DZIESIĄTA PORAŻKA NATE'A CAMPBELLA
Kevin Bizier (20-0, 14 KO) zachował status niepokonanego, wygrywając podczas gali w Montrealu z byłym mistrzem świata wagi lekkiej, Nate’em Campbellem (36-10-1, 26 KO). Kanadyjczyk dominował nad rutynowanym rywalem, który w przerwie między ósmą a dziewiątą rundą zrezygnował z kontynuowania pojedynku, tłumacząc się kontuzją pleców. Choć “Galaxxy Warrior” doznał już dziesiątej porażki w karierze, nie zamierza jeszcze żegnać się z boksem.
- Wracam teraz do junior półśredniej, gdzie w dniu walki nikt nie będzie ważyć 160 funtów. Jestem wojownikiem, a wojownicy walczą, czasami przegrywają – powiedział Amerykanin.
W czerwcu ubiegłego roku Campbell zawitał do Łodzi, gdzie wypunktował na dystansie ośmiu rund Krzysztofa Szota. Kilka lat wcześniej Amerykanin zwyciężył też Macieja Zegana.
widzę żę jesteś mega głupi,jak można porównywać byłego mistrz świata do osoby która chciała by być bokserem
Cigle parcie do przodu, twardosc oraz technika, dobra obrona oraz potezne i precyzyjne ciosy z obu rak. Cambell dostal bardzo ciezkie bicie, takze naroznik go poddal, bo zanosilo sie na ciezki nokuat.
Ogolne podsumowanie: Bizier, wkrotce pretentender do tytulow. Campball byl kiedys swietny, ale teraz jest raczej skonczony jako bokser.
Nie zmienia to faktu, że Kanadyjczyk ma potencjał, bardzo dobrze operuje lewą ręką, szkoda jednak, że nie zdążyliśmy zobaczyć co z kondycją na dłuższym dystansie.
Wcześniejsza walka dwóch Kanadyjczyków też całkiem ciekawa, z lekkim wałkiem niestety, ale tamtych dwóch raczej kariery nie zrobi.