ANGULO GOTOWY NA WALKĘ O TYTUŁ
Nieco ponad trzy lata temu Alfredo Angulo (21-2, 18 KO) zapowiadał się na postrach wagi junior średniej, ale na jego drodze stanął znajdujący się wówczas w swoim prime Kermit Cintron i niebezpieczny "El Perro" został poskromiony po raz pierwszy.
Nieznaczna punktowa porażka zmotywowała Meksykanina do jeszcze cięższej pracy. Angulo rozbił Gabriela Rosado (dziś bardzo solidny bokser), Joela Julio i Joachima Alcine'a, zdobył pas tymczasowego mistrza świata WBO i wydawało się, że jest na dobrej drodze, by wspiąć się na sam szczyt. Wtedy jednak jego marzenia pokrzyżował skazywany na pożarcie James Kirkland (31-1, 27 KO), który powstał z desek, by dać walkę życia i zastopować "El Perro" na terenie rywala.
Dołóżmy do tego problemy z wizą i wielomiesięczny pobyt w zamkniętym centrum dla nielegalnych imigrantów, a dostajemy obraz czegoś, co najtrafniej można nazwać załamaniem kariery. Angulo rozwiązał już problemy prawne, związał się ze słynnym szkoleniowcem Virgilem Hunterem i znów walczy. W listopadzie błyskawicznie rozprawił się z Raulem Casarezem, a 15 grudnia na gali Amira Khana sprawdzi się w pojedynku z Jorge Silvą (19-2, 15 KO). Ma to być ostatni krok przed poważniejszym wyzwaniem.
- Gdyby to zależało ode mnie, jutro walczyłbym o tytuł mistrza świata - oświadczył 30-letni puncher. - Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, kto jest mistrzem i jaki ma pas. Jestem gotowy na każdego. Nie walczę z nazwiskami, walczę z przeciwnikami. Imię "Canelo" nic dla mnie nie znaczy. Koncentruję się na rywalu, jakiego wyznaczy mi Golden Boy Promotions.