PACQUIAO I ROACH NIE CZUJĄ PRESJI
Freddie Roach nie miał ostatnio najlepszego okresu. Znokautowany Amir Khan zerwał z nim współpracę, Julio Chavez Jr przez jedenaście rund dostawał lekcję od Sergio Martineza, a zdaniem wielu Manny Pacquiao (54-4-2, 38 KO) przegrał trzecią potyczkę z Juanem Manuelem Marquezem (54-6-1, 39 KO), z którym 8 grudnia zmierzy się po raz czwarty. Niektórzy specjaliści są zdania, że na legendarnym szkoleniowcu spoczywa teraz podwójny stres, lecz zarówno on jak i "Pac-Man" zapewniają, iż nie ma o czymś takim mowy.
- Robię swoją pracę najlepiej jak potrafię i tak też przygotowuję Manny'ego. Inni zawodnicy i ich walki nie mają żadnego wpływu na nasze przygotowania. Zresztą moim zdaniem ostatnim razem wygrał jedenaście z dwunastu rund przeciwko Bradleyowi. Nie ma żadnej presji - uważa trener.
- Nie czuję dodatkowej presji, by wygrać to specjalnie dla mojego szkoleniowca. Koncentruję się jak zawsze na tym, by po prostu zwyciężyć. Jeśli nadarzy się okazja na to, by pokonać Marqueza przed czasem i skrócić to wszystko, skorzystam z niej. Mam zamiar wygrać wyraźnie i sprawić, by tym razem pojedynek nie był tak wyrównany jak trzy poprzednie - deklaruje z kolei filipiński pięściarz.
Zresztą Manny tutaj odpowiedział w podobnym, wyważonym tonie. Chce pokazać się z najlepszej strony a jeśli chodzi o KO to będzie jeśli nadarzy się ku temu okazja.