LESZEK PIOTROWSKI - KANDYDAT NA PREZESA PZB I JEGO PROGRAM WYBORCZY
W poniedziałek zwróciliśmy się z apelem do kandydatów na stanowisko prezesa Polskiego Związku Bokserskiego o przesłanie nam do publikacji materiałów, zawierających ich programy wyborcze. Jak dotąd skontaktował się z nami tylko jeden - Leszek Piotrowski, kojarzony powszechnie z wieloletnią pracą trenera kadry narodowej kobiet.
- Zacznijmy od banalnego pytania: dlaczego zdecydował się Pan kandydować na stanowisko prezesa PZB?
Leszek Piotrowski: Zdecydowałem się na ten krok, gdyż w odróżnieniu od pozostałych osób, które uważają, że są w stanie zbawić polski boks, mam - nieskromnie mówiąc - najlepsze kwalifikacje. Ludzie, którzy znają mój sportowy dorobek wiedzą, że mam wielkie doświadczenie w zakresie zarządzania kadrą narodową, założenia i prowadzenia klubu sportowego, czy w organizacji zawodów. Mam za sobą wiele lat pracy z kadrą kobiet, od samych jej początków aż do produktu finalnego, jakim był start jednej z zawodniczek w Igrzyskach Olimpijskich. To są fakty.
W innych działaczach-kandydatach dostrzegam niestety jedynie chęć zdobycia stanowiska prezesa PZB dla samej satysfakcji zdobycia stołka, dla podbudowania własnej pozycji, zaspokojenia własnych ambicji a nie po to, by ciężko pracować dla rozwoju polskiego boksu. Jeżeli będziemy patrzeć na wybory pod kątem poszukiwań człowieka, który ma odbudować pozycję polskiego boksu, odpowiedniej atmosfery w środowisku, profesjonalnej pracy Związku, działalności wszystkich jego struktur, uważam, że moja kandydatura - na ten moment - jest po prostu najlepsza. Jest to zarazem decyzja bardzo głęboko przemyślana.
Uważam, że jestem w stanie przełożyć swoje doświadczenie i sukcesy, które osiągnąłem w rywalizacji kobiet, na rywalizację mężczyzn, począwszy od grup juniorskich do seniorów włącznie. Wiem jak zabezpieczyć odpowiednie finansowanie dla zawodniczek i zawodników ze ścisłej kadry narodowej. Doceniam to, że za czasów prezesury Jerzego Rybickiego nasi zawodnicy otrzymywali stypendia, później jednak nie wywiązywali się ze swoich obowiązków, notując bardzo słabe wyniki sportowe. Wierzę, że nasi podopieczni, z biegiem czasu będą notować coraz lepsze wyniki i za osiągane sukcesy będą odpowiednio nagradzani. To absolutnie konieczne. Pięściarz, który będzie notował dobre starty w zawodach musi być finansowo doceniony. Jeżeli jednak będzie to sukces jednostkowy i nie będzie widać powtarzalności dobrych wyników, powinien swoje stypendium stracić. Jednym słowem - stypendium należy przyznawać tym, którzy systematycznie podnoszą swój sportowy poziom, dokładnie tak samo jak w innych dziedzinach życia premiuje się dobrych pracowników.
- Wiele wskazuje na to, że kandydatów na stanowisko prezesa będzie przynajmniej pięciu. Czy to Pana zdaniem nie za wielu? Może ta ilość, pokazująca na głębokie podziały w środowisku, to kolejny dowód słabości polskiego boksu?
