HATTON JUŻ MYŚLI O MALIGNAGGIM
Już tylko cztery dni zostały do wielkiego powrotu na ring Ricky'ego Hattona (45-2, 32 KO), wojownika z Manchesteru, który w swoim ukochanym mieście skrzyżuje rękawice z Wiaczesławem Senczenko (32-1, 21 KO). Do tej pory sławny "Hitman" omijał ten temat szerokim łukiem, jednak teraz zdradził dalsze plany niż tylko starcie z Ukraińcem. Bo były mistrz świata dwóch dywizji tak naprawdę po cichu liczy na odzyskanie pasa jednej z liczących się federacji.
Hatton przyznał, że po ewentualnym zwycięstwie nad Senczenko, w kolejnym pojedynku chciałby się zmierzyć z Paulem Malignaggim (32-4, 7 KO), aktualnym championem wagi półśredniej według WBA. Co ciekawe to właśnie Malignaggi jest ostatnim pięściarzem, jakiego Hatton pokonał przed przejściem na emeryturę. Było to dokładnie cztery lata temu, kiedy Ricky zastopował "Magika" w jedenastej rundzie.
- Jeśli wygram, chciałbym się spotkać z Malignaggim. Ze względu na jego współpracę z Golden Boy Promotions to najłatwiejsza walka do zorganizowania. Lubię wyzwania, więc tym razem przyjechałbym do niego do Nowego Jorku. Moi kibice i tak podróżują za mną po całym świecie, co jest dodajmy bardzo miłe - przyznał Hatton.
A co na to wszystko zawodnik z Brooklynu? Otóż w sobotę będzie siedział w jednym z pierwszych rzędów i ściskał kciuki za Hattona, bo jemu jeszcze bardziej zależy na tym rewanżu.
- Marzy mi się zobaczyć spektakularny powrót Hattona i jego wielkie zwycięstwo - powiedział Malignaggi.