MOSLEY: MANNY JESZCZE WRÓCI
Shane Mosley (46-8-1, 39 KO), który w 2011 roku przegrał wyraźnie na punkty z Mannym Pacquiao (54-5-2, 38 KO), wierzy, że Filipińczyk podniesie się po dotkliwej porażce poniesionej w grudniu z rąk Juana Manuela Marqueza (55-6-1, 40 KO) i w ringu nadal będzie prezentować wysoki poziom. - Myślę, że Manny wróci. Był już przecież kiedyś znokautowany. Być może najpierw powinien stoczyć jakiś zwykły, mniejszy pojedynek. To wielki wojownik, podobnie zresztą jak Marquez. Obaj wykonują świetną robotę dla promocji boksu – mówi „Słodki”.
Mosley walczył z najlepszymi pięściarzami ostatnich lat, ale w jego bilansie brakuje pojedynku z Marquezem. Amerykanin jest przekonany, że w ringu sprawiłby Meksykaninowi wiele problemów.
- Styl robi walkę. Boksowałbym pewnie trochę w stylu Floyda Mayweathera Jr. Jestem nieco wyższy, mam lepszy zasięg - to mogłoby stanowić kłopot dla Marqueza. Jak mówię, styl robi walkę. Pojedynki Manny’ego z Marquezem zawsze będą dobre, bo oni świetnie się znają i mają podobne warunki fizyczne – twierdzi.
Piąta walka Pacquiao-Marquez, o której się mówi od momentu zakończenia czwartej, odbędzie się prawdopodobnie we wrześniu, przy okazji obchodów meksykańskiego święta niepodległości.
"Najlepiej ze mną."
:)
"Ważniejsza jest walka we własnym kraju, gdzie ma najwięcej fanów, którzy zasługują by obejrzeć go na żywo czy kolejne 5 mln USD, skoro i tak ma forsy jak lodu?"
A co cie to boli, że ma kasy jak lodu. Może chce mieć więcej, prywatna sprawa kto ile ma kasy i co z nią robi. To nie komunizm :)
w osobie Marqueza, który tym razem go boleśnie ukłuł, kolejny
to niedoszła walka z Floydem, reszta się nie liczy bo Pacquaio
właściwie już wszystko zdobył, a Shane niech już kończy swoją
bogatą karierę, to był kiedyś świetny pięściarz i niech takim
pozostanie w pamięci kibiców.