BURNS: TO MOŻE BYĆ MOJA NAJTRUDNIEJSZA WALKA
Mistrz WBO w wadze lekkiej Ricky Burns (35-2, 10 KO) miał boksować 15 grudnia w Londynie z Liamem Walshem (13-0, 10 KO), ale w wyniku wypadku samochodowego „Destiny” musiał się wycofać z pojedynku. Jego miejsce zajął mało znany w Europie Filipińczyk Jose Ocampo (17-5-1, 12 KO), dla którego będzie to pierwsza walka poza granicami ojczyzny. Przeciwnik wydaje się mniej wymagający niż Walsh, jednak Burns podkreśla, że nie lekceważy pięściarza z Azji i wcale nie spodziewa się łatwej przeprawy.
- Powiedziałbym, że to najtrudniejsza walka w mojej karierze. Rywal jest młody, głodny sukcesu i na pewno bardzo chce odebrać mi tytuł. Filipińczycy to twardziele – wystarczy popatrzeć na Manny’ego Pacquiao czy Nonito Donaire’a. Jeżeli walczy jak oni, a słychać takie głosy, czeka mnie trudny wieczór – mówi „Rickster”.
Jeżeli Szkot upora się z Ocampo, być może już w kolejnym pojedynku skrzyżuje rękawice z mistrzem WBC, Amerykaninem Adrienem Bronerem (25-0, 21 KO).
- Nie może mu się powinąć noga. Właściwie mamy już zapewnioną walkę z Bronerem w przyszłym roku, ale najpierw trzeba pokonać Ocampo – mówi promotor Burnsa, Frank Warren.