OPALACH: CHCĘ, BY KARIERA NABRAŁA TEMPA
Kończący się rok to czas wytyczania nowych planów, ale i wielu przemyśleń, refleksji. Jak - z punktu widzenia swej kariery - ocenia 2012 r. Przemysław Opalach (10-1, 9 KO)? Jakie cele stawia przed sobą założyciel olsztyńskich "Wilków", w którego posiadaniu - po grudniowej wygranej nad Mustafą Doganem - znajduje się obecnie pas WBU International?
Kamil Kierzkowski: Jak po świętach? Nie przybyło parę kilo?
Przemysław Opalach: Cały czas jestem w treningu, trzymam wagę. Prawdę mówiąc to nie przepadam za takim typowo świątecznym obżarstwem. Święta to w końcu nie tylko jedzenie.
- Przejdźmy więc do kończącego się już roku 2012. Na ile był dobry dla twej kariery?
PO: W lutym pokonałem Marcena Gierke'a. Bardzo miło wspominam tę galę. Ostatnia walka w Olsztynie, wygrałem przed czasem...
...no i kilka dni później byłeś już w USA.
PO: Dokładnie. Sądzę, że doświadczenie jakie wyniosłem z tej przygody bardzo pomoże mi w przyszłej karierze. Oczywiście - pierwsza przegrana na zawodowym ringu trochę mnie zdołowała. Długa nieobecność w Polsce też skomplikowała wiele rzeczy. Trzeba było od nowa szukać sponsorów, a boks to drogi biznes. Bez promotora, wsparcia finansowego itd. trudno jakkolwiek ruszyć do przodu. Całe szczęście odnieśliśmy już pierwsze sukcesy na tej płaszczyźnie, choć oczywiście wciąż staramy się je rozwinąć. Przez dłuższą nieobecność w Polsce straciłem niestety kilka cennych kontaktów.
- Tak szczerze... nie żałujesz tego wylotu do Stanów?
PO: Nie, zdecydowanie nie żałuję. Poza ogromnym doświadczeniem, dostałem kopa, który zmotywował mnie do cięższej pracy. Poza tym była to praktycznie darmowa szansa. Zobaczyłem kawał świata, poznałem wspaniałych ludzi, którym wiele zawdzięczam. Dawid Wojtas, Maciek... cała reszta - bardzo chciałbym im przy okazji podziękować. Niejako dzięki temu zająłem się też promotorką, uzyskałem licencję. Mamy wiele, wiele bardzo fajnych pomysłów. Oczywiście - problemem zawsze są finanse. To naprawdę drogi biznes. Cały czas spotykam się z różnymi ludźmi. Jestem otwarty na propozycje, z każdym mogę siąść do stołu i rozważyć konkretne oferty.
- Już tylko godziny dzielą nas od 2013 roku. Ile razy planujesz wyjść w nim do ringu? W jakim miejscu kariery będzie za rok Przemysław Opalach?
PO: Pierwszy raz na pewno zawalczę już w lutym. A później - na ile tylko pozwolą siły. Zrobię więc wszystko, by walczyć często i zdobywać kolejne doświadczenia. Chcę, by kariera nabrała konkretnego tempa. Oczywiście przydałoby się również zarobić przy tym trochę pieniędzy. Mam nadzieję, że postawą w ringu i determinacją zasłużę na możliwość sprawdzenia się w walce o mistrzostwo świata. Czy przegram, czy wygram... zrobię co będę mógł, by pokazać, że jestem godny walki o pas.
- Awansowałeś ostatnio w rankingu BoxRec. Czujesz satysfakcję?
PO: Z tego co wiem, to podskoczyłem nawet o kilka ładnych punktów. Cenię BoxRec, jednak same te rankingi mnie zbytnio nie przekonują. Sądzę, że nie odzwierciedlają w pełni prawdziwego stanu rzeczy.
- Czego Ci życzyć na nadchodzący rok?
PO: Szczęścia, zdrowia... tak - zdrowie z pewnością najważniejsze. Bez niego nie dam rady karmić rodziny, boksować, rozwijać się. To dla mnie najważniejsze.
- Tego więc życzę, a czego Ty życzyłbyś swoim fanom?
PO: Oczywiście wszystkiego najlepszego. By wszystkie życzenia się spełniły i by wytrwali w swych noworocznych postanowieniach. Dziękuję i pozdrawiam szczególnie wszystkich tych, którzy trzymają za mnie kciuki. Nie było łatwo i nie jest, ale będzie coraz lepiej.
- Zmierzając już do końca: kilka słów na temat zbliżającej się walki Gołota-Saleta...?
PO: Nie oszukujmy się - obaj nie są już prawdziwie aktywnymi pięściarzami, a najlepsze bokserskie lata mają już za sobą. Myślę jednak, że pokażą, że i w tym wieku można pokazać jeszcze fajny boks. Niektórzy mówią, że takie pojedynki są złe dla pięściarstwa - wręcz przeciwnie! Starcie z pewnością przyciągnie ludzi, zainteresuje tą dyscypliną. Sam jestem bardzo ciekawy jak zaprezentują się w ringu.
- Twój typ na walkę? Jaki będzie jej przebieg?
PO: Wygrana Gołoty. Nie wydaje mi się również, by było to zwycięstwo na punkty. Ktoś padnie: albo kondycyjnie, albo ktoś kogoś trafi. Obaj są ciężkimi, potężnymi chłopami. Oczywiście - nie mam nic przeciw Przemkowi Salecie, bardzo go cenię, był świetnym kickbokserem, bokserskim mistrzem Europy. Gołota może mieć chyba jednak więcej argumentów w ringu, doświadczenia. Choć żaden z nich ostatnimi czasy długo w ringu nie stał, zapowiada się ciekawa walka. Na pewno warto obejrzeć.