TUPOU MARZY O POKONANIU JENNINGSA
Grono kibiców z Oceanii jeszcze do niedawna łudziło się, że Bowie Tupou (22-2, 16 KO) może w szybkim tempie wspiąć się na szczyty wagi ciężkiej. Zapędy 30-latka powstrzymał we wrześniu Malik Scott pokonując go przez techniczny nokaut. Paradoksalnie, ta porażka przybliżyła "Bo" do ciekawej potyczki z Bryantem Jenningsem (15-0, 7 KO), która odbędzie się 8 grudnia w Filadelfii. Pochodzący z Tonga zawodnik przyznaje szczerze, że rywal mający na rozkładzie chociażby Siergieja Liachowicza jest dla niego niewiadomą.
- Nie mam za dużej wiedzy o Jenningsie. Wiem za to, że jest w posiadaniu tytułu USBA. Czeka nas dobry pojedynek, czeka nas dobra noc! Niech zwycięży lepszy – powiedział Tupou.
Mieszkający na stałe w Los Angeles Tupou przechodził na zawodowstwo właściwie bez żadnego doświadczenia amatorskiego.
- Nie mam za sobą długiej amatorskiej kariery. Stoczyłem zaledwie jedną walkę, następnie otrzymałem zawodowy kontrakt – dodał były rugbista.
Legitymujący się amerykańskim paszportem Tupou marzy o odprawieniu z kwitkiem Jenningsa. Taki triumf z pewnością przyśpieszyłby jego karierę. W "królewskiej" dywizji, gdy głowa pełna marzeń, wszystko się może przecież zdarzyć…
- Wszystko się może zdarzyć podczas tej konfrontacji. Moim życzeniem i zarazem marzeniem jest zwycięstwo, dzięki któremu będę mógł iść do przodu. Każdy z nas da z siebie wszystko, zobaczymy kto okaże się zwycięzcą – zakończył jeden z głównych bohaterów nadchodzącej gali transmitowanej przez telewizję NBC.
To raczej typ takiego osiłka, który ciągle idzie do przodu zbierajac wszystko na twarz.