RUSSELL: W BOKSIE CHODZI O NOKAUTY
O Garym Russellu Juniorze (21-0, 13 KO) od dawna mówiło się, że jest wprost niesamowicie i bardzo wszechstronnie utalentowany, ale część ekspertów zarzucała mu brak ciosu. Młody mańkut wygrał efektownie i w dodatku szybko trzy ostatnie walki, zamykając tym samym usta wszystkich krytyków. Na chwilę obecną "Mr. Russell" to pewny kandydat do tytułu mistrza świata wagi piórkowej i zdaniem wielu przyszła gwiazda zawodowych ringów, a może nawet kolejny król P4P.
- Boksowanie to dla mnie naturalna czynność - wyznał 24-letni Amerykanin. - Na dwie minuty przed walką rozmawiam z moim bratem o czymś zupełnie innym, bo sam pojedynek jest dla mnie tak naturalną sprawą jak wstawanie z łóżka.
W nocy z piątku na sobotę najciekawszy prospekt 2011 roku ściął z nóg Roberto Castanedę (20-3-1, 15 KO) kapitalnym prawym sierpowym w połowie trzeciej rundy. Tak efektowny koniec będzie z pewnością kandydował do miana miana Najlepszego Nokautu 2012.
- Na początku biłem go na korpus. Zaczął uciekać przed tymi ciosami i wiedziałem, że w końcu sam wejdzie mi na sierp - tłumaczy swoją taktykę Russell. - W pierwszej rundzie chciałem go wyczuć. Spodziewałem się, że ma czym uderzyć, bo ma w rekordzie 15 nokautów na 20 wygranych. Prawy prosty wchodził mi znakomicie, a kiedy trafiam jabem, rywala czeka ciężka przeprawa. Przygotowywałem się na innego zawodnika, więc musiałem nieco eksperymentować, żeby go wyczuć. W boksie chodzi o znokautowanie rywala, więc cieszę się, kiedy cała praca wykonana podczas obozu treningowego nie idzie na marne i daje pożądany efekt.
:)