WACH CHCE SIEDZIEĆ W POLSCE
Mariusz Wach (27-1, 15 KO) przyjmie karę za stosowanie dopingu. Pięściarz nadal będzie współpracował ze swoim promotorem, a do najbliższych pojedynków chce przygotowywać się w Polsce.
We wtorek na Wacha nałożono karę rocznej dyskwalifikacji (obowiązuje tylko na terenie Niemiec) oraz grzywnę w wysokości 5113 euro. To konsekwencje wykrycia w organizmie pięściarza sterydów w listopadowym pojedynku o mistrzostwo świata z Władymirem Kliczką. Teraz Wach ma dwa tygodnie, aby zaakceptować te sankcje, złożyć odwołanie lub wnioskować o zbadanie próbki B. Najprawdopodobniej zdecyduje się na ten pierwszy wariant.
– Za badanie próbki B podobno musiałbym zapłacić aż trzydzieści tysięcy dolarów. Ta kwota mnie przerasta, a praktycznie nie ma szans, aby wynik był negatywny – tłumaczy były pretendent do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej.
Do USA tylko na walki
Wach ma zostać ukarany także przez federacje IBF, WBA, WBO i IBO, o których pasy walczył w listopadzie. 33-letni pięściarz na rok ma zostać wykluczony z ich rankingów, lecz za wyjątkiem Niemiec nie zostanie pozbawiony możliwości wychodzenia na ring. W praktyce w 2013 roku będzie mógł walczyć tylko w USA, gdzie gale organizują jego promotorzy z grup Global Boxing oraz CES. Wach trenuje obecnie w Krynicy-Zdroju, a do Stanów mu się nie spieszy.
– Mam jeszcze trzyletni kontrakt, więc na pewno będziemy kontynuować współpracę. W najbliższych miesiącach chciałbym jednak trenować w Polsce i tutaj spędzać większość czasu przed walkami. Poświęciłem już trochę swojego życia dla sportu, zaniedbując rodzinę – tłumaczy Wach. Ten pomysł nie spodoba się promotorom, którzy organizując zawodnikowi walki, liczą na zwrot kosztów, m.in. dzięki biletom. Na pojedynkach Wacha w USA większość widowni stanowili rodacy.
Więcej przeczytasz w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym"
Szkoda, należy mieć większe ambicje, gdy posiada się wszystkie możliwości podane na tacy.
Te opowiadania Wacha jak to nikt na niego nie stawiał i jak było mu ciężko, trochę mnie przerażają.
Większość przeciętnych ludzi nie dostaje szans od życia, dużą częścią składową sukcesu jest przecież mniejsza lub większa doza szczęścia.
Prawdą jest jednak, że większość mistrzów nie klasyfikuje się w zestawieniu inteligencji niżej niż przeciętna plus, Mariusz gdzieś w okolicy minus przeciętna.
Ponoć chce jednak przebadać próbkę B, gdyż jest możliwość zrobienia tego mniejszym kosztem..
Ale ile w tym prawdy ? info SE..
Nie spodziewałem się tego po nim, cała moja rodzina się tego nie spodziewała, kibicowaliśmy mu w każdej walce, ciesząc się, że Kołodziej wyciągnął do niego rękę, że dał mu szansę, oddał nawet procent swojej kasy.
Czy było warto:
?
Myślę , że pan Mariusz Kołodziej może już mieć wątpliwości, jego imiennik nie okazuje się do końca honorowy.
Wcześniej mówił, że boks to wszystko, że dziękuje za szansę, że rodzina go wspiera, jego kobieta to rozumiała.
Teraz gdy pojawiły się pieniądze na koncie i chyba wstyd spojrzenia w oczy Kołodziejowi po aferze z dopingiem, Wach zachowuje się źle. Nie w porządku.
Będzie tego żałował niestety.
Jesteśmy z tobą.
Wach ma ich głęboko w dupie.
Pokraczny rzemieślnik, który poza wzrostem i zasięgiem ramion nie miał dosłownie nic, co mogłoby predysponować go do uprawiania tego sportu, walczył po jakiś lokalnych galach, obijając podłożonych jeszcze słabszych niż on półamatorów. Człowiek bez serca do sportu, bez zacięcia. Ktoś kiedyś powiedział mu, że można na tym zarobić lepiej niż na bramce czy budowie i chłop zaczął się tym parać. Później były kontuzje. Nagle ręka zza oceanu wyciąga pomocną dłoń, takiemu człowiekowi... Wreszcie wyjeżdża, okazuje się, że dopiero tam mówią mu co to znaczy trening. Chłop nigdy wcześniej nie ćwiczył siłowo, jest zaskoczony, ale robi to bo wierzy, że zarobi więcej, bo tak trenerzy każą. Wygrywa kilka walk ze słabeuszami, później potyczki z nazwiskami, które poza tym, że są w branży rozpoznawalne nie stanowią z punktu sportowego żadnego sprawdzianu. Nagle, wzięta dosłownie z d.upy walka z megachempionem i skok na kasę. Żmudne przygotowania, długie treningi, "suplementacja co drugi dzień", wszyscy mówią: "będziesz świetnie przygotowany, będziesz mistrzem". Chłop wierzy w to, choć nadal trenuje bez serca, męczy się niemiłosiernie, marzy o tym, by wreszcie wrócić do Polski, do domu...
Wreszcie nadchodzi dzień walki, łomot straszny, zero szybkości, zero techniki, zero taktyki, dosłownie nic, Wach nie umie nic. Twardym łbem walki o tytuł się nie wygrywa. Później afera z dopingiem... Jaka afera? To wszystko było przemyślane. Wach celowo brał to g.ówno bo myślał, że go zdyskwalifikują na dłużej... że nie będzie musiał znowu trenować, robić coś czego tak bardzo nie lubi. On wierzył, że będzie miał spokój. Pieniądze przecież zarobił. Rozkręci interes. Po co boksować, po co USA? Ludzie dajcie mu spokój. Kończ Wach, wstydu (sobie) oszczędź!
To nie ma sensu bo wynika z tego ze na walki Wacha przychodzili Polacy jakoby z tego tylko wzgledu ze Mariusz trenowal w USA.
Data: 24-01-2013 11:38:59
Pamiętam filmik jak całe Global Boxing nagrało
Jesteśmy z tobą.
Wach ma ich głęboko w dupie.
...
Wychodzi na to że jest tak jak napisałeś
ile zebrał Wach w walce z ukraińcem widział każdy , opadła adrenalina , do głowy doszło jak to się mogło wszystko skończyć , godne pieniądze zarobione , w głowie mogła otworzyć się furtka , że kolejne walki z czołowka mogą się źle odbić na zdrowiu
każdy bokser zmienia się po kazdym pierwszym porządnym laniu Gołota nigdy nie był taki sam po LL , Adamek po Vicie i tak samo Wach będzie innym bokserem po Władzie
Jak już używasz tego cytatu, albo go parafrazujesz to nie musisz brać "sobie" w nawias. 80% ludzi używa go nieprawidłowo. Chodzi w nim o robienie wstydu sobie, nie ludziom.