DARCHINYAN CHCE REWANŻU Z DONAIRE
W rozmowie z FightNews.com 37-letni Vic Darchinyan (38-5-1, 27 KO) oświadczył, że chce rewanżu od swego pierwszego pogromcy - Nonito Donaire (31-1, 20 KO), który w lipcu 2007 roku znokautował go pojedynczym lewym sierpowym.
"Wściekły Byk" uważa, że Guillermo Rigondeaux (11-0, 8 KO), który wymieniany jest jako główny kandydat do walki z Filipińczykiem, ma szklaną szczękę i nie zasługuje na taki pojedynek.
- Chcę walczyć z Donaire. Zasługuję na taką szansę dużo bardziej od szklanego kelnera Rigondeaux. Kim on w ogóle jest, żeby być w tym samym ringu z Nonito? Nie dokonał niczego, walczył tylko z leszczami i ma szklaną szczękę. Ja biłem się z mistrzami, nie unikałem nikogo i nagle wyczytałem gdzieś, że Rigondeaux zasługuje na tę szansę bardziej. Tak to jest, kiedy zaczynają nas oceniać ludzie, którzy nigdy nie byli nawet w ringu. Spójrzcie na rywali Rigondeaux. Może powinienem walczyć z takimi kelnerami, żeby mnie szanowano? Wciąż byłbym niepokonany - powiedział Darchinyan.
- Jestem wojownikiem, nigdy przed nikim się nie cofnąłem. Dałem Nonito szansę, kiedy nikt nie chciał ze mną walczyć. Teraz oczekuję od niego tego samego. Nie będę uciekał przez 12 rund. Jeśli Nonito zmierzy się z Rigo, niech lepiej kupi sobie wrotki, bo będzie go gonił po całym ringu - dodaje Ormianin.
Darchinyan zaatakował także Abnera Maresa (25-0-1, 13 KO), z którym w grudniu 2010 roku stoczył dwunastorundowy pojedynek zakończony niejednogłośnym zwycięstwem Meksykanina. Większość obserwatorów była wówczas zdania, że to Vic zasłużył na wygraną.
- Jeśli chodzi o Maresa, on dobrze wie, ile razy uderzył mnie poniżej pasa w drodze po zwycięstwo. Nie wygrał, to było oszustwo. Niech walczy ze mną drugi raz, ale wiemy, że się na to nie odważy, bo jego team widził, co zrobiłem z jego kolegą Perezem. Zakończyłem jego karierę. Abner wie, jak ze mną skończy. Przegrałby przez ciężki nokaut.
Ma pas, ale zdobyty faktycznie na średniakach. On w zasadzie nie walczył z nikim znaczącym w Super koguciej. A zobaczyłbym właśnie Darczinyana z Kuabańczykiem. To byłby w pierwszy poważny test Rigo..
Jak nazwiecie Omdleja Harrisona?
Medale już nie walczą. Ma racje. Rigo musi dowieść swojej wartości na ZAWODOWYM ringu.