DE LA HOYA: MYŚLĘ O POWROCIE KAŻDEGO DNIA
Już jutro na ringu w Los Angeles do trzeciej obrony tytułu IBF wagi koguciej stanie Meksykanin Leo Santa Cruz (22-0, 13 KO). 24-letni pięściarz zmierzy się w ringu z niepokonanym Alberto Guevarą (16-0, 6 KO). Promotor "Teremoto", Oscar De La Hoya, bardzo chwali swojego podopiecznego i jak sam przyznaje - widzi wiele podobieństw między nim, a sobą za najlepszych lat zawodniczej kariery.
- Gdy oglądam Leo w ringu, wiele elementów przypomina mi mój styl walki za najlepszych lat. Lubi bić na korpus, tak samo jak ja. Leo to cichy gość, typ pięściarza, który mało mówi, a dużo robi w ringu. Nie da się go nie lubić. Czuję, że Ameryka już niedługo go pokocha - powiedział De La Hoya.
Legendarny mistrz został zapytany przez dziennikarzy, czy nadal myśli o powrocie między liny. "Złoty Chłopiec" jest świadomy tego, że nie jest już w stanie walczyć z najlepszymi, dlatego jego powrót nie ma według niego sensu.
- Myśli o stoczeniu kolejnej walki miewam każdego dnia. Jednak pogodziłem się już z tym, że nie jestem w stanie walczyć na najwyższym poziomie. Jeśli miałbym powrócić, to z kimś z topu, a niestety nie jestem już w stanie wygrać z kimś takim - zakończył De La Hoya.
Sam jesteś miękkim, malym, zakompleksionym czowiekiem, spinającym się z drugiej strony monitora.
Co do Oscara nie zawalczy z Ortizem bo to dobrzy kumple, a sam Ortiz ma wrócić na przelomie marca/kwietnia i od razu rewanż z Lopezem. Schafer mówil również o ewentualnej walce z Malignaggim, ale ten chyba zaboksuje z Mosleyem.
nie wiem gdzie ty w walce z moneyem widziałeś wałek. fakt można powiedzieć że zarówno castillo jak i de la hoya byłi najbliżsi pokonania floyda nie czyni z nich zwycięzców, walkę floyd vs oscar punktowałem 115-113 dla floyda. a co do walki z castilo to wał moim zdaniem był, niestety floyd już wtedy uchodził za wschodzącą gwiazdę więc naciągnięto wynik na jego stronę i ten może teraz pieprzyć farmazony o nieskalanym rekordzie
A ja chciałbym choć raz przeczytać jakiś mądry komentarz Twojego autorstwa. Twierdzenie, że Oscar wygrał z Floydem wbrew opinii ludzi, którzy w przeciwieństwie do Ciebie znają się na tym sporcie, uznać za mądre nie można. Tak samo jak przewidywanie pewnego zwycięstwa przez TKO nieaktywnego od lat, przepitego i przećpanego Oscara w potencjalnej walce z Ortizem.
Prędzej Ty, poprzez twierdzenie, że wygrał Oscar, pokazujesz jak bardzo nie lubisz Floyda. Zresztą dowodów na to, jaką nienawiścią darzysz Mayweathera jest na tym portalu w bród.
Nic mi nie zrobił więc nie mam za co nienawidzić, ale kontrowersyjne gadanie Mayweathera i te manewry (robienie problemów z kasą w walce z Mannym) czy wypowiedzi że Pacquiao zarobił tylko dzięki niemu mnie irytują, ale walkę z Oscarem oceniłem bez względu na stosunek do obydwu, jeszcze jakby można było ocenić jako remis to nie mam nic przeciwko.
Nawet Oscar nie twierdzi, że został w tej walce oszukany, ale rozumiem, że jak widzisz "SD", to musi być wał. Ciekawi mnie które to 7 rund przyznałeś Oscarowi, czy może jeszcze więcej?
Tego z Ortizem nawet nie skomentuję...
Jesteś miękki jak Ortiz, bo łamiesz się pod presją i przestajesz bronić swojego zdania :)
-Jest wysoko w rankingach,
-Niedawno był mistrzem i walczył o mistrzostwo świata z Mayweatherem, więc nazwisko ma dosyć znane,
-Jest do trafienia, choć mała szansa,
-Przegrał 2 razy przed czasem pod rząd,
-Przede wszystkim jest zawodnikiem Oscara i zawalczyłby z nim jakby mu kazał :)
Walka mogłaby być ciekawa jeśli Oscar trenował przez te lata i by powrót potraktował poważnie, myślę, że coś jeszcze potrafi a na walkę Oscara z jakimś bumem bez nazwiska szkoda, więc lepszy zagadkowy Ortiz.
Bo co do walki nieaktywnego od 4 lat 40 letniego Oscara z młodym niedawnym mistrzem nie ma specjalnie za wiele do obrony ;p.
"-Przegrał 2 razy przed czasem pod rząd,"
Obie przegrane dość pechowe i przede wszystkim ta pierwsza mocno kontrowersyjna (żeby nie bylo, nie zaprzeczam, że być może przegralby przed czasem w późniejszych rundach). Co do walki z Lopezem, to pechowa, ciężka kontuzja, skomplikowane zlamanie szczęki, co najlepiej potwierdza 9 miesięczna przerwa, bo tak jak pisalem wyżej Ortiz ma wrócić na przelomie marca i kwietnia. Także to, że przegral dwie ostatnie walki przed czasem, to wcale o niczym nie świadczy...
"-Przede wszystkim jest zawodnikiem Oscara i zawalczyłby z nim jakby mu kazał :)"
Nie ma co, blysnąleś tym wpisem...
De La Hoya zarobil na ringach setki milionów dolarów, ma wlasną grupę promotorską i powiedz mi, po co mialby wracać na ring? Ale zawsze znajdzie się ktoś taki jak Ty, kto będzie rozkminial, żeby De La Hoya zawalczyl z Ortizem, lub Malignaggim czy innym, bo są z jego stajni i zawalczą tak, jak im Oscar będzie kazal :)
Ale każde moje kolejne komentarze były już obiektywne :)
Nie zrozum mnie źle, De la Hoya to jeden z moich idoli i przykro mi było widzieć jak kończy karierę po batach od znacznie mniejszego Pacquiao. Ja wierzę, że mógłby dać z Victorem dobrą walkę i udowodnić że wcale nie ćpa i nie chleje jak to ludzie mu zarzucają. Zresztą na powrót Oscara z jakimkolwiek przeciwnikiem wstałbym o 5 rano i bym trzymał kciuki.