WACH: CZAS WRÓCIĆ NA RING
W sobotni wieczór spotkamy się z Mariuszem Wachem. W Galerii Krakowskiej siadamy w kawiarence i zaczynamy rozmawiać co się wydarzyło przez ostatni czas, chociaż od ostatniej rozmowy minęło zaledwie dwa tygodnie.
- Mariusz, kiedy rozmawialiśmy w przed dzień Wigilii, pytałam jak przygotowania do świąt. Jak spędziliście te święta?
Mariusz Wach: Święta spędziliśmy w domu. Wigilię też w domu, ale w pierwszy dzień świąt pojechaliśmy do naszych znajomych. Drugi dzień świąt spędziliśmy u mamy Marty
w Radomiu.
- A jak sylwester?
MW: Sylwestra też spędziliśmy w domu. Dużo ludzi się przewinęło i nawet nie wszystkich znaliśmy. Przychodzili jacyś obcy ludzie. Nie piłem żadnego alkoholu, nawet szampana nie wypiłem.
- W Nowy Rok wszedłeś z wieloma sprawami. Kiedy rozmawiamy to przeważnie gdzieś jesteś w trasie, coś załatwiasz…
MW: Cały czas coś robię. Dziś o 8.00 rano wyszedłem z domu, teraz jest 21.00, a zanim wrócę do domu to będzie ok. 22.00. W poniedziałek uciekam już do Krynicy potrenować trochę.
- Z kim te treningi? Masz jakiś kontakt ze swoim trenerem?
MW: Będę sam trenował. Miałem dwa miesiące przerwy. Z trenerem nie mam teraz kontaktu. Jakiś czas temu z nim rozmawiałem. Juan De Leon mieszka w Puerto Rico – miał jakąś sprzeczkę z promotorem. Na razie nie kontaktuję się z trenerem. Mam do niego numer telefonu, maila...
- A z promotorem masz kontakt?
MW: Nie, też nie mam kontaktu.
- Niemiecka Federacja Bokserska skierowała do Ciebie pismo jeśli chodzi o postanowienia?
MW: Cały czas czekam na decyzję. Ja jeszcze oficjalnie żadnego pisma nie dostałem. Czekam na decyzję od Niemieckiej Federacji. Nie mam pojęcia jaka to może być kara. Ciężko mi powiedzieć czy zawieszą mnie w Niemczech, czy w Europie, czy na całym świecie. Nic nie wiem. Poczekam na decyzję i wtedy będę podejmował jakieś kroki.
- Doping wykryto. Ciężko szukać winnych, ale ktoś musiał to wszystko przygotować...
MW: W moim sztabie było dużo ludzi. Mój promotor od razu wskazał na trenerów. Ja taki nie jestem. Mi ciężko cokolwiek powiedzieć – nie złapałem nikogo za rękę. Nie potrafię powiedzieć: „Ten jest na pewno winny”...
- Co z zaufaniem?
MW: Musisz komuś zaufać. Sam bym sobie w tych wszystkich przygotowaniach nie poradził. Do każdej walki musisz mieć sztab ludzi, którzy pomagają w tej organizacji, bo sam jestem skoncentrowany tylko i wyłącznie na treningach. Nie mam głowy do innych spraw, jak na przykład organizowanie i przygotowywanie konferencji prasowych. Trenujesz trzy razy dziennie, myślisz tylko o treningu, spaniu i jedzeniu. W czasie przygotowań do walki liczą się tylko te trzy rzeczy.
MW: Myślisz o zmianie swojego sztabu? Nowy promotor, trener?
- Zobaczmy... Poczekam na decyzję z Niemiec. Wtedy zacznę już coś konkretnie działać.
- Jak się w ogóle nawiązała Twoja współpraca z Juanem De Leonem i Mariuszem Kołodziejem?
MW: Po moich kontuzjach, po rozstaniu z Gmitriukiem zadzwonił do mnie Mariusz Kołodziej z propozycją żebym przyjechał do Stanów na rozmowy. I jakąś może współpracę… Najpierw był przyjazd taki tylko na rozmowę. Jeśli się wstępnie dogadamy, trochę tam potrenuję, to może jakąś walkę tam mi zorganizuje. Na takiej zasadzie to było. I tak się stało. Spodobało mi się, podpisaliśmy kontrakt. Współpraca przebiegała dobrze, on organizował dobre walki. Bardzo dobre walki zrobiłem w Stanach dzięki niemu. Doprowadził mnie do walki o mistrzostwo świata. Naprawdę zrobił dobrą robotę.
- A jak współpraca z trenerem?
