NOKAUT TO JEDYNA OPCJA

Polska, Polska! Wiking, Wiking! – głównie takie okrzyki było słychać wczoraj w jednym z centrów handlowych w Hamburgu. Na podeście stał Mariusz Wach. Na czole opaska z napisem „No fear" (bez strachu), na szyi wielki krzyż. Gdy Polak wszedł na wagę, wskazała113,8 kg. Obserwował to Władymir Kliczko, dzisiejszy rywal Mariusza w starciu o pasy IBF, WBA, WBO i mniej znaczący IBO. Ukrainiec ważył112 kg. Później obaj długo patrzyli sobie w oczy. Tak długo, że znowu musiał ktoś interweniować. – Przecież mnie w ten sposób nie wystraszy – śmiał się później Wach.

Dzisiaj założy rękawice firmy Grant i ruszy do boju. W hali O2 prawdopodobnie pojawi się wielu Polaków, którzy będą obserwować jak nasz rodak podejmie próbę walki o sławę, tytuły i pieniądze. – Założyłem opaskę na czoło, żeby pokazać, że nie czuję strachu. Ja i cały mój zespół czujemy się mocni – mówił Mariusz zaraz po ważeniu. Chwilę wcześniej kilkudziesięciu dziennikarzy z wielu stron świata przyglądało się jak Wach... zajada makaron z sałatką. – Usiadłem, zjadłem. Stało się coś? – uśmiechał się Polak.

Śmiały plan

Wach jest trzecim bokserem z naszego kraju, który stanie w ringu przeciwko Kliczce. Albert Sosnowski i Tomasz Adamek spotykali się ze starszym z braci, Witalijem, który dzisiaj będzie jednym z sekundantów Władymira. Obaj kończyli tamte walki w dziesiątej rundzie. Obaj przegrali i nie mieli zbyt wiele do powiedzenia z „ukraińską maszyną". Podobnie było z 58 z 61 rywali Władymira. Czterdziestu trzech padło przed czasem: 24 z nich po ciosach prawą ręką, 19 – lewą. Teraz Ukrainiec też liczy na efektowną wygraną, którą chce zadedykować zmarłemu kilkanaście dni temu swojemu długoletniemu trenerowi Emanuelowi Stewardowi (w narożniku zastąpi go znany z walki z Tomaszem Adamkiem Johnathon Banks).

Wach też nie ukrywa, że nokaut to dla niego jedyny sposób, aby pokonać rywala. Trzeba jednak wspomnieć, że podobny plan miało wielu, którzy walczyli z Kliczką. Jednak ostatni raz Władymir przegrał w 2004 roku z Lamonem Brewsterem. Od tamtej pory wchodził do ringu 16 razy. Tylko David Haye, Sułtan Ibragimow i Samuel Peter dotrwali do ostatniego gongu (a i tak przegrywali).

Dodatkowa złość

Nokautu życzy też sobie Eddie Cotton, czyli sędzia ringowy sobotniego ostarcia. – Obaj są bardzo wysocy i zapowiada się świetna walka. Mam nadzieję, że to się skończy przed czasem, bo wtedy nie będzie żadnych kontrowersji. Swojego faworyta jednak nie mam, jako sędziemu nie wolno mi nawet myśleć w ten sposób – mówi człowiek, który prowadził już w ringu walkę Polaka. W 1996 roku sędziował pojedynek Andrzeja Gołoty z Ridickiem Bowe'em podczas ich słynnego rewanżu (Polak został zdyskwalifikowany za uderzanie poniżej pasa).

W starciu z Władymirem niewielu obiektywnych obserwatorów daje szansę Polakowi. Jego atutem ma być wzrost, bo Kliczko nie walczył z wyższym od siebie rywalem. Z drugiej strony, od dawna mówi się o „szklanej szczęce" Władymira. Jednak dotąd drogę do niej znalazło zaledwie trzech ludzi. – Władymir nie jest do tego przyzwyczajony i pewnie minie kilka rund zanim złapie odpowiedni rytm. Myślę jednak, że wygra przed czasem. Mam wrażenie, że śmierć jego trenera Stewarda wyzwoliła w nim dodatkową złość, bo tak agresywny jak teraz, nie był nigdy wcześniej – mówi nam znany rosyjski dziennikarz Aleksander Bielińki.

Wach nic sobie nie robi z niesprzyjających opinii. Podobnie jego trener Juan de Leon. Ten ostatni przysłuchuje się pilnie wszystkim wywiadom udzielanym przez Mariusza, chociaż po polsku nie rozumie ani słowa. Chce później, żeby wszystko dokładnie mu relacjonowano. – Lubi wszystko wiedzieć i nie opuszcza Mariusza na krok – mówią w obozie Polaka. De Leon zapewnia, że plan na walkę mają opracowany już od dawna i „Wiking" zostanie nowym mistrzem świata. Kariera Wacha od 2010 roku, kiedy to związał się z amerykańskim promotorem Mariuszem Kołodziejem i przeniósł do USA (wcześniej był związany z Andrzejem Gmitrukiem) faktycznie nabrała rozpędu. Siedem ostatnich walk wygrał przed czasem. Czy ta dobra seria może jeszcze potrwać?