JABŁOŃSKI: DOPING MNIE ZMOTYWOWAŁ
W ubiegłym piątek drużyna Hussars Poland zaskoczyła cały bokserski świat pokonując finalistów ubiegłorocznej edycji ligi WSB, Rosjan podczas gali w Gdyni 3:2. Jedno z bardzo cennych zwycięstw odniósł Tomasz Jabłoński (73kg), który pokonał niezwyciężonego do tej pory Aleksandra Ivanova i wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 2:1. - Chciałem zaprezentować się z jak najlepszej strony i pokazać swój najlepszy boks. Udało mi się w stu procentach zrealizować ten plan z czego jestem bardzo zadowolony - powiedział po walce Tomasz Jabłoński.
- Na wstępie chciałem pogratulować zwycięstwa zarówno Tobie i całemu teamowi. Spodziewałeś się wygranej nad bardzo dobry Rosjaninem Aleksandrem Ivanovem?
Tomasz Jabłoński: Dziękuję za gratulację. Ogólnie to nie spodziewałem się zwycięstwa w tej walce, ale chciałem zaprezentować się z jak najlepszej strony i pokazać swój najlepszy boks. Udało mi się w stu procentach zrealizować ten plan, z czego jestem bardzo zadowolony.
- Jak wyglądało walka z Twojej perspektywy? Czułeś, że prowadzisz w tym pojedynku?
TJ: Po 2. rundzie czułem, że wygrywam tą walkę, ale nie wiedziałem do końca czy sędziowie mają takie samo zdanie. Na szczęście postawa w narożniku trenera Huberta Migaczewa bardzo mnie uspokoiła, dodała mi pewności siebie i zmotywowało mnie jeszcze bardziej do walki, a także dodało mi to dużo energii do dalszej rywalizacji.
- Jak wyglądają przygotowanie do gali WSB?
TJ: Nasze przygotowania wyglądają tak, że aktualnie po prostu mieszkam w Markach pod Warszawą wraz ze wszystkimi zawodnikami z naszego teamu i przygotowujemy sie do każdego meczu pod okiem trenerów Migaczewa i Baraniewskiego. Wszystko wygląda bardzo profesjonalnie, bo mamy cały cykl przygotowawczy, co pozwala nam bardzo dobrze przygotować się do danej walki. Jesteśmy również pod opieką dietetyka Grzegorza Kępy, któremu w dużym stopniu zawdzięczam swoje przygotowanie do tej walki, bo pomógł mi zbić zdrowo wagę, przez co czułem sie w ringu bardzo dobrze i pełen energii.
- To Twoja druga walka w lidze WSB pierwsza przegrałeś niejednogłośnie na punkty. Jak porównasz te dwie walki?
TJ: Jeśli chodzi o ten drugi występ w lidze WSB myślę, że był dużo bardziej udany, bo udało mi sie zachować zimną krew i zaboksować od początku do końca z głową, nie podpalając się za bardzo co przyczyniło się do pewnego zwycięstwa z czego bardzo się cieszę.
- Jak podobała Ci się gala w Gdyni pod względem organizacyjnym? Czy wsparcie kibiców, własne ściany pomogły w zwycięstwie?
TJ: Gala w Gdyni moim zdaniem była po prostu rewelacyjna. Pierwszy raz mogłem walczyć przed własną publicznością i moją walkę oglądała na żywo moja rodzina. Przez to wszystko odczuwałem duży stres, ale jak wyszedłem już na ring i usłyszałem wspaniały doping najbliższych dodało mi to wiele siły oraz motywacji do walki. Innym zawodnikom też bardzo podobała się atmosfera w hali, a także cała organizacja. Uważam więc, że jak na pierwszą taką gale w naszym kraju można uznać ją za bardzo udaną i na następne nasze zmagania przyjdzie jeszcze więcej kibiców, aby zobaczyć dobry boks i wspomóc nas dopingiem.
- Spodziewaliście się wygranej nad taką potęgą jaką są Rosjanie czyli finaliści poprzedniego sezonu ligi WSB? Na co Was jeszcze stać w tym sezonie?
TJ: Osobiście wiedziałem, że będzie bardzo ciężko i większość ludzi nie daje nam praktycznie żadnych szans na zwycięstwo w starciu z Rosją. Jednak wiedziałem i czułem, że możemy z nimi wygrać i dużo nie odstajemy umiejętnościami nawet od takiej drużyny jak rosyjski team. Całe szczęście udało nam się to potwierdzić i myślę, że to zwycięstwo da nam tyle siły i motywacji, że uda nam się wyjść z grupy w tym sezonie.
- Kiedy szykuje się Twoja kolejna walka w lidze WSB ?
TJ: Dokładnie nie wiem do jakiej następnej walki wystawi mnie trener, ale może zaboksuje jeszcze w tym roku na Torwarze w Warszawie.
- Jak ocenisz współprace z trenerem Migaczewem?
TJ: Współpraca z trenerem Hubertem Migaczewem układa się bardzo dobrze. Myślę, że zwycięstwo i nasza postawa w ringu przyniosła nam dużo radości naszemu trenerowi, który bardzo przeżywa nasze wszystkie walki.
O tym samym pomyślałem ;) Tytuł można odebrać przynajmniej dwojako ;)
A tak zupełnie poważnie - to trzymam kciuki za kolejne sukcesy HP