HERBIE HIDE A SPRAWA POLSKA
Medialny szum wokół wojny polsko-polskiej Andrzeja Gołoty (41-9-1, 33 KO) z Przemysławem Saletą (44-7, 22 KO) i wielokrotnie wypowiadane słowa, przy tej okazji i innych, na temat tego pierwszego jako czterokrotnego pretendenta do tytułów mistrza świata, niekoronowanego championa itd. nasunęły mi pewne spostrzeżenia, którymi chciałbym się z Wami podzielić.
Boksem interesuję się od kilkudziesięciu lat. Widziałem wiele walk i myślę, że mogę zaryzykować twierdzenie, że coś tam o tej dyscyplinie sportu wiem. W młodości miałem kilku pięściarskich idoli. Byli nimi m.in. George Foreman i Evander Holyfield, ale w czasach, gdy w telewizji były tylko dwa programy (później pojawił się Polsat), ci dwaj panowie, jak i pozostali bokserzy z czołówki, byli niedostępni w sensie wizualnym jak pizza w czasach Gomułki: słyszało się o nich, ale mało kto widział ich pojedynki (pewnym ewenementem może być emisja, zdaje się w TVP 2, walki Holyfielda z Riddickiem Bowe – kilka tygodni po ich pierwszej walce). Nie znaczy to wcale, że boksu nie było. Ci, którzy mieli antenę satelitarną, a do tych szczęściarzy i ja należałem, mogli go oglądać na takich programach, jak Eurosport, DSF czy Screensport, dzięki któremu śledziłem karierę mojego ulubieńca i kolejnego idola, Anglika Herbie Hide’a (49-4, 43 KO). Nie chcę się niepotrzebnie rozpisywać, więc od razu przejdę do rzeczy.
W roku 1998, kiedy Andrzej Gołota był na topie, po jego walce z Coreyem Sandersem, przeczytałem chyba w "Przeglądzie Sportowym" wywiad z Rogerem Bloodtworthem, który - jak wiadomo - pracował wtedy z Polakiem. Otóż Bloodworth zapytany o ewentualny pojedynek swego podopiecznego z mistrzem WBO Herbie Hide’m, który rok wcześniej po raz drugi zdobył ten tytuł, powiedział mniej więcej tyle, że Anglik jest za mało znany, żeby Gołota z nim walczył: "Kto zna Herbie Hide'a?" – mówił. Trudno mu nie przyznać racji, bo poza jedyną walką Hide’a w USA z Riddickiem Bowe, w dodatku niezbyt udaną, nie był on w Ameryce znany i w sensie promotorskim pojedynek mógłby nie przynieść spodziewanych pieniędzy i zaszczytu Gołocie - w przypadku jego ewentualnej wygranej.
Dziś jednak, gdy razem z nim ubolewamy nad tym, że nigdy nie został mistrzem świata, zastanawiam się, czy wtedy, w roku 1998, nie popełniono błędu i nie zaprzepaszczono szansy, że nie doszło do jego walki z Anglikiem (chyba że takie rozmowy były prowadzone – ja w każdym razie o nich nie słyszałem), który – moim zdaniem – był w zasięgu Polaka. Wprawdzie Gołota zawsze powtarzał, że federacja WBO, to nie to samo, co WBC (ta pierwsza w USA przez wiele lat nie cieszyła się taką popularnością, jak trzy pozostałe: WBA, IBF i wspomniana już WBC) – z czym się chyba wszyscy zgodzimy – ale trzeba pamiętać, że kilka lat później Andrew walczył właśnie o ten tytuł z Lamonem Brewsterem. Nie mamy oczywiście pewności, czy Gołota pokonałby bojowego Anglika, który dysponował mocnym ciosem i słynął z furiackich ataków od początku walki, ale biorąc po uwagę krucheńką szczękę Hide’a i – moim zdaniem – słabą kondycję, Andrzej miał spore szanse na zwycięstwo i zostanie pierwszym polskim mistrzem świata wagi ciężkiej w historii tej dyscypliny. Cóż, było minęło – "to se ne vrati" – jak mówią Czesi. Dodam jeszcze tylko, że od zdobycia tytułu WBO i notabene pokonania Herbie Hide’a rozpoczął swą wspaniałą karierę Witalij Kliczko. Ale to już inna historia…
Pewnie za 5-10 lat posiadacze pasa IBO też zaczną być uważani za mistrzów świata.
