BRADLEY WRACA W POŁOWIE MARCA
Już siedem miesięcy mija od kiedy Timothy Bradley (29-0, 12 KO) pokonał kontrowersyjną decyzją sędziów Manny'ego Pacquiao. Telewizja chciała mu zakontraktować walkę na początku grudnia, ale 29-letni pięściarz z Kalifornii woli już tylko spotkania z absolutną czołówką rankingu P4P.
Podczas rozmowy telefonicznej z 8CountNews sławny promotor Bob Arum przyznał, że Bradley powróci między liny już 16 marca, choć nie jest jeszcze znane nazwisko jego przeciwnika.
- W przeciągu kilku dni podpiszemy kontrakt i wtedy podamy rywala - powiedział Arum.
Swoją drogą miały być gwiazdy, a przy tym terminie na pewno nie będzie nikogo ze szczytów P4P. Bo przecież trudno wierzyć, by tak szybko na ring chciał wyjść Juan Manuel Marquez, a inni wielcy mają po prostu inne plany.
Alvarez to po pierwsze nie jest czołówka p4p, a po drugie jest on o kategorię wyżej od Bradleya, albo nawet i 2 kategorie, bo Bradley nie wyklucza powrotu do limitu 140 funtów, w którym spokojnie się mieści.
Bradley pewnie powalczy z Petersonem.
A w 140 jest mnóstwo walk do zrobienia, chociaż jak słusznie w artykule zauważono termin jest ciulowy, bo czołówka P4P ma już zaklepane walki. Fajnie gdyby zrobili taki "eliminator" do Floyda z Guerrero (no, ale to marzenia ściętej głowy, bo Duch już ma walkę z Floydem zaklepaną) ewentualnie walka z Maidaną, bo poza tym w półśredniej słabo z klasowymi rywalami.