MANSOUR LICZY NA WIELKĄ WALKĘ W 2013
Jeszcze niedawno Amir Mansour (16-0, 12 KO) był uważany za jednego z najciekawszych zawodników wagi ciężkiej w Stanach Zjednoczonych. Pięściarz noszący przydomek "Hardcore" karierę rozpoczął już w 1997 roku, jednak 4 lata później został skazany na 8 lat więzienia za posiadanie dużej ilości narkotyków. Mansour wrócił jednak na ring i gdy wszystko wskazywało na to, że jego kariera nabiera tempa, naruszył warunki zwolnienia warunkowego i przesiedział kolejne 8 miesięcy.
Teraz 40-letni mańkut z Wilmington szykuje się w pocie czoła się do powrotu, który ma nastąpić na początku 2013 roku. Amir wie, że czas jest jego największym wrogiem i liczy na wielką walkę w przyszłym roku.
- Szczerze, nie odczuwam tego, że mam już 40 lat na karku. Jedyne co mogę powiedzieć na tą chwilę to to, że muszę zostać przetestowany. Czas na wielką walkę. To właściwy moment. Jestem jednym z najszybszych i najmocniej bijących zawodników kategorii ciężkiej. W 2013 roku chcę udowodnić kibicom, że nie ma lepszego pięściarza niż Mansour - zapowiada pięściarz.
"Hardcore" krytykuje zawodników wagi ciężkiej, którzy według niego podczas swoich występów nie prezentują odpowiedniej formy i lekceważą tym samym kibiców.
- Trenuję 6 dni w tygodniu. Są dni kiedy mam luźny trening, są też i takie, w których daję z siebie absolutnie wszystko. Jedno jest pewne - gdy mam datę i wychodzę do ringu, zawsze jestem w perfekcyjnej formie, by móc przeboksować pełen dystans. Nie mogę patrzeć na "ciężkich", którzy po trzech, czterech rundach nie mają już sił. Są wolni, a w ich walkach brakuje prawdziwej akcji. Ja jestem inny, nigdy nie pozwolę sobie na wyjście do ringu bez formy. Kibice płacą za bilety na galę i chcą oglądać prawdziwy boks - powiedział Mansour.