Jakie przejście? Przecież on zawsze bił się w kategorii ciężkiej, bo wtedy zresztą limit cruiser wynosił 190 funtów (86 kg), więc pewnie ciężko byłoby mu do niego schodzić, no i nikt by o nim dzisiaj nie pamiętał.
Nie wiem też czy był taki szklany, walka z Bowem była strasznie dziwna, nie zdziwię się jeśli Hide miał się tam podłożyć, on wywracał się nawet bez ciosów, nie był ani razu zamroczony, jeśli już to skrajnie wyczerpany.
Tak jak Szpilka :P
Wystarczy właśnie, że taki gigant jak K2 będzie budował prestiż i tylko czekać aż go nobilitują do pasa mistrzowskiego. Zresztą dobre nazwiska z innych kategorii też się do tego przyczyniają - Tarver w cruiser, Gołowkin w średniej, nie od razu Rzym zbudowano, ale przy dobrej polityce jestem w stanie sobie wyobrazić, że ten pas pójdzie drogą WBO. Z czego nie jestem oczywiście zadowolony.
Na pewno prestiż WBO rósł z czasem, wiem tylko, że w USA przy każdej jego walce HBO do pewnego momentu zastrzegało przy transmisji, że posiadacz WBO to żaden mistrz.
No zgadza się. Po walce z Bowe'm miał źle prowadzoną karierę. Po 2 wyniszczających i przegranych wojnach z Bowe'm po 10 miesiącach przerwy od razu walka z Lennoxem, po nokaucie z rąk Granta walka z Tysonem. Potem 3 walki o mistrzostwo świata hw bez żadnych walk na przetarcie i eliminatorów. Gołota jest strasznie rozbity i efekty tych kilku ciężkich walk pod rząd były widoczne w walce z Sałatą i widać po jego mowie, coraz ciężej mu wydukać zdanie.
*Dannel Nicholson- najlepsza oficjalna wygrana w karierze Andrzeja. Nicholson wtedy był prospektem, od tego tak naprawdę zaczęła się wielka kariera Gołoty i na tej podstawie dostał walkę z Riddickiem Bowe. No i wcześniej posiadał pas IBO, wywalczony w walce z Ruizem.
*Corey Sanders- nie był nikim ważnym w wadze ciężkiej, po walce z Gołotą miał czarną serię, ale walka była niesamowitą wojną ringową, która przeszła do historii polskiego boksu. W ogóle chyba najbardziej krwawa walka hw roku.
*Tim Witherspoon- Były mistrz świata WBC i WBA lat 80-tych. Najwięsza gala w Polsce lat 90-tych.
*Orlin Norris- były mistrz WBA wagi cruiser.
*Chris Byrd- kontrowersyjny remis po b.dobrej walce o mistrzostwo świata.
*Kevin McBride- o ile pamiętam, McBride miał wtedy dobrą serię, znane nazwisko.
*Mike Mollo- był wtedy prospektem, twardy, bojowy, ograny przez Andrzeja walczącego z piłką pingpongową na oku.
A w walkach z Bowe'm, Grantem, Ruizem, Saletą był bardzo bliski zwycięstwa.
Walka z Hidem skończyłaby się jak z Brewsterem, na 99 %. Herbie to taki typ, który nawet prime Andrzeja zdemolowałby zawsze i bezlitośnie chociaz bokserem był zapewne gorszym.
