MARQUEZ ANALIZUJE WALKĘ Z PACQUIAO

W programie „Golpe a Golpe”, który prowadzi wraz z Jorge Eduardo Sanchezem, Juan Manuel Marquez (55-6-1, 40 KO) przeanalizował runda po rundzie swoją czwartą walkę z Mannym Pacquiao (54-5-2, 38 KO). „Dinamita” znokautował Filipińczyka na sekundę przed końcem szóstego starcia. W studiu telewizji ESPN Deportes Meksykanin przyznał, że ze względu na krwawiący nos czuł w ringu desperację i wiedział, że w kolejnych rundach może mieć problemy z agresywnie boksującym rywalem. Poniżej prezentujemy co ciekawsze fragmenty rozmowy Marqueza z Sanchezem.

Runda 1
Marquez: To była badawcza runda. Pacquiao zapowiadał, że poszuka nokautu. Chciałem sprawdzić jego zamiary. Momentami wdawałem się w wymiany, wykorzystując swoją szybkość do ataków na tułów. Najważniejsze było jednak zapoznanie się z tym, co Manny Pacquiao oferuje w ringu.

Sanchez: I co zaoferował?

Marquez: Był bardzo szybki i agresywny. Chciałem sprawdzić tę jego agresję i ustalić, co będę musiał zrobić w kolejnych rundach.

Runda 2
Marquez: Druga runda była trudna, kilka razy mnie trafił, ale ja jego również. Bił lewą ręką. Kiedy wyprowadzałem lewy prosty, wykorzystywał okazję i skutecznie uderzał swoją lewą. Dobrze boksował, ja tymczasem czekałem aż eksploduje, abym mógł wtedy zacząć kontrować, wykorzystywać kombinacje i szybkość. Celowałem w jego tułów, aby potem przenieść się na górę.

Runda 3
Sanchez: Ta runda oczywiście dla ciebie. Zwycięstwo 10:8 wyrównało stan na kartach punktowych. Opowiedz nam o tym prawym, którym posłałeś Pacquiao na deski. Wyprowadzałeś to uderzenie już we wcześniejszych walkach z Mannym – różnica jest taka, że tym razem padł na matę.

Marquez: Tak, to duża różnica. Jak wspomniałeś, pracowaliśmy nad tym ciosem od 2004 roku. Rozpoczęliśmy walkę od ataków prawą ręką na tułów. Manny wiedział, że to dla mnie kluczowa akcja i że będę ją często wyprowadzać. Cios, po którym padł, był skuteczny dlatego, że nastąpił po zwodzie. Naprawdę dobrze go trafiłem. Zaowocowała praca z dwóch pierwszych rund, kiedy atakowałem tułów, dzięki czemu mogłem zamarkować kolejny atak i trafić prawym.

Sanchez: Pacquiao się podniósł, a ty wcale na niego nie ruszyłeś, aby skończyć walkę. Dlaczego?

Marquez: Bo gdybym szukał nokautu, tego jednego szczęśliwego ciosu, sam mógłbym zostać znokautowany. Dlaczego? Bo tak działa głód nokautowania. Przez to być może i zraniony Pacquiao byłby groźniejszy. On może uderzać z każdej płaszczyzny i nawet jeżeli nie jest dobrze ustawiony, może odpalić kilka bomb – to w jego stylu.

Runda 4
Marquez: Manny doszedł już do siebie. Był bardzo niebezpieczny, co pokazał zresztą już w pierwszej rundzie. Atakował wszystkim, co miał, trafiał kombinacjami, podbródkowymi. Był skuteczny. Wiedzieliśmy, jak zniwelować te ataki. Kiedy chciał wymieniać krótkie ciosy, nie przyjęliśmy jego warunków.

Runda 5

Marquez: Manny trafił mnie mocnym prawym sierpem, który wylądował na moim nosie. Myśleli, że miałem złamany nos, ale tak nie było. To było tylko krwawienie. Później otrzymałem jeszcze jeden bardzo mocny prawy i Pacquiao zauważył, że mnie zranił, więc ruszył do przodu, próbując zakończyć walkę przez nokaut. Zachowałem spokój, czekałem na swoją szansę. Kilka razy trafiłem, ale Manny nabrał pewności siebie i ostro atakował. Chciał mnie znokautować, ale nie byłem zamroczony. Czekałem po prostu na jego ruch, aby wykonać swój.

Runda 6
Sanchez: Przegrywałeś tę rundę. Dochodziłeś jeszcze do siebie? Wyprowadzałeś ciosy, ale aż do ostatniej sekundy Manny dominował.

Marquez: Z powodu krwawiącego nosa miałem problemy z oddychaniem. W przerwie Nacho Beristain nie pracował nad krwawieniem, tylko nad rozcięciem po lewej stronie nosa. Nie mogłem normalnie oddychać, a przez to wykonywać właściwej pracy w ringu. Potrzebowaliśmy szybkości, a wiedzieliśmy, że przy takim tempie będę problemy bez odpowiedniej ilości tlenu. Czułem desperację.

Sanchez: Wielu ludzi sądzi, że to był przypadkowy cios, ale dużo pracowałeś nad kontrą, która zakończyła walkę. Skąd wiedziałeś, że to odpowiedni moment na jej wyprowadzenie?

Marquez: Czekaliśmy na ten moment. Manny często robi zmyłkę, że idzie do przodu i szykuje się do wyprowadzenia dwóch ciosów. To jego powszechny zwód. Gdy sugeruje, że wyprowadzi te ciosy, ja kontruję. Atakuje całym ciałem, dlatego upadek jest jeszcze bardziej spektakularny. Ja sam również wykonuję manewr i dzięki zderzeniu dwóch ciał ten cios był mocniejszy.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: bak
Data: 08-02-2013 12:28:38 
Jak dojdzie do V-tej walki i Manny wygra to od razu powinien iść na emeryturę, ewentualnie walka z Floydem.
 Autor komentarza: LegiaPany
Data: 08-02-2013 14:14:47 
fajna ocena walki wedlug mnie...
 Autor komentarza: Bielik
Data: 08-02-2013 17:02:39 
Dosyć obiektywna ocena jak na człowieka, który sam walczył. Fajnie też, że potrafi przyznać, że był zraniony. Jak mnie to irytuje jak na żywo albo powtórkach widać jak bokserzy pływają po ciosach, a w wywiadzie mówią "nie byłem zraniony", "nie byłem zamroczony".
 Autor komentarza: lubieznyzenon
Data: 08-02-2013 19:50:43 
Fajnie się to czyta, widać że gość zna się na boksie, a analiza stylu Pacmana dała ma bardzo dużo wiedzy.
 Autor komentarza: Jason
Data: 08-02-2013 22:47:22 
To jest dopiero stary lis boksu. A nokaut... Tak musiało byc.
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 08-02-2013 23:26:41 
hahaha to ma być bokser? ...dla mnie to szachista. Prawdziwy bokser nie kalkuluje, od pierwszej rundy atakuje na ostrej kurwie, ciosy przyjmuje na ryj bo uniki to tchórzostwo, bije potężnie i z zamachu!!!
 Autor komentarza: ogierinho1
Data: 09-02-2013 12:04:23 
Stonka

Dokładnie!!! Tak jak Szpulka- przyjmuje po ryju - przewraca się - daje po ryju - tępi frajerów - przewraca się - bluzga - daje po ryju = bokser kompletny
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.