CHARR: AIRICH JAK GRINCH
Po nieudanej kampanii wrześniowej na ring wraca Manuel Charr (28-1, 11 KO). "Diamentowy Chłopiec" w piątek w rodzinnej Kolonii na gali "X-Mas Fight Night" powalczy na dystansie 12 rund z Konstantinem Airichem (24-8-2, 18 KO). 28-latek może zostać zunifikowanym królem… mórz, bowiem do wywalczenia będą wakujące tytuły WBC Baltic i Mediterranean [Morze Śródziemne].
- Wiem, że powoli się rozkręcam, ale mój plan jest taki, by w drugiej części walki zaprezentować się z bardzo mocnej strony. Wielka szkoda, że nie miałem okazji do końca pokazać światu, na co mnie stać. Zakończenie walki z Witalijem było nieszczęśliwe. Marzenia mam wciąż te same, zostać mistrzem świata wagi ciężkiej. Mam nadzieję, że dostanę kolejną szansę od Kliczki, zanim przejdzie na emeryturę – powiedział Charr.
Niemiec pochodzący z Libii w barwny sposób charakteryzuje swojego najbliższego oponenta. Airich jest niczym Grinch [złośliwy bohater filmowy niecierpiący Świąt Bożego Narodzenia przyp. red.], zaś rola super bohatera wiadomo komu zostaje przypisana.
- Airich jest jak Grinch, który chce zabrać wszystkie świąteczne prezenty. Nie dopuszczę do tego. Zamierzam zastopować go, w ten sposób przybliżę się do kolejnej wielkiej walki. W tym celu wychodzę na ring – dodał nazywany również "Czołgiem" Charr.
Złowieszczy Airich faktycznie nastawia się na sukces i taki jest cel jego podróży do Kolonii.
- Czekałem na rywalizację z Charrem od dłuższego czasu. Lubię i szanuję Manuela jako pięściarza i jako osobę, ale wybrał niewłaściwego przeciwnika. Przybywam do Kolonii by zrujnować jego Święta, tak właśnie będzie w piątek – przekonywał „Sandman”.
Charr to przypadek dość złożony. Tak jak cały teatr przed walkami jest zazwyczaj robiony z przymrużeniem oka, tak w przypadku Charra podejrzewam, że on może niestety wierzyć w to co mówi, co jest wynikiem lekkiej śrubki lub nadmiaru miłości własne.
Poza tym Airich, to bokser który normalnie powinien być wyzwaniem dla Charra (podobny poziom), walka z Kliczką była natomiast stratą czasu dla świata boksu.
Islam wywodzi się z nauk hebrajskich, dokładnie tych samych na których opiera się i nasza cywilizacja (na przykład Jezus też jest ich mesjaszem) więc mogą też mieś jakiś rodzaj "gwiazdki" jak u nas :)
Charr to przykład przerostu formy nad treścią. Nic nie umie, jest cienias a dużo gada i chce robić szopkę. Książkowy przykład tego, że nawet we współczesnym świecie tandety i kiczu bokser nie osiągnie niczego gadaniną i cyrkiem jeśli nie będzie DOBRY. A można być dobrym bokserem i dać sobie radę bez gadania bzdur i cyrku. Odwrotnie się nie da.
taki głazkow by go moim zdaniem łatwo wypunktował
PS:Jaki kraj taki Toney :D
Głazkow by go moim zdaniem pokonał by Charra przed czasem
możliwe żm bardzoe przed czasem jeśli charra który ma jakieś z Vitem czy pegem doświadczenie to tym bardziej Szpilce by również znokałtował tak sądze?!!