OPALACH ODPOWIADA SKRZYPCZYŃSKIEMU
W ostatnią sobotę na gali w Kolonii Przemysław Opalach (10-1, 9 KO) odniósł pierwsze zwycięstwo po 9. miesięcznej przerwie od boksu. 26-letni pięściarz pokonał przed czasem w 3. rundzie Mustafę Dogana (4-6, 3 KO). Na jednym z portali bokserskich pojawiła się propozycja walki z jednym z zawodników z polskiego podwórka.
Gotowość do walki z pięściarzem z Olsztyna wyraził twardy Sebastian Skrzypczyński (8-8-2, 4 KO), który nie tak dawno już w pierwszej rundzie znokautował faworyzowanego Tommy'ego Altmanna (17-2-1, 5 KO). Co Opalach myśli o ewentualnej walce z bokserem z Kalisza?
- Zacznijmy od tego, że jestem bardzo zaskoczony tym, że ktoś wyzywa mnie na pojedynek. Pytanie, dlaczego takich propozycji nie było przed moim wyjazdem do Stanów? Teraz, gdy wygrywam i jestem trochę bardziej medialny pojawiają się propozycje. Szczerze - taka walka jest mi niepotrzebna. Mam aktualnie wsparcie finansowe i mogę dalej rozwijać swoją karierę. Wcześniej biegałem od sponsora do sponsora i sam inwestowałem w siebie i były to duże kwoty. Czy za pojedynkiem ze Skrzypczyńskim stoją jakieś większe pieniądze? Wątpię. Jeśli pojawi się konkretna oferta - nie mówię nie. Boks to biznes i możemy porozmawiać. Póki co jednak tematu nie ma. Szczerze, bardzo słabo kojarzę Sebastiana z ringów, tak czy inaczej gorąco go pozdrawiam - skomentował olsztynianin.
Rozumiem niezadowolenie Opalacha, jak był nikim to nikt o walkę nie prosił. A teraz Skrzypczyński wie, że ta walka załatwi mu dobre sianko, więc wyzwał Opalacha na pojedynek.
To tak jakby pracować w Biedronce i otrzymać propozycję nadgodzin, za które nikt nie chciałby zapłacić. Nikt się na to nie zgodzi, nawet jeśli miałoby to przynieść doświadczenie "na kasie". Biedronkowy Szef zapłaci za nadgodziny - to kasjerka "popika" trochę dłużej.
Skrzypczyński wyłoży konkrety na stół - będzie można dopiero oceniać.