MW: Wiesz, ja na początku jeździłem do Stanów tylko na walkę. Po walce wracałem. Dopiero tak od dwóch lat jestem na dłużej w Stanach. Miałem też kontuzję dłoni. Nie było żadnej osoby – oprócz jednej – która w tych trudnych chwilach mi pomogła. Ta osoba – Robert Jarosz – sfinansował mi jeden zabieg. W tym miejscu chciałbym podziękować Robertowi Juraszowi.
- To jakie plany na najbliższą przyszłość?
MW: W poniedziałek ruszamy do Krynicy. Ten czas dwóch miesięcy, który miałem wolny już pora zakończyć. Teraz trzeba się przygotować do jakiegoś wysiłku. Mięśnie, stawy trzeba przygotować znowu do wysiłku. Sam indywidualnie będę trenował. Będzie też tam mój przyjaciel.
- A jak się czujesz po zabiegu chirurgicznym?
MW: Jeszcze się to wszystko nie zagoiło. Już z dwa tygodnie temu ściągnęli mi szwy. Miałem parę szwów na stopie. To wiadomo, że cały czas chodzę, że cały czas się przemieszczam i to się nie chce goić za bardzo, ale już powolutku będzie się goić.
- Musisz wiedzieć, że ciągle masz wiernych kibiców. Komentarze będą zawsze, ale to tylko ludzie, którzy nie spełnili się w jakimś sensie udzielają porad…
MW: Dokładnie. Niech najpierw potrenują trzy razy dziennie przez miesiąc. Wtedy się okaże jacy są mocni. Wiem, że mam kibiców, którzy wiernie są ze mną, piszą wiadomości na facebooku.
- Czy to szczęście, że walczyłeś o mistrzostwo świata? Raczej wątpię. Taka szansa to owoc ogromnej pracy, treningów. Czy się mylę?
MW: Nie urodziłem się w rodzinie sportowej, nikt ode mnie nie był sportowcem. Tak wyszło. Ja tego zawodu się uczyłem i uczę się do tej pory. Nie urodziłem się od razu bokserem czy pięściarzem, tylko cały czas się uczę tej szermierki na pięści. Miałem samozaparcie, zacięcie w treningach. Było na przykład tak: lato, chłopacy szli grać w piłkę, czy szli popływać nad wodę, a ja powiedziałem, że idę na trening. Dlatego dostałem tą walkę. Myślę, że to jeden z powodów. Pamiętam kiedy zaczynałem treningi, to na sali większość chłopaków była lepsza ode mnie. Lepiej się poruszali, byli silniejsi, szybsi. Ja miałem więcej tego samozaparcia. Chodziłem na treningi. I do przodu. Trzeba coś sobą reprezentować. Gdyby wiedzieli, że się przewrócę po pierwszym ciosie to by mnie nie wzięli. Od lat śledzili moje walki, analizowali je, i widzieli jakim jestem zawodnikiem. Wiedzieli, że będzie dobra walka.
- Właśnie – samozaparcie. I dążenie do celu. Wróćmy do zakończenia jednej z ostatnich walk. Co się stało z Kevinem?
MW: Znosili go na noszach. Adrenalina w takich momentach schodzi. Co wtedy czułem? Miałem uśmiech na twarzy.
- Mariusz, jakie masz wartości w życiu?
MW: Miłość, przyjaźń, zaufanie.
- Za kilka tygodni walka Gołoty z Saletą. Myślisz, że może to być dobra promocja boksu zawodowego?
MW: Tak to się zrobi, że będzie dobra promocja walki. A jak oni podejdą do walki to już od nich samych zależy. Tak bym chciał, żeby obydwaj byli dobrze przygotowani i dali dobrą walkę.
- Dziękuję za rozmowę. Powodzenia w treningach.
Natomiast wstawka ze: "Komentarze będą zawsze, ale to tylko ludzie, którzy nie spełnili się w jakimś sensie udzielają porad…" byla ZALOSNA. Dyskwalifikuje ona bowiem zasadnosc jakiejkolwiek krytyki bo jej zrodlem wg. dziennikarza musi byc niespelnienie w jakims sensie (cokolwiek to oznacza).
Pytanie: czy Mariusz dostał wynagrodzenie od Kliczków za walkę?
Raz tak, raz tak.
Nikt mądry, znający życie, mający pokorę, dystans, zdający sobie sprawę z tego, że człowiek nie jest idealny, nie będzie hejtował na każdym kroku a tu tacy sa co na każdym kroku jadą po bokserach, wytykają im błędy i sie śmieją.
Życiowe niedojdy.
