MANSOUR RZUCA WYZWANIE GRANTOWI
- W styczniu chciałbym bronić interkontynentalny pas WBF, by w maju zmierzyć się z mistrzem tej federacji, Michaelem Grantem - zdradza jedna z ostatnich amerykańskich nadziei na podbój wagi ciężkiej, Amir Mansour (16-0, 12 KO).
Michael Grant (48-4, 36 KO) zasiada na tronie WBF dokładnie od roku, kiedy znokautował Fransa Bothę i to właśnie on jest celem numer jeden swojego rodaka, którego karierę już dwukrotnie przerywał konflikt z prawem.
40-letni Mansour mówił we wcześniejszych wywiadach, że w razie wygranej nad Johnathonem Banksem, rzuci wyzwanie Sethowi Mitchellowi, ale teraz musi zmienić swoje priorytety. Wobec tego rezultatu Amir nieoczekiwanie obok Chrisa Arreoli wyrasta na jedną z największych gwiazd amerykańskiego rynku. I czuje się z tym dobrze.
- Mam taką moc w moich pięściach, że mogę skończyć walkę w każdym momencie jednym ciosem. I to z obu rąk. Jeśli przypatrzycie się moim nokautom, to rywale nie byli po prostu wyliczeni, tylko ciężko znokautowani. Niektórzy wręcz wynoszeni z ringu - chwali sam siebie Mansour i zapowiada, że odbierze pasy braciom Kliczko.
- Z oboma walczyłbym w taki sam sposób. Najpierw skracałbym dystans ciosami na korpus, niwelując ich przewagę w zasięgu, a potem już biłbym gdzie popadnie. Znokautuję ich obu - odgraża się pięściarz, który przecież liczy sobie tylko 180 centymetrów.
najśmieszniejsze są późniejsze tłumaczenia, dlaczego się nie udało.
Coś w tym jest;)
Tyson z lat 86-88 zmiótłby Władimira !!!Radze Ci postudiowanie walk Bestii.
Jezeli porownujesz Tysona do Tuy z czasow po pierdlu,to rzeczywiscie sa uze podobienstwa.Obaj wtedy walczyli jak punczerzy.Zelazny z lat 85-90 byl zupelnie innym typem piesciarza,to perfekcyjny,wprost idealny swamer
Tamten Tyson mogl pokonoac kazdego...
Jezeli porownujesz Tysona do Tuy z czasow po pierdlu,to rzeczywiscie sa uze podobienstwa.Obaj wtedy walczyli jak punczerzy.Zelazny z lat 85-90 byl zupelnie innym typem piesciarza,to perfekcyjny,wprost idealny swamer
Tamten Tyson mogl pokonoac kazdego...
a oglądałeś odicnek talk-show w ktorym gościem był Mike Tyson? - zapytali wtedy obecnego Muhammada Ali czy pokonałby Tysona? - odpowiedział: 'Nie ma takiej opcji'... wiemy co by odpowiedział 25 lat wstecz gdy był aktywnym Mistrzem świata...
Polecam Ci patrzeć troszke z przymróżeniem oka na takie wypowiedzi Mike-a... on nigdy nie był buńczucznym trash-talkerem, te zapewnienia przed walką z Lewisem to był cyrk dla kasy... On zawsze był dość skromną osobą - swiadczy o tym choćby jego porażka z Dauglasem - gdzie w wywiadzie powiedział ' tego dnia D. był lepszy - gratuluje mu zwyciestwa' - to nie był zawistny człowiek...
Nikt nie ma najmniejszych wątpliwości że bracia Klitchko (których lubie) przy całym szacunku do ich osiągnieć i stylu jaki prezentują mogliby mieć szanse z Tysonem tylko w jednej - jedynej ewentualności...
MUSIELI BY WALCZYĆ Z NIM RÓWNOCZESNIE - OBAJ NA RAZ... a i tak to nie gwarantowałoby sukcesu. Bestia bił tak mocno że jak uderzył w głowe to pękały piszczele w nogach i przeciwnik mimowolnie jak marionetka której przecina sie nitke padał na deski... polecam obejrzeć kilka jego walk - jest na co popatrzeć.
Jak by Chisora samym podmuchem po ciosie rozwalał betonowe ściany to na pewno dałby radę Vitkowi i całemu stadionowi niemców :/
Tyson nawet ze swojego Prime miałby spore problemy. I to z oboma braćmi. Wystarczy zobaczyć jak Larry Holmes walczył z Tysonem pierwsze trzy rundy. A był to już stary wypalony Assasin. Co prawda Tyson zaserwował mu ciężkie KO na koniec. Poza tym żaden z przeciwników Tysona nie miał takiej przewagi w warunkach jaką mieliby bracia. Walka mogłaby spokojnie pójść w obie strony. Choć jestem pewien że gdyby walczyli więcej niż raz. To z każdą kolejną walką Kliczko radzili by sobie z nim coraz łatwiej.
Nie ma znaczenia, ze Vitek wygrywał na punkty z Chisorą, bo gdyby Chisora trafiał Vitka wiele razy i gdyby miał większa siłę ciosu, to by naruszył Vita. Podobnie bił Heleniusa i też nie mógł go znokautować, więc ma watę w łapie. Problem polega na tym, ze nie mamy boksera kompletnego. Jak ma zapał Chisory, to ma watę w łapie. Jak ma technikę Solisa, to jest za gruby i trapią go kontuzję. Jak ma siłę Mitchella, to znowu brakuje techniki i bije cepami. Jak się trafi niski kompletny ciężki, to będzie zagrożeniem dla Kliczków. Trzeba tylko wyhodować znowu taką bestię.
Jedyne co można mu zarzucić to - niewybaczalny strach przed już wtedy past-Foremanem... ten skolei jak na 'wielkoluda' w klinczowaniu sie nie specjalizował i strasznie karał bokserów którzy próbowali z nim klinczować poteznymi cepami które nawet przyjete na garde robiły efekt w postaci którego bokser słaniał sie na nogach aby tylko uciec przed tymi ciosami... Niesamowita era bokserów którzy w kazdy jeden cios wkładali prospekt na k.o. i koniec walki przed czasem... nie ma tego u Kliczków... nie da sie pokonać bestii smyrając go lewym po twarzy... tym go można było tylko rozjuszyć i przygotować sie na zmasowany atak... gdy odejdzie Vitalij to już wogóle nie bedzie na co popatrzeć...
Kazda 'era' miała swoich mistrzów teraz są Klitchko kiedyś był Tyson...a najlepszy i tak pozostanie Muhammad Ali:). tyle :D
Dziś Kliczkowie Tysona, Aliego i każdego innego liliputa by roznieśli.
W tamtych czasach Tyson nie popisał się z lepszym technicznie Tuckerem czy Rudockiem oraz przegrał z Busterem czy Holim, tak tym bardziej z 'tymi' doktorkami nic by nie wskórał. Każda dyscyplina się z biegiem czasu rozwija czy to boks, piłka czy szachy.