MACIEC NIE SPROSTAŁ BRANCO
Gianluca Branco (47-3-1, 23 KO) w listopadzie pokonał Krzysztofa Bieniasa, zdobywając tym samym tytuł mistrza Unii Europejskiej kategorii półśredniej, a przed momentem obronił go po raz pierwszy, odprawiając jednogłośnie na punkty innego naszego rodaka - Łukasza Maćca (17-2-1, 3 KO).
Walka toczyła się w szybkim, ale trochę jednostajnym tempie. Kolejne starcia były wyrównane i ciężko było je oceniać, a że we Włoszek wygrać jest naprawdę trudno, polski pięściarz musiał szukać ryzyka. Maciec w ósmej rundzie złapał na moment rywala przy linach i złapał prawym sierpem, poprawiając za moment bezpośrednim prawym prostym, ale większej krzywdy mu nie zrobił. Łukasz niepotrzebnie na siłę polował cały czas na mocny prawy sierp bity z góry, chcąc trochę urwać głowę przeciwnikowi, a doświadczony Branco szybko poznał te zamiary i skutecznie unikał tego ciosu. Oczywiście nie robił nic nadzwyczajnego, ale wiedział doskonale, że każda wyrównana runda zostanie zapisana na jego korzyść. I tak też się stało.
Znakomita nauka, świetne doświadczenie, to była idealna walka na rozwój.
Nikt nikogo nie pobił.
12 rd. z solidnym, cwanym weteranem, pierwsza 12 stka.
23 lata.
Będą z niego ludzie.
Na dziś dość pisania, jutro dopiero będzie boksów.
pzdr.
-szybkościowo olbrzymia przewaga.
-w kombinacjach to samo,
-dynamika też po stronie Branco.
O ile można było mówić o dynamice Maćca.
Często wyglądał jak by próbował zadawać ciosy.
To że Branco trafiał przede wszystkim na gardę Maćca to wszyscy widzieli. Ale to rodziło olbrzymią przewagę.
Rozumiem, że to była jego pierwsze 12 rund, chłopak jest jeszcze młody itd.
Ale we wszystkich elementach górował Branco.
Moim zdaniem za szybka wyprawa na Branco.
Oczywiście że doświadczenie mu się przyda.
Zobaczył gdzie jest.
Tzn. że masa pracy przed nim. We wszystkim.