No wiem, ale wymieniłem tylko zwycięstwa i remisy na papierze :( Ruiz jest w tych "blisko wygranej"
No porównanie Adamka i Gołoty za zasługi w samej wadze CIĘŻKIEJ jest trochę kontrowersyjne i względne. Na pewno Adamek ma więcej ładnych nazwisk w rekordzie na rozkładzie i nie ma kompromitujących porażek. Ma 4 byłych pretendentów (Gołota, Arreola, Grant, Chambers) i byłego mistrza cruiser Cunninghama. Oczywiście bardziej utytuowany jest Adamek za osiągnięcia z niższych kat. wagowych.
Gdyby, gdyby, gdyby...
Co nie zmienia faktu,ze umial boksowac i dal kilka niezapomnianych walk
Data: 25-02-2013 12:32:43
A któ z cruiserów osiągnął więcej walcząc w hw waciany ale odporny na ciosy Adamek czy szklany ale poężnie bijący Hide?
Więc hide w HW zdobył przez KO normalny pas WBO, oraz kilka pasków od spodni i parę pasków klinowych, Tomasz w HW dostał same paski od spodni.
Hide wprawił w wielkie tarapaty Bowa, i wygrał pierwszą rundę z Witalijem.
Martin, Lampkin, Murrey, Reed to bokserzy klasy estrady, Walker czyli tacy o których nikt za 5lat nie będzie pamiętał. nieznacznie może wyróżniał się Arreola.
Tucker w wieku 39 lat był tyle wart co 39 Grant, choć historycznie to znacznie poważniejsza postać.
Chambersa i Cunna pominę litościwym milczeniem
Walka między Gołotą a Witherspoonem odbyła się w roku 1998. Gołota miał lat 30 a Witherspoon / urodzony 1957/ miał lat 41 . Różnica między nimi 11 lat. W tym wypadku należałoby tym bardziej uwypuklić, że Gołota pobił dziadka emeryta. Bo walcząc z nim był 3 lata młodszy od Tomka, który gdy walczył z Gołotą miał lat 33. Jaki wniosek ? Gołota bił starszych dziadków niż Adamek w kat ciężkiej.
Przeciez tu nie chodzi o wiek.Tylko o stan zuzycia,oraz przygotowanie do walki.Golota byl w wieku 41 lat byl sportowym i fizycznym wrakiem.Zlozyly sie na to jego ringowe wojny,liczne kontuzje itd.
Vitek dzisiaj ma prawie 41lat,a nikt przy zdrowych zmyslach,nie nazwie go bokserskim wrakiem
Chociaz jest juz past
No ale walczył z najlepszym mistrzem w historii Vitalim Klitschko.
Whiterspoon który praktycznie pokonał Holmesa prime!!!! w 83 był zupełnie innym bokserem,
raczej robił za drogi worek trenningowy
Niedoceniany był z pewnością Lennox Lewis który do Gołoty zrobił podobno forme życia a i udowodnił później, ze był lepszy niz sie o nim mówiło.
To w czym Adamek ma przewagę to fakt, że nigdy sie nie skompromitował i mimo znacznie gorszych predyspozycji osiągnął w wadze ciezkiej porównywalne sukcesy a przede wszystkim pokazał dużo większą ambicję i serce do walki. Pomijam fakt, że przecież Adamek największe sukcesy miał w półciężkiej i cruiser. Dlatego kiedy słyszę, że ktoś bardziej ceni Gołotę niż Adamka to uważam, że to sentymenty i tesknota za emocjami lub mity jakie narosły wokół Andrzeja.
