SMITH ZDETRONIZOWAŁ BUNDRAGE'A
W wypełnionej wrogo nastawioną publicznością hali Masonic Temple w Detroit Ishe Smith (25-5, 11 KO) spełnił swoje marzenie i zdobył tytuł mistrza świata IBF w wadze junior średniej, pokonując po dwunastu rundach Corneliusa Bundrage'a (32-5, 19 KO). Zgodnie z oczekiwaniami walka nikogo nie porwała, była pełna klinczów i przepychanek, a ostateczny werdykt był niejednogłośny (116-111, 113-114 i 116-111).
Od samego początku pojedynek układał się niedobrze dla "K9", który po zderzeniu głowami nabawił się rozcięcia przy lewym oku i w drugiej rundzie stracił punkt za faul. 39-letni champion walczył, jakby nie przygotował żadnego planu i dopiero w ostatnim starciu obudził się i próbował roztrzygnąć walkę na swoją korzyść. Lepiej wyszkolony "Sugar Shay" również nie zachwycał, ale wygrywał odsłony i w rezultacie został pierwszym mistrzem świata urodzonym w Las Vegas.
Wcześniej na tej samej gali J'Leon Love (15-0, 8 KO) zaliczył kolejne zwycięstwo. Na dystansie dziesięciu rund podopieczny Mayweather Promotions gładko wypunktował Derricka Findleya (20-9, 13 KO).
Bandaż walcząc na przemian z Powellem czy Spinksem, wyraznie mnie irytował. Walka bez kontrowersji przy wyniku, Smith był lepszy. Proksa schodz do Junior Średniej, to może zdobędziesz mistrza. Na pewno łatwiejsza to opcja niż próby w Średniej. Albo Wolaka na niego :)
Zawsze mu kibicowałem, ciesze się z jego sukcesu.
R.I.P Najai Turpin