Trener Naazim Richardson komplementował Steve’a Cunninghama (25-5, 12 KO) za jego postawę w walce z Tomaszem Adamkiem (48-2, 29 KO). Amerykanin od początku do końca trzymał się taktyki i nie dopuścił do ringowej wojny, jak to miało miejsce w pierwszym jego pojedynku z „Góralem”. Choć był skuteczniejszy, po dwunastu starciach sędziowie punktowi zwycięzcą wskazali Polaka.
- W pierwszej walce Adamek nie był gotowy na wojnę. Teraz już był i wyszedł do ringu sądząc, że znowu będzie wojna. Czekał na nią i czekał, a że jej nie było, atakował dopiero w ostatnich dziesięciu sekundach – powiedział Richardson.
Zdaniem trenera, zrywy Adamka w końcówkach rund to było zdecydowanie za mało, aby pokonać Cunninghama. Richardson podkreśla, że sędziowie nie powinni punktować samej agresji, tylko efektywną agresję. Dodaje również, że polski pięściarz bardzo słabo zaprezentował się w defensywie - kolejnym bardzo ważnym, punktowanym przez sędziów elemencie.
- W boksie chodzi o to, żeby trafić i nie zostać trafionym. Czy Adamek pokazał jakąkolwiek obronę? Steve nie trafiał tylko wtedy, kiedy sam popełnił błąd i źle ocenił dystans – twierdzi.