BRADLEY CHCE RIOSA I MAYWEATHERA
Timothy Bradley (29-0, 12 KO) powróci między liny 9 lutego. Póki co nie ma wyznaczonego rywala, ale telewizja chce mu narzucić spotkanie z Mike'em Alvarado (33-1, 23 KO), który w ubiegłym miesiącu po prawdziwej wojnie uległ Brandonowi Riosowi (31-0-1, 23 KO).
Bradley wcześniej odrzucił ofertę rewanżu z Lamontem Petersonem, a teraz prawdopodobnie zrobi to samo z Alvarado. Jak sam jednak przyznaje, chętnie skrzyżowałby natomiast rękawice z Riosem.
- Kiedy ostatni raz rozmawiałem ze swoim menadżerem, Cameronem Dunkinem, padła propozycja mojego pojedynku z Alvarado. Tylko dla mnie szczerze mówiąc to nie miałoby sensu. Jeśli grupa Top Rank szuka dla mnie ciekawej oferty, to czemu nie dadzą mi walki z Brandonem Riosem? Po co miałbym się mierzyć z kimś, kogo on pokonał? Z całym szacunkiem dla Mike'a, ale to nie ma sensu - uważa człowiek, który ma przecież na koncie wygraną nad samym Mannym Pacquiao, nawet jeśli ta była bardzo naciągana...
- Obaj należymy do tej samej grupy. To świetny pięściarz i taka konfrontacja wydaje mi się logiczna. Rios to prawdziwy twardziel i nasz pojedynek zainteresowałby kibiców - powiedział Bradley, dodając również za moment, że chętnie sprawdziłby się z Floydem Mayweatherem (43-0, 26 KO).