KAYODE DLA LEBIEDIEWA?
Mistrz WBA w wadze cruiser Denis Lebiediew (24-1, 18 KO) powróci na ring 17 grudnia podczas gali w Moskwie. Nie wiadomo jeszcze, kto będzie rywalem Rosjanina, ale w grze jest trzech zawodników: Kolumbijczyk Santander Silgado (23-0, 18 KO), Amerykanin Andres Taylor (21-2-2, 8 KO) i Nigeryjczyk Lateef Kayode (18-0, 14 KO). Najmniej prawdopodobnym przeciwnikiem wydaje się być Taylor, który w najbliższą sobotę w Hamburgu skrzyżuje rękawice z Rachimem Czakijewem i raczej nie będzie gotowy do grudniowego pojedynku.
Lebiediew w tym roku walczył tylko raz, nokautując w kwietniu w drugiej rundzie Shawna Coxa. Wcześniej Rosjanin zwyciężył podstarzałe legendy amerykańskiego boksu, Roya Jonesa Jr i Jamesa Toneya. Sztab 33-letniego pięściarza usiłował przez ostatnie miesiące doprowadzić do pojedynku z Guillermo Jonesem, ale Panamczykowi do walki nie śpieszno, za co został już ukarany już odebraniem tytułu WBA, który dzierżył od września 2008 roku i którego od tego czasu bronił zaledwie dwukrotnie. Grudniowy pojedynek Lebiediewa będzie dla niego pierwszą obroną pełnoprawnego mistrzostwa wspomnianej federacji.
Co wy macie ,z tym szukaniem gdzieś "szczęścia" daleko w Stanach w czarnoskórych bokserach zamiast skupić i kibicować bokserom z bliższych nam rejonów którzy nareszcie osiągają sukcesy i to sukcesy niemałe.
Jakoś Lebedev mnie w ogóle nie przekonuje. Po wałku z Hukicem chyba boi się walk z zawodnikami z czołówki i dalszych wałków dlatego zdecydował się na walkę z 42 letnim Royem, 43 letnim Toney'em i z anonimowym Shawnem Coxem (nawet dokładnie nie pamiętam nazwiska). Jedyne co to Alekseeva ma z czołówki na rozkładzie.
Poza tym Kayode ma silny cios i daje coś co kibice najbardziej lubią oglądać- efektowne nokauty ;)