LP: Nie sądzę, że to dowód słabości, wręcz przeciwnie, bo przecież o reelekcję stara się tak wielka bokserska sława, jak Jerzy Rybicki. Myślę jednak, że każdy z nas - kandydatów na prezesa - powinien przed wyborami stanąć przed lustrem i odpowiedzieć sobie na pytanie "co do tej pory zrobiłem dla dobra polskiego boksu?". Czy tylko jeździłem jako "turysta" na zawody za związkowe pieniądze, czy jednak aktywnie działałem na rzecz rozwoju naszej dyscypliny, a więc np. pracowałem w klubie sportowym, organizowałem turnieje o mistrzostwo Polski, mistrzostwo Okręgu, czy też organizowałem pracę kadry narodowej. Jeśli tego nigdy nie zrobiłem, to jak mam teraz nagle zarządzać całym Związkiem? Dlatego tak ważny jest wybór odpowiedniego człowieka. Wiem, że niezależnie od wyniku wyborów zawsze się znajdzie grupa ludzi, która je skrytykuje. Koncentrujmy się jednak teraz na tym, żeby wybrać najlepszego z nas i pamiętajmy przy tym, że wybrana przez sobotni Kongres osoba ma nie tylko odbudować pozycję polskiego boksu w kraju, ale też godnie nas reprezentować na arenie międzynarodowej.
- Kto Pana zdaniem po dokonaniu wyboru nowego prezesa powinien znaleźć miejsce w pracy w Związku? Czy będzie tam również miejsce dla wykwalifikowanych, nowocześnie zarządzających menedżerów?
LP: Biuro Związku musi być profesjonalnie zarządzane przez ludzi, którzy mają kwalifikacje menedżerskie i pojęcie o podstawowych zasadach działalności gospodarczej. Muszą posiadać niezbędne przygotowanie do tego, by w odpowiedni sposób pozyskiwać i gromadzić środki, a nie tylko jak wydawać pieniądze otrzymywane z Ministerstwa Sportu. Jeśli polski boks nie pozyska w najbliższym czasie z zewnątrz środków finansowych, nie będzie miał szansy rozwoju. Taka jest brutalna prawda. Dlatego - jeśli zostanę prezesem - zrobię wszystko, by te pieniądze zdobyć. Jestem przekonany, że jeśli na tym polu osiągniemy sukces - niedługo będziemy czekać na lepsze wyniki sportowe. Kto moim zdaniem powinien pracować w Związku? Absolutnie powinno tam być miejsce zarówno dla byłych wybitnych bokserów, uznanych trenerów, sędziów, ambitnych działaczy, ale też dla ludzi "z wizją", o zacięciu menedżerskim. Dodam, że powinni to być menedżerowie z doświadczeniem, którzy w trakcie swojej pracy zawodowej - nawet poza sportem - odnosili sukcesy. Nie możemy dzisiaj pozwolić na to, by w Związku pracowali ludzie z przypadku, pozbawieni większych ambicji i niezbędnych kwalifikacji.
- W jaki sposób pozyskać środki finansowe na rozwój polskiego boksu?
LP: Wiem, że Polsce działa wielu potencjalnych sponsorów, którzy otrzymując odpowiednią propozycję współpracy od Związku, zaangażowaliby się w pomoc naszej dyscyplinie. Niektóre z tych firm prowadzą byli sportowcy, w tym m.in. bokserzy. Ci ludzie jeśli otrzymają od PZB gwarancję, że przekazywane na boks środki będą odpowiednio rozdysponowane, a nie jak to często przez ostatnie lata bywało bezmyślnie trwonione, na pewno nam pomogą. Myślę, że moja osoba byłaby dla nich gwarantem uczciwości i rozsądku w wydawaniu tych pieniędzy, a ja ze swojej strony mogę już dzisiaj zapewnić, że nie wydam bezsensownie ani jednej pozyskanej w ten sposób złotówki. Przy tej okazji chciałbym podziękować za wieloletnią, systematyczną współpracę i otrzymaną pomoc w organizacji startów i zgrupowań od Ministerstwa Sportu oraz Instytutu Sportu, dzięki czemu boks kobiet święci od lat triumfy na ringach całego świata. Myślę, że nie zawiedliśmy oczekiwań.
- Wspominał Pan o tym, że jest na tyle niezależny finansowo, że w razie wyboru zamierza pracować w PZB społecznie...
