AUDLEY ZNÓW MYŚLI O POWROCIE
Audley Harrison (28-6, 21 KO) nie jest zadowolony z tego, jak zaprezentował się w walce z Davidem Price'em (14-0, 12 KO). "A Force" przegrał przez brutalny nokaut w pierwszej rundzie. Wydawało się, że to ostatni występ 40-letniego Brytyjczyka, ale Harrison znów myśli o powrocie...
- Obejrzałem walkę i dostrzegłem mój błąd. Price wykorzystał to i brutalnie finiszował, ale chyba dam sobie jeszcze jedną szansę - napisał na Twitterze złoty medalista olimpijski z Sydney.
- Gdybym więcej pokazał w walce z Price'em, pewnie dałbym sobie spokój, ale po tak szybkiej porażce, chcę spróbować jeszcze raz. Czy to zrobię? Zobaczymy... - kontynuuje Harrison. - Decyzja chyba już zapadła. W sobotę biegałem, wczoraj przesparowałem 10 rund, dzisiaj ćwiczyłem z ciężarami. Nic z tym nie zrobię, czuję się dobrze. To nie była długa, wyczerpująca walka. Teraz jeszcze trochę wypocznę i jeszcze raz powoli wszystko przemyślę. Ostateczna decyzja przyjdzie potem.
Dać IM po 100 $ i jazda ! Lać się po buziach , heeeh
A kto wygra ten skrzyżuje swoje szlachetne rękawice z...Najmanem o mistrzostwo trzepaka za blokiem
Ma racje
MrCrowley
człowieku to były pretendent... itp to zajebisty rywal.
Oczywiście, Holyfield to legenda. Chodzi mi o to, że na dzień dzisiejszy obaj (i Holyfield i Harrison) powinni zawiesić rękawice na kołku. Osobiście nie mogę patrzeć jak Holyfield rozmienia się na drobne żebrząc o jakąś poważną walkę. To nie przystoi byłemu mistrzowi. Poza tym z kim on ma szanse w tym wieku? No właśnie chyba tylko z takimi jak Audleye Harrison...
Jako ekskluzywny tester dla prospektów byłby okej. Dla Wawrzyka byłby to równorzędny rywal. Szkoda, Wawrzyk był obiecujący ale zatrzymał się w miejscu.
Co do tematu. To oczywiście żaden poważny zawodnik nie będzie tracił czasu na Harrisona który pięściarsko i sportowo nie jest już w stanie nic dobrego sobą zaprezentować. Jego powrót na ring może mieć jedynie charakter "lokalny", czyli powrót dla samego siebie by "godnie" zejść ze sceny, wiedząc że wraz z upływem lat może tak fatalne zakończenie kariery zjadać coraz to bardziej jego sumienie. Drugą opcją jest brak "pomysłu na życie" danego boksera, czyli wyjście do ringu naprzeciw jakiegoś "młodego prospekta" byle tylko przygarnąć kilka tysięcy, tak jak robiło to już wielu w historii boksu, a dalej jakoś to będzie... Jestem przekonany że Audley Harrison mieści się w którejś z tych dwóch opcji, bo z pewnością nawet on sam nie wierzy że mógłby jeszcze coś osiągnąć w boksie zawodowym.
Pisząc swoją wypowiedź o treści: "Nie bardzo wiem, z kim Harrison miałby zawalczyć. Chyba jedynie z Holyfieldem..." nie czułem w sobie ani grama nienawiści. Raczej realizm. Wyobraź sobie, że jesteś promotorem i szukasz rywala dla Holyfielda. Wiadomo, że nie zawalczy z młodym, silnym, ambitnym zawodnikiem z rekordem 12-0, bo porażka murowana. Nie dostanie też walki z Kliczką, bo z kolei dla Kliczki byłaby to kompromitacja. No to kto mu zostaje? Ano bokserzy typu Harrinson. Smutna rzeczywistość, a nie żadna tam nienawiść.
Co do walki Holyfield kontra Harrison, to z pewnością nie ma szans by doszło do takowej. Audley zapewne wziąłby taką z pocałowaniem ręki, ale dla Evandera nigdy nie byłoby to rentowne. Oczywiście reszta co napisałeś o Holyfieldzie to jak najbardziej prawda, ma jednym słowem "przechlapane", bo ani w te ani we wte :)
Zgadzam się z Tobą, niektórzy powinni tu bardziej trzymać poziom, to wtedy i dyskusja byłaby bardziej merytoryczna.
PS: Myślałem że swoją wypowiedź kierowałeś do mnie, bo pisałem o Holyfieldzie :)
"Porównywanie Harrisona do Najmana czy Bonina jest żałosne. Koleś miał osiągnięcia amatorskie. Wypłynął na głębsze wody (Haye, Price) i dostał baty. Czy porażka z takimi zawodnikami jest racjonalnym uzasadnieniem zbesztania go z błotem.
Jako ekskluzywny tester dla prospektów byłby okej. Dla Wawrzyka byłby to równorzędny rywal. Szkoda, Wawrzyk był obiecujący ale zatrzymał się w miejscu. "
Omdleja to przedtem taksówkarz Rogan wypunktował.
Prędzej z Chisorą by się w miarę "sprzedał" na Wyspach Brytyjskich
Ołdlej tak naprawdę pokazuje, że frajerami są kibice a nie on sam. To z oglądających go należy szydzić. To ci kibice gwarantują kolejny powrót tego niewątpliwie sportowo wypalonego człowieka.
To taki brytyjski Najman - ludzie go obrażają i obrażają bardzo często tak naprawdę... siebie. A może lepiej byłoby napisać, że nieświadomie mówią prawdę o sobie, o tym jak cwaniacy pokroju Ołdleja naśmiewają się z nich ciągnąc ich kasę.
A naiwne masy kupują bilety i piwko, potem rzucają mięsem, ale... nadal bilety kupują. I kotleta z piątym pifkiem.