałem się, że Darek też zlekceważy Woza. Jednak to moim zdaniem był performance najwyższej klasy. Owszem mismatch- z tym nie dyskutuję. Mimo to, spokój, opanowanie, zimne wyrachowanie, bez podpalania- zakończone nokautem. Duże wrażenie.
Głażewski-Grafka
Tak jak wielu się spodziewało. Grafka solidny, waleczny, ale trochę toporny. Głaz super. Do jednej bramki. Niestety jeśli Głaz myśli o najwyższych trofeach, to będzie miał ciężko, bo po prostu jego walki nie są ekscytujące. Niestety.
Zimnoch-Trzciński
Piękne rozgrzanie publiki. Bardzo efektowna i szybka walka. Wywiad po, to po prostu historia polskiego bosku zawodowego. Tworzy się grunt pod kolejną Polsat Boxing Night i jak wielu kibiców przewiduje, największą walkę polskich ciężkich, być może kiedykolwiek.
Gołota-Saleta
Pojechałem na galę dla idola z dzieciństwa. I wspaniale go było zobaczyć. W glorii chwały (nieważne ile patosu jest w tym określeniu)- przy wypełnionej hali, setkach fleszy, dopingu jaki rzadko kiedy słychać na polskich galach, w biało-czerwonym szlafroku ze swojego prime'u. Chwila do zapamiętania na całe życie. Podróż sentymentalna. Potem się zaczyna i przez pierwsze 2 rundy zanosi się na deklasację. Ogłuszający doping, wręcz szał przy każdej udanej akcji. Można to krytykować, ale Ergo Arena znalazła się przez chwilę w latach 90. Amok. Po paru ciosach na dół Andrzej opuszcza ręce. Z początku piękny balans, ośmiesza Saletę. Jednak w kolejnych rundach słabnie i zaczyna inkasować ciosy. Lewa wygląda smutno- ciosy bez wymowy, także z prawej ręki. Andrew robi show, pokazuje, że kolejne ciosy Salety nie robią na nim wrażenia. Niestety widać, że jest odwrotnie. Każdy nawet lekki cios powoduje, że Andrzej trzęsie się jak osika i chwieje na nogach. Smutny obrazek. Odporności nie ma, na skraju nokdaunu po każdej udanej akcji. Różnica w wyszkoleniu jednak olbrzymia, sierpy Gołoty sięgają czubka brody Salety- gdyby była w nich siła, Saleta wąchałby dechy.
Wypluwanie ochraniacza, kwitowane gwizdami na hali. Okrzyki "nie ma siły, kpina z kibiców". Andrew w poważnych tarapatach, lecz nagle przechodzi do furiackiego kontrataku i Saleta na skraju nokautu. Cała hala na stojąco. Potem zaczyna się robić jednostronnie. Andrzej po pchnięciu pada na deski i ze zmęczenia nie jest w stanie się podnieść. 2/3 hali opuszcza trybuny w minutę. Ja z kumplem zostaję. Podobnie jak nasz sektor. Cały czas ciężko się na to patrzy. Andrzej, gdy dochodzi do siebie, zaczyna boksować z cieniem- pokazując, że nic mu nie jest. Serce pęka. Miał mnóstwo serducha w tej walce i naprawdę chciał się odkupić przed kibicami. Tragedia, bo gdy wszystko było na swoim miejscu- spokój (nie wyglądał na spiętego- poważnie!), serce- organizm odmawia posłuszeństwa. Niestety.
Wracając słyszałem mnóstwo opinii niedzielnych kibiców: "Salety nie powinni wpuszczać na ring, przecież on nie ma nerki!" Nie proszę państwa, to Andrzeja nie powinni wpuszczać na ring. Ma schorowane ręce, olbrzymie kłopoty z błędnikiem,jest potwornie wyboksowany jak Danny Williams. Zostało mu tylko serce i nieludzki upór.
Cieszę się, że tam byłem, bo mam przeczucie, że byłem to winien Andrzejowi. Uważam, że po takiej walce, pomimo, że przegrał z Saletą, to nie jest wstyd odejść. Do dla mnie to było odkupienie za Austina i pozwolenie Adamkowi przewieźć się na swoich plecach. Już nic nie trzeba udowadniać. Chciałem zobaczyć jak Andrzej wygrywa. Teraz już wiem, że niezależnie od wyniku, nie chcę go oglądać w ringu.
Mam nowe marzenie. Chciałbym, aby założył tarcze zamiast rękawic. I robił to, co kocha.
Dlatego wystawiał Gołego jak tylko była kasa do zrobienia, dlatego oszczędzał na sparingpartnerach, tak samo jak teraz Adamek, bo przecież w USA zawsze się znajdzie jakiś murzyn w gymie co za darmo posparuje.
jeśli kiedykolwiek za mojego życia pojawi się polski ciężki, który zapewni mi podobną porcję emocji, co Gołota, a przy tym wejdzie na szczyt, którego Gołota nie pokonał - będę pierwszym, który powie, że mój niesłabnący szacunek i podziw dla Andrzeja był irracjonalny. dopóki nie mam takiego punktu odniesienia, którego kariere 'otwirzy mi oczy' - dopóty swoje emocje będę lokował gdzie mi się żywnie podoba :)
@os8
fajna relacja
Wiesz dlaczego Gołota "wszedł na szczyt" ?
