LEPAI PO PASY DO CHIN
Coraz częściej bokserzy z Australii i Oceanii zaglądają na azjatycką ziemię w poszukiwaniu pieniędzy. Ostatnio po taką formę z kiepskim skutkiem sięgał Chauncy Welliver, a 21 grudnia w Zhuzhou przypomni o sobie notowany na początku roku w czołówkach rankingów wagi ciężkiej Alex Leapai (25-4-3, 20 KO). Naprzeciw Australijczyka stanie przeciętny i anonimowy Akmal Asłanow (13-5-1, 9 KO).
Chińskie projekty wspiera federacja WBO, która dla zwycięzcy, czyli niemal na pewno Leapaia, przygotowała dwa pasy – China Zone i Asia Pacific. 33-latek w pewnym momencie dobijał się do najpoważniejszych tytułów, ale jego marzenia stłumił Kevin Johnson. W kwietniu "Kingpin" pokonał go przez techniczny nokaut w dziewiątej rundzie.
Asłanow pochodzi z Uzbekistanu, na rozkładzie nie ma żadnego choć trochę znanego nazwiska. Poza tym, że notował porażki z rywalami o ujemnych bilansach, to przegrywał też błyskawicznie z Grigorijem Drozdem i Aleksandrem Ustinowem.
Dodatkową atrakcją dla chińskich kibiców będzie ponadto występ znającego tę ziemię Shermana Williamsa (35-12-2, 19 KO) z nieznanym jeszcze przeciwnikiem.
Gorzej, Mitchell rozwaliłby go jak by tylko chciał. Prędzej można porównywać go do Wellivera. Mogą zawalczyć ze sobą i była by to jedna z najśmieszniejszych walk w historii hw.