SPADAFORA CHCE MALIGNAGGIEGO
Legitymujący się wspaniałym rekordem, pozbawionym jednak wielkich nazwisk, Paul Spadafora (46-0-1, 19 KO) wyzywa na pojedynek Pauliego Malignaggiego (32-4, 7 KO). "Magik" marzył o kasowej walce z Rickym Hattonem, ale od soboty ten plan jest nieaktualny, wobec tego swoją szansę zwietrzył "Dzieciak z Pittsburgha".
- Należę do fanów tego gościa, według mnie Paulie zasłużył na wygraną z Cano. Jednak ja jestem zawodnikiem wysokiej klasy, a on nie. Nie można nazwać Malignaggiego bokserem należącym do elity. Za każdym razem, gdy stawał do poważnego zadania, przegrywał. Rywalizował z Cotto, mocny występ, ale przegrany boleśnie. Z Hattonem też nie dał rady… Zapomnijmy w ogóle o Khanie – komentuje Spadafora, który 1 grudnia skrzyżuje rękawice z Solomonem Egberimem (22-3-1, 11 KO).
Na sam koniec Spadafora pozwolił sobie zareklamować potencjalne starcie z czempionem autopromocji (i federacji WBA) z Brooklynu.
- Mojej walki z Malignaggim nikt nie mógłby przegapić. Dwóch Włochów na ringu, zabrałbym pas Pauliemu na oczach jego widzów. Czego można chcieć więcej? – przekonywał były mistrz IBF w wadze lekkiej.