KHAN: NIE OBWINIAM ROACHA
Kiedy Amir Khan (26-3, 18 KO) stwierdził, że choroba Parkinsona Freddie’ego Roacha miała wpływ na zakończenie jego współpracy z amerykańskim szkoleniowcem, niektórzy kibice zarzucili Brytyjczykowi, że próbuje tym po części wytłumaczyć swoje ostatni porażki z Lamontem Petersonem i Dannym Garcią. Wicemistrz olimpijski z Aten szybko odpowiedział na te zarzuty.
- Nie powiedziałem, że Freddie Roach to zły trener. To jeden z najlepszych szkoleniowców na świecie, dzięki niemu osiągnąłem nowy poziom, zdobyłem dwa tytuły. Za porażki obwiniam tylko siebie, nie Freddie’ego czy kogokolwiek innego. Po prostu potrzebowałem zmiany – stwierdził Khan.
Roach tymczasem nie sądzi, aby jego choroba mogła stanowić dla Khana czy jakiegokolwiek innego zawodnika przeszkodę w przygotowaniach do kolejnych pojedynków. Jest też przekonany, że nie z tego powodu jego współpraca z Brytyjczykiem dobiegła końca.
- Gdyby tak było, dlaczego mówiłby mi wcześniej, żebym zwolnił Manny’ego Pacquiao, Julio Chaveza Jr i zostawił tylko jego? To nie miało nic wspólnego z Parkinsonem – tłumaczy.
Khan powróci na ring 15 grudnia w Los Angeles, gdzie zmierzy się z Carlosem Moliną (17-0-1, 7 KO). Pięściarz z Boltonu przygotowuje się do tego występu pod okiem Virgila Huntera.
Ręce po ciosach nie wracają, potem zalicza deski.
Plecie co mu ślina na język przyniesie.
Skoro uważał że Roach jest nie w formie to idzie do innego.
Powinien uszanować że chory trener poświęca mu czas, zamiast skoncentrować się na Mannym i więcej wypoczywać.
Żenada człowiek i średni bokser.
W walce z Paul McCloskeyem, Amir wyglądał kiepsko (na tle takiego przeciwnika).
Gdyby nie rozcięcie Paula to kto wie jak by zakończyła się walka...
Haye walczył z Chrisorą, to gadał, że jego walka jest przez ludzi dużo bardziej oczekiwaną (później wyniki sprzedanych biletów pokazały jak bardzo się mylił).
Wcześniej w jakimś programie ktoś mu ciupnął, że nie bije tak mocno jak Haye, to Haye z sympatii odrazu dodał, że Khan jest od niego 10x szybszy, a ten oczywiście jak 5 letnie dziecko ciągle o tym powtarzał w wywiadach.
Następnie gadki szmatki i o tym, że niedługo walka z Floydem.
Przy okazji pierdzielenie jak to sobie super z Mannym daje radę.
A na koniec już w ogóle poczułem do niego totalny "rzyg" jak zaczął chrzanić jak to niby wszyscy trenerzy chcą go prowadzić i nawet Stewards się zgłosił.
Próżny ciul i tyle. Nienawidzę go ;)