Sory ale jestem innego zdania.Whiterspoon byl stary i spasiony walczac z Golota,ale uwazam ze Andrew wychodzac do walki z Adamkiem byl w duzo gorszej dyspozycji,niz Whiterspoon walczac z Golota.Do tego Tim dysponowal groznym,prawym cepem
Golota z Adamkiem wygladal koszmarnie.Zero koordynacji.Praca nog to byla tragedia.Jakis taki nieporadny.Ustawial sie jak mankut,pajacowal,turlal sie po ringu.Nawet Brian Nielsen,ktory w walce z Holym mial cos okolo 50 lat,wygladal nieco lepiej od Goloty
Nie jestem jakims wielkim znawca kariery Terrible.Widzialem moze 4-5 jego walk,ale jezeli dobrze pamietam to,po walce z Golota stoczyl jeszcze kilka zwycieskich walk.Czyli musial trafic na slabszych od siebie.
Watpie ze obecnie jest jakis bokser na swiecie z dodatnim bilansem,ktorego moglby pokonac Golota...
Ja zdaję sobie sprawę, że tu nie chodzi tylko o wiek , podaję tylko takie porównanie w/w pięściarzy , bo uważam iż niesprawiedliwe jest wytykanie Tomkowi, że walczył z emerytem Gołotą gdy tymczasem młody Gołota walczył z dziadkiem, który stoczył 50 walk przed tamtą walką i sam się wypowiadał, że to był już schyłek jego kariery , chociaż później miał jeszcze około 10 walk zanim całkowicie przeszedł na emeryturę.Poza tym Gołota wówczas był w swoim prime bo ja przyjmuję w jego życiorysie jako prime lata 1996 -1999, mimo, że miał przegraną z Lewisem. A dla Adamka walka z Gołotą była pierwszą walką w kat ciężkiej i nie wiedział czego może się spodziewać po sobie w konfrontacji z naturalnym ciężkim. A po ostatniej walce Gołoty z Saletą widać, że Gołota/ mimo jego stopnia zużycia o czym piszesz/ w przygotowaniach do walki z Adamkiem po prostu go zlekceważył, bo nawet wagi nie chciało mu się zrobić a po 4 latach jakoś do 110 kg potrafił zjechać.A więc "dziadek" Gołota i trener Colona zlekceważyli Adamka, bo pewnie wyszli z założenia, że co mu może zrobić mały, lekki Tomek z piąstkami nie przystosowanymi do kat ciężkiej.A co do tych wojen ringowych Gołoty to które to były ? Bo z największymi bokserami z którymi walczył/ poza 2xBowe/ nie można jego walk nazwać wojnami, bo szybko w nich poległ czy zniechęcił się / z Lewisem, Tysonem, Brewsterem/ Dla mnie określenie wojna ringowa to jest wtedy, kiedy dwóch przeciwników się okłada , bo jeśli jeden tylko przyjmuje to jest egzekucja.Wojny ringowe - to określenie pasuje również do Tomka Adamka, bo zanim zawalczył z Gołotą to też stoczył wojny ringowe w niższych kategoriach wagowych w których to dla pięściarzy tam występujących z uwagi na swoją wagę , ciosy też swoje ważą.Chociażby z Briggsem. Czy innych przeciwników Adamka w kat ciężkiej Granta i McBride też określimy mianem dziadków i emerytów bokserskich gdy walczyli z Tomkiem ? Chyba nie byli tak doświadczeni jak Gołota wojnami ringowymi i kontuzjami a więc nie mogli być wrakami sportowymi i fizycznymi a jednak też wytykano Tomkowi, że to dziadki i emeryci,gdy tymczasem Grant ur 1972 a więc 4 lata starszy od Tomka a Irlandczyk ur 1973 a więc 3 lata starszy od Tomka. Reasumując , uważam, że żaden z dotychczasowych przeciwników Adamka w kat ciężkiej nie może być postrzegany jako dziadek, emeryt , co więcej każdy naturalny ciężki z uwagi na warunki fizyczne, siłę ciosu i bez względu na wiek stanowi realne zagrożenie dla Adamka ,którego naturalne warunki fizyczne kwalifikują go do kat junior ciężkiej/ kości, rama , mięśnie, siła fizyczna, siła ciosu /. Dlatego też każda dotychczasowa walka dla niego była wielkim wyzwaniem.