RICKY HATTON ZAKOŃCZYŁ KARIERĘ
Po porażce przed czasem z rąk Wiaczesława Senczenki (33-1, 22 KO) dawny mistrz świata dwóch kategorii wagowych i duma Wielkiej Brytanii - Ricky Hatton (45-3, 32 KO) postanowił zakończyć karierę. Po ośmiu rundach "Hitman" prowadził na wszystkich kartach punktowych (77-76, 77-76 i 78-74), ale piekielny lewy hak na tułów posłał go na deski na pełną minutę.
- Potrzebowałem tej jednej walki, żeby zobaczyć, czy coś jeszcze ze mnie zostało. Dostałem odpowiedź, mam dość - powiedział 34-letni Anglik. - Bokser zdaje sobie sprawę z takich rzeczy i ja wiem, że jestem skończony. Miałem zbyt wiele ciężkich walk. Świeczka wypaliła się do samego końca. Moje ciało przeszło przez piekło, w ringu i poza nim. Nie chodzi o to, ile trenowałem, bo w przygotowaniach niczego nie mogłem zrobić lepiej.
Po poprzedniej porażce Hatton się załamał. Przez trzy lata walczył z depresją, nadwagą oraz uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Kiedy w końcu się pozbierał, nie był już tym samym człowiekiem i zawodnikiem, ale jak dziś podkreśla - dla niego sam powrót do boksu był wielkim prywatnym zwycięstwem.
- Jestem dziś szczęśliwym facetem. Nie zamierzam się ciąć. Otrzymałem odpowiedzi na wszystkie pytania. Nieważne, jak bardzo jestem zawiedziony, miałem swoją szansę. Muszę być mężczyzną i przyznać, że to koniec Ricky'ego Hattona - oświadczył "Hitman".
Oby żył w zgodzie z sobą, bez dawnych problemów, boks to nie wszystko.
Ważne ze wrócił z zaświatów , teraz powinnien przekazywać swoją wiedzę nastepnemu pokoleniu
Bardzo przypominalo mi to powrot M
A tak przy okazji najlepsze są (w Europie oczywiście) angielskie gale. Nie ma robienia rekordów, ściągania "Słowaków" i "Węgrów" i całego tego promotorskiego oszustwa (Kohl, Sauerland, Wasyl). Jest natomiast soczysta młócka bez względu na poziom bokserów.
To, że Hatton wyglądał dobrze, zrzucił tłuszcz i wypracował sześciopak o niczym nie świadczy.
Sam zrzuciłem 15 kg w dwa lata, ale aż 12 kg w 4 miesiące i ani nie poprawiłem wyników biegowych a siłowo to nastąpiła zupełna zapaść.
Biegam gorzej teraz niż wcześniej gdy ważyłem te 12 kg więcej, nastąpiło to mimo tego, że dość dobrze dbałem o dietę i cały czas byłem w treningu.
Od kwietnia nie zrzucam już wagi, trenuję a jeszcze nie jestem w pełnej formie, boję się już czasami, czy to nie po ptakach, bo mam 31 lat.
Nie jest powiedziane, że Hatton nie odbudowałby się fizycznie, może tak, może już nie ale na pewno nie w 5 miesięcy czy rok, to za mało.
Obaj byli cieniami dawnych zawodnikow,z tym ze Ricky mial szanse wygrac to na punkty.
Niestety tlumy w Manchesterze dzialaja na wyobraznie i Richard Shaeffer z GBP dalej podtrzymuje chec zorganizowania rewanzu z Malignaggim.
Ja ogladac Ricky'ego obijanego przez Pauliego nie chce.
Kilka lat temu Senczenke spotkalby taki sam los jak Malignaggiego a teraz Hatton jest do wziecia przez kazdego solidnego zawodnika.
Nie ma timingu,chybia o kilometry a czasu nie da sie cofnac zadnymi wysilkami w sali treningowej.
Zresztą o tym że można wrócić i prezentować się dobrze niech świadczy kariera Andrzeja Gołoty. Tylko nigdy nie obedzie sie bez 2-3 walk ze słabszymi rywalami.
Dokładnie. Jak na powrót po tak długiej przerwie z nie sportowym trybem zycia, Hatton zaprezentował się całkiem dobrze. Lekko wygrywał na punkty.
Nokaut był, moim zdaniem, wypadkiem przy pracy, który zdarzał się najlepszym.
"trenuję a jeszcze nie jestem w pełnej formie, boję się już czasami, czy to nie po ptakach, bo mam 31 lat."
Nie masz się czym martwić. 31 lat to w zasadzie początek biegania długodystansowego na najwyższym poziomie. No chyba, że biegasz krótkie dystanse to z szybkością możesz mieć za parę lat kłopot.