MACK STRASZY FROCHA I HEJTERÓW
W sobotę skazywany na pożarcie Yusaf Mack (31-4-2, 17 KO) zmierzy się z Carlem Frochem (29-2, 21 KO) i stanie przed szansą wywalczenia tytułu IBF w wadze super średniej. Zdecydowana większość fachowców nie daje Amerykaninowi nawet cienia szansy na sforsowanie znajdującego się na fali wznoszącej Brytyjczyka, ale sam "Mack Attack" jest święcie przekonany o swoim zwycięstwie.
- Wszystkie moje myśli skupione są wokół zwycięstwa. Czasem oblewałem ważne testy, tym razem potwierdzę swoją klasę w pełni. Czuję, że jestem w życiowej formie. Biegam zdecydowanie więcej, na dłuższych dystansach. Jestem bardziej pewny siebie niż przed starciem z Cloudem – powiedział 32-latek.
Były pretendent w wadze półciężkiej zamierza utrzeć nosa wszystkim tym, którzy przed pierwszym gongiem ferują wyroki.
- Zamierzam rozwiać wszelkie wątpliwości. Hejterzy będą musieli zjeść swoje niepochlebne słowa wypowiadane na mój temat. Krytykanci jeszcze bardziej mnie mobilizują, nie mogę przegrać bo w innym przypadku dałbym im pole do popisu. W przypadku zwycięstwa niedowiarki będą krzyczeć "Boże! On to naprawdę zrobił!" – przyznał filadelfijczyk.
Mack nie wyklucza, że kibice zgromadzeni w hali Capital FM Arena w Nottingham zobaczą ringową wojnę, jeśli sytuacja będzie tego wymagała.
- Gdy Froch wyprowadzi cios, ja odpowiem dwoma, a w odpowiedzi na jego dwa uderzenia oddam trzema. Będę zawsze jeden krok przed nim. Mogę się z nim bić, mogę boksować. Większa presja spoczywa na barkach Carla – zakończył Mack.
A Ty Mack dostaniesz kolejną czasówkę do już ciekawej kolekcji.