LP: Potwierdzam to po raz kolejny. Nie zamierzam ubiegać się o funkcję prezesa PZB dla osobistych korzyści i zdaję sobie sprawę, że powinna być ona w gruncie rzeczy społeczną. Od lat radzę sobie wystarczająco dobrze w biznesie i nie chcę za pieniądze podatników zwiedzać świata. Mało jest zresztą miejsc, których nie widziałem. Powiedzmy sobie jasno - moją troską jest dobro polskiego boksu a nie sportowa turystyka.
Zarys programu wyborczego Leszka Piotrowskiego:
- zwiększenie współpracy ze Związkami Okręgowymi,
- zorganizowanie w szkołach podstawowych i gimnazjach Szkół Mistrzostwa Sportowego na podbudowie już istniejących,
- organizowanie regularnych (kwartalnych) wspólnych posiedzeń Zarządu PZB z udziałem Promotorów i działaczy boksu zawodowego,
- zwiększyć współpracę z Ministerstwem Sportu, z naciskiem na boks młodzieżowy,
- nawiązać ścisłą współpracę z doskonale wyposażonymi Ośrodkami Przygotowań Olimpijskich,
- podjąć starania o pomoc finansową dla Okręgowych Związków Bokserskich,
- zapewnić pięściarzom (we wszystkich kategoriach wiekowych) większy niż dotychczas udział w turniejach zagranicznych,
- podjęcie poszukiwania sponsorów, dla poszerzenia kręgu firm wspierających polski boks,
- nawiązanie ścisłej współpracy z producentami sportowego sprzętu specjalistycznego,
- pozyskiwanie imprez o randzie europejskiej i światowej oraz dla większej promocji boksu w Polsce udzielanie wsparcia w ich organizacji,
- szkolenie trenerów na zasadach wymiany m.in. z Ukrainą i Rosją,
- organizowanie wspólnych zgrupowań z zagranicznymi drużynami narodowymi,
- regularny kontakt trenerów kadry narodowej z trenerami klubowymi,
- poświęcenie większej niż dotąd uwagi pięściarstwu młodzieżowemu (przynajmniej dwa zebrania Zarządu rocznie, dla omówienia spraw tej grupy wiekowej),
- cykliczne, wspólne szkolenia trenerów i sędziów, by zakończyć wieloletnie konflikty na tej linii (ujednolicenie poglądów na przebieg walki bokserskiej),
Przez 12 lat udało mi się wiele osiągnąć w boksie kobiet. Teraz chciałbym uzdrowić boks mężczyzn oraz nawiązać do chlubnych osiągnięć polskich pięściarzy z przeszłości. Jeśli więc dobro boksu jest i Waszym celem nadrzędnym, jeżeli chcecie na nowo przeżywać lata świetności, to odrzucając animozje i spory, zapominając o tym co nas dzieli, a mając na uwadze przede wszystkim odnowę polskiego boksu proszę Wszystkich o poparcie mojej kandydatury na prezesa Polskiego Związku Bokserskiego kadencji 2012-2016.
Z poważaniem
Leszek Piotrowski
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Leszek Piotrowski związany jest z boksem od 41 lat. Najpierw w latach 1971-1976 był czynnym zawodnikiem klubów Górnik Knurów i FAM Chełmno. W 1982 roku został instruktorem boksu, a w 1984 roku założył sekcję bokserską w klubie Wda Świecie, gdzie jego najbardziej znanymi wychowankami byli: Artur Bojanowski, Maciej Kamiński, Dawid Szmelter, Bogdan Słomiński, Tomasz Tretkowski, Oliwia Łuczak, Michalina Podlewska oraz Jagoda Karge. W latach 1990-2001 był uczestnikiem szkolenia centralnego w grupach kadetów i juniorów. W 2001 roku został powołany na stanowisko trenera kadry narodowej kobiet. Od tamtej pory do chwili obecnej jego podopieczne wywalczyły na międzynarodowych ringach aż 111 medali, w tym złote krążki Mistrzostw Świata, Europy, czy Unii Europejskiej. Dodajmy, że oprócz pracy trenera kadry, Leszek Piotrowski aktywnie działa także w strukturach AIBA, gdzie cieszy się znakomitą opinią zagranicznych działaczy pięściarskich.
