DMUCHANA BAŃKA, CZY PRZYSZŁY MISTRZ?
Już jutro w nocy w Boardwalk Hall w Atlantic City, tym razem w roli boksera wystąpi niedawny trener Władimira Kliczki, Johnathon Banks (28-1-1, 18 KO). Zaliczany do szeroko pojętej czołówki najcięższej dywizji pięściarz z Detroit, skrzyżuje rękawice z kreowanym na przyszłego króla wszechwag Sethem Mitchellem (25-0-1, 19 KO). Stawką tej potyczki będzie wakujący pas WBC International. Dodatkowo sobotni triumfator zrobi bardzo duży krok w kierunku przyszłej walki o światowy czempionat, dlatego zapewne obydwaj panowie będą dążyli do zwycięstwa za wszelką cenę.
Tydzień temu podczas gali bokserskiej w Hamburgu 30-letni Banks zadebiutował oficjalnie w narożniku młodszego z ukraińskich królów wagi ciężkiej. Stało się tak z powodu nieoczekiwanej śmierci wspaniałego Emanuela Stewarda, który od lat trenował Władimira. Swój trenerski debiut Amerykanin może uznać za w pełni udany, bo Kliczko zgodnie z oczekiwaniami udzielił naszemu Mariuszowi Wachowi bolesnej lekcji boksu.
Dzisiaj Johnathon, jeśli wierzyć jego zapewnieniom, spróbuje zrobić to samo w starciu z byłym graczem futbolu amerykańskiego, który do boksu trafił przypadkiem. Oto jak w wielkim skrócie wyglądała ciekawa historia Mitchella. Utalentowanego zawodnika Uniwersytetu Michigan w 2005 roku dopadła paskudna kontuzja kolana, która w jednej chwili przekreśliła jego marzenia o zostaniu gwiazdą tego niezwykle popularnego w Ameryce sportu. Czasami jednak tak bywa w życiu, że okrutna porażka przeradza się w sukces. Pewnego wieczoru oglądając telewizję Seth trafia na transmisję walki byłego gracza zespołu Notre Dame Tommy’ego Zbikowskiego (4-0, 3 KO), który zadebiutował na ringu w słynnej Madison Square Garden. Biorąc przykład z kolegi, Seth podejmuje wówczas, wydawałoby się szaloną i niezbyt przemyślaną decyzję - chce zostać zawodowym bokserem.
Mimo, że nigdy wcześniej nie miał rękawic na dłoniach, a ring widział tylko na ekranie telewizora, w 2006 roku zaczyna z zapałem trenować. Upór i ciężka praca w połączeniu z wcześniejszym przygotowaniem fizycznym i wrodzonym talentem, szybko przynoszą efekty. Mitchell zaczyna najpierw boksować amatorsko. Co prawda wystąpił zaledwie w 10. walkach, ale przegrał tylko raz. Resztę pojedynków wygrał przez nokaut.
Zachęcony tymi sukcesami w styczniu 2008 roku, mając 26 lat na karku podpisuje kontrakt zawodowy i w debiucie zwycięża Mike’a Millera (6-21-2, 3 KO). Miesiąc później znowu pokonuje kolejnego rywala i nieoczekiwanie podpisuje lukratywny kontrakt z jedną z największych "stajni" bokserskich, założoną przez popularnego Oscara De La Hoyę Golden Boy Promotions.
W bardzo krótkim czasie o Mitchellu noszącym przydomek "Mayhem" (nadanym mu przez kolegę z drużyny futbolowej Jasona Teague), zrobiło się w bokserskim światku głośno. Ten niezwykle silny fizycznie i mający dynamit w rękawicach zawodnik, przynajmniej jak na razie idzie przez zawodowe ringi jak burza, a wielu amerykańskich ekspertów stęsknionych za starymi dobrymi czasami, upatruje w nim murowanego kandydata na przyszłą gwiazdę królewskiej dywizji.
Na razie do najcenniejszych "skalpów" bombardiera z Wirginii, należy bez wątpienia zwycięstwo z grudnia 2011 roku podczas gali Amir Khan-Lamont Peterson w Waszyngtonie. Seth zdemolował wówczas w ciągu zaledwie dwóch rund twardego pięściarza z Uzbekistanu Timura Ibragimowa (31-4-1, 16 KO). W swoim ostatnim występie również na wielkiej gali Bernard Hopkins-Chad Dawson w Atlantic City, tylko rundę dłużej potrwała egzekucja doświadczonego Chazza Witherspoona (30-3, 22 KO). Za to zwycięstwo Mitchell otrzymał jak na razie pierwszy w swojej karierze tytuł, wakujący pas WBO NABO.
Ciekawe, jak wypadnie dzisiaj w ringu z Banksem? Być może zdoła powtórzyć wyczyn naszego Tomasza Adamka (47-2, 29 KO)? Przypomnijmy, że "Góral" z Gilowic w lutym 2009 roku walcząc jeszcze wtedy w wadze cruiser, brutalnie zahamował karierę niepokonanego wcześniej Amerykanina, fundując mu bolesną porażkę przed czasem.
Podopieczny zmarłego Emanuela Stewarda zdołał się jednak pozbierać i tak jak jego jedyny pogromca, zaczął próbować swoich sił w najcięższej kategorii. W marcu 2010 roku wywalczył ceniony w Stanach pas NABF stopując mocno bijącego, ale zupełnie nieodpornego na ciosy Travisa Walkera (39-8-1, 31 KO). W swojej ostatniej walce w lutym tego roku pokonał jednogłośnie na punkty Nicolai Firthę (20-10-1, 8 KO).
Czy Johnathon jest jeszcze głodnym sukcesów pięściarzem, czy już być może w głowie planuje spokojną trenerską przyszłość? A może to Mitchell jest tylko sztucznie pompowaną mydlaną bańką, którą aby przekłuć wystarczy skonfrontować z solidnym rzemieślnikiem z Detroit? Odpowiedź poznamy niebawem.
Może będzie o nim głośno a może nawet będzie ciekawym kandydatem do walk o jakis wakat ale nie sądzę by zdobył pas. Jest wielu pięściarzy których widzę "jaśniej".
Pożyjemy zobaczymy/
hahahahahaha dobre :) moze bedzie go tez do ewentualnej walki przygotowywal :D
dla mnie mitchell jest jednym z topu po odejsciu wladka......ciekawie bedzie
Jak niektórzy lubią pisać,że zawodnicy ze Stanów lecą do Europy bez formy itd. tak lepszego momentu na obicie Banksa chyba teraz nie może być. Aklimatyzacja, obowiązki trenerskie, śmierć wiadomo kogo, rozkojarzenie, nie skupienie się na sobie i wiele wiele więcej.
Wierzę w Banksa ale podejrzewam,że będzie za słabo przygotowany i nadzieje się na jakiś cios niestety : (
Ale Banksa pokona, bo już jak ktoś napisał wcześniej lepszego momentu nie może być. Śmierć Stewarda, cała ta sytuacja z walką Kliczki, Banks pewnie od 2 tygodni nie trenował, nie miał kiedy się zaaklimatyzować. Na pewno nie jest skupiony i skoncentrowany na walce tak jak powinien być.
technicznie może nie jest wybitny ale też nie surowy technicznie!
z banksem powinien wygrać przez nokaut.
z Amerykańskich prospektów jest jeszcz Wilder i jennigs
Setcha cenie wyżej niż obu wymienionych!..
okaże się za 2 lata czy będzie walczył o Mistrza!
dmuchane mięsnie
dmuchany rekord
i jest prawie jak bokser