Milan1899- Adamek, Wach po dopingu, tu to chłopak miał ubaw, wyżył się. Broni Włodarczyka i Szpilki, wtedy jest mu smutno gdy inni hejtują, pisze- ehhh... xD
można brać i nie wiedzieć. można zastanawiać się czy poprawa wyników jest efektem ciężkiej pracy czy też poprawa wynika także z jakiejś tajemniczej odżywki. polecam lekturę artykułów o pływaczkach i lekkoatletkach z NRD. po zaserwowanym im dopingu jedna niedawno zeszła w wyniku jakiś powikłań, a inna nazywa się od jakiegoś czasu Andreas.
niby zawodnik nie powinien się tym interesować, bo od całej otoczki jest team, któremu się ufa, ale moim zdaniem zawodnik powinien znać skład przyjmowanych odżywek i listę substancji zakazanych - porównanie nazw z obu list nie jest wyczynem na miarę nagrody Nobla.
tu też nie wiemy, kto ten doping serwował - trener czy zawodnik, czy może obaj.
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/732997,mariusz-wach-stracilem-serce-do-boksu,id,t.html
dzięki, czytałem tylko skrót tego wywiadu i nie wiedziałem o przelewie. Dobrze że mu chociaż zapłacili, bo bałem się że i tutaj zostanie zrobiony w konia.
ciekawe jak z tego wszystkiego Kołodziej wybrnie, bo wygląda że może mu się cały biznes promocyjny posypać.
Co to za pytanie, w którym sam redaktor odpowiada na zadane pytanie lub sam sugeruje bokserowi jaką odpowiedź chce uzyskać...?
Ogólnie życzę powodzenia Wachowi. Jeszcze wiele ciekawych walk może dać. Szczególnie z wysokimi z Wysp. O koksie się zapomni z zcasem... Taki to sport.
nurgle
NRD to przykład państwowej produkcji mistrzów. Wówczas dyrektywa szła odgórnie - inne motywy działania, inne intencje.
Paradoksalnie to nie jest istotne czy Wach brał, czy nie brał - on jest za to odpowiedzialny.
kazdy nawet gdyby przyjmowal nieswiadomie doping to przeciez widzial zmiany w tym jak sie czuje.a teraz glupa pali.
jak oceniasz to rób to precyzyjnie ,
jechałem po wpadce dopingowej Wacha ? bardzie śmiałem się z tłumaczeń niż jechałem po Mariuszu , jak odpokutuje wine wróci na ring na pewno bede mu kibicował ,
jesli chodzi o dzień wczorajszy to byłem w szoku , naprawdę wolałbym żeby był to koszmar , obudzić się i zapomnieć , ale niestety to nei sen , z legendarnego cruisera mamy .... ( niech każdy sobie dopowie )
największą problemem tej strony nie są hejtrzy a hipokrycie których oburza " guma " Szpilki a próbują usprawiedliwiać taka aferę
Ani promotor ani trener nie chcą z nim gadać i to ma sens. Sam ryzykował i się koksował, żaden trener tego by nie zaakceptował, tymbardziej promotor. Dowiedzieli się to są wnerwieni.
jesli chodzi o dzień wczorajszy to byłem w szoku , naprawdę wolałbym żeby był to koszmar , obudzić się i zapomnieć , ale niestety to nei sen , z legendarnego cruisera mamy .... ( niech każdy sobie dopowie )
O czym mówisz? Coś przegapiłem?
"Komentarze będą zawsze, ale to tylko ludzie, którzy nie spełnili się w jakimś sensie udzielają porad…"
To zdanie jest głupie na tak wielu poziomach, że właściwie nie ma sensu nic więcej o tym pisać.
MW: Miłość, przyjaźń, zaufanie."
Właśnie Mariusz, zaufanie...
jeśli to prawda, to Adamek będzie mógł chodzic w podobnym pasiaku jak Szpila :D
Sąd może również pozbawić go wolności do trzech miesięcy
Dobre :))))))))))
- nie ma za co, Mariusz :D
Szkoda że tak się to toczy. W sumie i tak mało kto będzie chciał z nim walczyć po tym kwasie.
i będe trzymał kciuki !
W tym liscie powinien stwierdzic, ze nigdy swiadomie nie bral zadnych uzywek. W tym liscie nie powinien nawet wspominanac od swoich podejrzeniach.
Jezeli bral swiadomie oraz dobrze o tym wie, to oszukuje swoich fanow oraz promotorow.
Mariusz, chyba juz czas no Twoj list otwarty do bokser.org, Twoich fanow, ktorzy Cie zawsze wspierali oraz Ci wierzyli (tak jak ja), oraz Twoich promotorow, ktorzy Co zaufali, jak tez wylozli na Ciebie duze pieniadze oraz stworzyli Ci szanse na zaistnienie w HW!
My nie potrzebujemy do niczego Twoich symatycznych wywiadow. Teraz jest czas na list otwarty!