Bravo!
dokładnie, o to właśnie chodzi.
Reszta kandydatów ma także swój program i to pewnie jedynie słuszny program. Wygląda na to ,że program ogranicza się do " zrobię wszystko by zostać prezesem , poukładam swoich a reszta jakoś sama pójdzie ". Najważniejsza agresywna agitacja , zdobycie głosów i wszystko będzie dobrze. Ja osobiście gdybym kandydował i chciał wygrać to zebrałbym wszystkich swoich zwolenników w hotelu oddalonym od Warszawy. Oddalonym na tyle bezpiecznie by nikt z konkurencji nie zawracał im głowy. Postawił suto i mocno zakrapianą kolację by nie gadać o jakiś głupotach czyli o jakimś programie wyborczym a nie daj Boże o przyszłości polskiego boksu. Bo co bym zrobił gdybym na obiecywał nie wiadomo co i ktoś by chciał mnie z tego później rozliczyć. Najtrudniejsze zadanie to jak tu podzielić te miejsca w zarządzie skoro jest ich tak mało a moje bezpośrednie zaplecze żarłoczne i pazerne na stanowiska i to w samym prezydium. Hmm jak ja mam to zrobić skoro skompromitowani już działacze nie chcą odpuścić a reszta także dyszy mi na plecach. No niestety mimo wrodzonej oszczędności muszą domówić jeszcze alkoholu tak żeby co niektórym rozum wrócił dopiero w niedzielę rano. Część z nich i tak nie ma zamiaru tego rozumu używać bo inaczej nigdy by na mnie nie zagłosowała. Najgorzej będzie z tymi co naprawdę chcą coś robić bo dla nich miejsca we władzach nie mam a dobrze by było gdyby ktoś za mnie popracował. Trzeba będzie ich spacyfikować w końcu siłę nacisku będę miał a wyniki zrobią Ci młodzi jeszcze nie zmanierowani zapaleńcy.
No nic mój program wyborczy na dwa najważniejsze dni mam a reszta no cóż to tylko 1460 dni do następnych wyborów i cała nadzieja ,że w RIO będzie tylko po 4 bokserów w wadze to będę miał wytłumaczenie czemu nikt na następną olimpiadę nie pojechał.
Taką listę łatwo obalić dopisując do każdego postulatu pytanie "Jak chcesz to zrobić? Szczegółowo po proszę".
Czyli uważasz ,że prezes powinien być tylko ze stolicy.
Zgadzam się, że przynajmniej jednemu z kujaw zależało na atrakcyjnych wycieczkach.
Piotrowski walczy o życie i zdaje sobie sprawę, że jak przegra to przestanie w boksie funkcjonować. Wszędzie pozostawia po sobie skłuconych ludzi. Jest tak zdeterminowany, że by zostać prezesem to mówi ludziom, że będzie społecznym, a nawet jest wstanie co miesiąc dokładać do związku z własnej kieszeni. Dla prezesury zaprosi za głosy wyborcze i pójdzie w jednym szeregu z odwiecznymi wrogami z W-wy i Elblaga, m.in tymi którzy pozbywali się z zebrania wyborczego w Warszawie J. Rybickiego przy biernej postawie członka zarządu Piotrowskiego. A wszystko dla "dobra boksu", hahaha
Myślę że właśnie osoba z takim doświadczeniem no i umiejętnościami powinna zasiąść na stanowisku prezesa a nie osoba która kiedyś tam zasłynęła w ringu a o sprawach organizacyjnych nie ma zielonego pojęcia.
Czy chcielibyśmy aby taki człowiek dawał przykład naszej młodzieży?
Zgadzam się z Tobą w 100% na szczęście Boks Polski został uratowany!Bóg jednak Czuwa! to farsa żeby taki człowiek z tak barwną przeszłością zajmował się młodzieżą i rządził całym PZB jeśli to prawda co pisze borsuk, to w ogóle jak to możliwe że ten pan był trenerem Kadry Narodowej KOBIET!!! Gratulacje dla nowego Prezesa PZB i do roboty Panie Prezesie ;)