Dlatego, że walił Bowe po jajach, tylko i wyłącznie dlatego.
Owszem walka była w jego wykonaniu dobra, ale powiedzmy sobie szczerze, czy Bowe był wtedy w najwyższej swojej formie?
Jajecznica w wykonaniu Gołoty sprawiła, że stał się dla Kinga kura znoszącą złote jajka. Nie dlatego, że był tak dobry, że mógł kazdego pokonać, tylko dlatego, że był kontrowersyjny a to się sprzedawało.
Kto tego nie pojmuje, jest na maxa zaślepiony. Proponuję poluzowac troszeczkę końskie klapki na oczach i spojrzeć troszkę szerzej.
Moja ostatnia odpowiedź jest również dla was.
Cooperek z tą kasą to trochę nie załapałeś, myslę, że jak już kliknąłeś dodaj komentarz to dopiero zatrybiłeś.
Żeby mu tylko do łba nie strzeliła walka z Najmanem. Bo pewnie też go pojedzie.... Jak ma kase to dziwie się, że dalej chce robić z siebie nieudacznika....
Jeszcze nie zrozumiałes, że Gołota dla kasy zrobi wszystko, podłoży się, ucieknie, zatańczy. Nie ma tu żadnego aspektu sportowego, liczy sie kasa. Gołota raz mówi, że boksu nie lubi, innym razem , że nie może bez niego zyc.Dziwię się tylko, że tak wiele osób to łyka :)
Dzięki za tą ciekawą i szczerą relację...
"Jeszcze nie zrozumiałes, że Gołota dla kasy zrobi wszystko, podłoży się, ucieknie, zatańczy. Nie ma tu żadnego aspektu sportowego, liczy sie kasa. Gołota raz mówi, że boksu nie lubi, innym razem , że nie może bez niego zyc.Dziwię się tylko, że tak wiele osób to łyka :)"
To by wyjasnialo plaszczyzne wzajemnej symapti z Adamkiem :)
całkiem przyjemnie prowokujesz bogoojczyźnianym tonem, Andrzej Gołota jako wielki patriota zmuszony do wyjazdu z umiłowanej ojczyny. Może i takie biografie się pojawią za 20, 30 lat. Niektórzy już kwestionują holokaust, więc zobaczymy...
lepszy straszny koniec, niż strach bez końca. ''
Nie dla mnie, wole strach bez konca niz zeby cos mu sie stalo.
Nie wiesz co piszesz.
Mnie się wydaje, że mefiusowi chodziło o to, że lepsze straszne zakończenie kariery, niż ciągły strach przed jej końcem i co będzie potem.
Jak dla mnie to Andrew ma wszystkie papiery, żeby stworzyć grupę promotorską. W Polsce to jest marka. Pamiętam, jak pomagał promować obronę Diablo. Od razu zainteresowanie rosło i pamiętam, że wszyscy kibice mówili, że to jest dobre miejsce dla Andrzeja. Jak nie lubi papierkowej roboty, to ma żonę prawniczkę- myślę, że to da się zrobić.
A nawet jak nie chce się bawić w taki biznes, to niech zajmie się trenerką w Global Boxing, gdzie wszystko jest poukładane- wystarczy pójść do pracy.
Najmana to Andrzej po 60-tce spokojnie by oklepal hehehe
Data: 26-02-2013 19:12:38
nik
Mnie się wydaje, że mefiusowi chodziło o to, że lepsze straszne zakończenie kariery, niż ciągły strach przed jej końcem i co będzie potem. ''
Straszne nie, tylko smutne.
Data: 26-02-2013 21:38:03
Ponurak
Najmana to Andrzej po 60-tce spokojnie by oklepal hehehe ''
Najmana by oklepala nawet stara Szpilki wiec nie obrazaj Andrzeja.
Nie sądziłem że w Polsce jest tylu frajerów że wykupili tyle PPv
żal
Chyba facet bez nerki bije gościa bez jaj. Salecie bliżej do sportowca bo nigdy nie kompromitował się jak Gołota. Nigdy nie bił poniżej pasa, nigdy szczęki nie wypluwał, nie uciekał z ringu, nie poddawał wygranych walk, smutne ale prawdziwe.
Data: 26-02-2013 22:07:31
@nik 3 wpisy idioty.przy trzecim chyba ruchnąłeś sam siebie. ';'
Morda w kibel tluku.
dokładnie jak piszesz os8 - przecież parę postów wyżej pisałem, że wychodząc do ringu w tym wieku Gołota naraża się na inwalidztwo. nie życzę mu tego i nikt normalny nie życzy.
straszny koniec w tym wypadku to podjęcie męskiej decyzji, jakie ma być zycie po życiu (boksera), zamiast coraz bardziej bardziej przykrych prób zdobycia czegoś, co już dawno minęło. zresztą to znany związek frazeolo - łatwo wyguglować, skąd pochodzi i co oznacza ;)
Jeśli facet pozwala sobie na ludzkie odruchy po 30 latach, to dla Ciebie źle?
koniuchny
Nigdy nie wypluł szczęki? Serio? Nigdy nie poddał wygranej walki? A walka z McCall'em to co to było Twoim zdaniem? Sam nawet o tym mówi, że nie chciało mu się zdrowia ryzykować. Rozumiem niechęć do Gołoty, ale wyjątkowo nietrafione zestawienie.