PACQUIAO USZCZYPLIWIE O BRADLEYU
W najbliższą sobotę Manny Pacquiao (54-4-2, 38 KO) przystąpi do czwartej walki z Juanem Manuelem Marquezem (54-6-1, 39 KO), jednak jak to bywa w przypadku gwiazd jego formatu, dziennikarze już teraz chcą znać kolejny krok Filipińczyka.
"Pacman" został zapytany, czy bierze pod uwagę rewanż z Timothym Bradleyem (29-0, 12 KO), któremu w czerwcu uległ po dwunastu rundach niejednogłośnie na punkty, choć zdaniem ponad 90% obserwatorów, był od Amerykanina wyraźnie lepszy.
- Bradley musi pokonać kogoś mocnego. Wiemy, że poprzednio z nim wygraliśmy. Jeżeli wygra wielką walkę, weźmiemy go pod uwagę - wtrącił Freddie Roach, wieloletni szkoleniowiec Manny'ego.
Wypowiedział się także blisko 34-letni Pacquiao, który nawiązał do faktu, że "Desert Storm" nabawił się kontuzji obydwu stóp i większość czasu skupiał się na unikaniu otwartej walki.
- Nabawił się tych kontuzji, bo przez cały czas przede mną uciekał - oznajmił uśmiechnięty "Pacman". - Dlatego go nie znokautowałem. Gdyby nie uciekał, żadnego urazu by nie było.