SALIDO: DOBIERAŁEM MU SIĘ DO SKÓRY!
Przypadkowe (?) zderzenie głowami w ósmej rundzie skończyło się złamaniem nosa Miguela Angela Garcii (31-0, 26 KO). Sędzia ringowy zdecydował o podliczeniu kart punktowych i "Mikey" został nowym mistrzem świata federacji WBO w wadze piórkowej. Zdetronizowany Orlando Salido (39-12-2, 27 KO), który do tego czasu czterokrotnie lądował na deskach i wiele razy był zamroczony, posądza rywala o tchórzostwo i zapewnia, że był na dobrej drodze do wygrania walki.
- Nie wydaje mi się, żeby zderzenie głowami było na tyle mocne, by doprowadzić do czegoś takiego - powiedział "Siri". - Czułem, że dobieram mu się do skóry. Widziałem jego narożnik, byli gotowi się poddać. Chcieli przerwać walkę. W siódmej rundzie byłem bliski celu. Miałem jeszcze pięć rund na wykończenie go.
Walka była jednostronna.
Salido mnie rozczarowal. Co prawda jest waleczny, twardy, odporny na ciosy, ale za malo finezji oraz taktyki jak na mistrza. A do tego chyga zamierzony oraz desperacki faul.
Orlando pierdzieli jak potłuczony cztery razy był na deskach a Garcia nie wydawał się nawet ruszony. Salido lepiej zaczynał sobie radzić ale nawet gdyby wygrał wszystkie pozostałe rundy to i tak by przegrał walkę. Nie ma co kombinować, w rewanżu Salido dostanie jeszcze mocniej. Nie umiejętność posługiwania się prostymi tak się kończy.
Trzeba było zastosować tutaj identyczną taktykę. Tymczasem ruszył do przodu i zaliczył deski już w pierwszej rundzie. Salido się uwstecznił, jak Guerrero. Albo zlekceważył rywala. Mógł pomyśleć, że po prostu przejedzie się po takim nieprzetartym dzieciaku. No i się przejechał, a ja z nim.
Data: 21-01-2013 00:12:02
"Salido się uwstecznił, jak Guerrero. Albo zlekceważył rywala."
A może zwyczajnie był gorszy od rywala i nie miał odpowiednich argumentów by mu zagrozić ?