KHAN: MUSZĘ ZMIENIĆ SWÓJ STYL
- Ostatni rok był dla mnie naprawdę trudną przeprawą i już nie mogę się doczekać zbliżającej się walki - nie ukrywa Amir Khan (26-3, 18 KO), który po dwóch kolejnych porażkach 15 grudnia w Los Angeles powróci do rywalizacji spotkaniem z niepokonanym Carlosem Moliną (17-0-1, 7 KO).
- Do tej pory jestem przekonany, że to ja wygrałem pojedynek z Petersonem. Staraliśmy się doprowadzić do rewanżu, ale przez jego wpadkę na testach antydopingowych nic z tego nie wyszło. Potem przyszła kolejna walka z Garcią i po wygraniu pierwszych rund w tak łatwy sposób, nagle przestałem się trzymać planu. Zostałem złapany naprawdę dobrym ciosem i szczerze mówiąc już po nim nie zdołałem się pozbierać - wspomina Anglik niedawne niepowodzenia. O swoim najbliższym rywalu wypowiada się z szacunkiem, jednak jest przekonany o swoim zwycięstwie.
- Molina to wartościowy zawodnik, a jego bilans mówi sam za siebie i to tylko potwierdza. Przystępuję do pojedynku po porażce przed czasem, tak więc będę niezwykle skoncentrowany i nie popełnię błędów. To już mi się kiedyś przydarzyło, by potem powrócić. Tym razem będzie tak samo. Wiem jakie błędy popełniłem, zmieniłem szkoleniowca i jestem przekonany, że wygram - powiedział Khan i dodał ciekawe zdanie na koniec.
- Musimy zmienić mój styl boksowania na taki, bym już więcej nie bywał zraniony. Nie powinienem być typem nacierającego pięściarza, tylko bardziej kontrującego. Będę walczyć dużo mądrzej i dojrzalej, wyprowadzając ciosy tylko wtedy, kiedy będzie ku temu dobra okazja.
Khan to dobry zawodnik i gdyby mial wieksza odpornosc na ciosy to by mieszal w swej wadze a tak zawsze znajdzie sie ktos kto go zlozy .Wierze ze nie powiedzial jeszcze ostatniego slowa i sprawi mi wiele radosci efektownie padajac po soczystych ciosach
Noo fakt Lucas Martin Matthyse to zabójca, Rios także, nie mówiąc o Garcii. W półśredniej w sumie też nie ma czego szukać, no chyba że walka z Maliggnagim.