PRZYPOMNIAŁ O SOBIE GUROW
Pamiętacie jeszcze takiego boksera jak Aleksander Gurow (42-6-1, 36 KO)? Chudy niczym tyczka mańkut z Ukrainy przypomniał o sobie wczorajszym wieczorem, kiedy już w pierwszej rundzie zdemolował niepokonanego dotąd Edsona Dos Santosa Borgesa (21-1-1, 16 KO).
Ukraińcowi karierę zatrzymał brutalny nokaut z rąk Dawida Haye'a oraz bardzo kontrowersyjna porażka we Włoszech z miejscowym Vincenzo Cantatore. Potem Gurow wygrał jeszcze dwie potyczki, lecz pozostawał też długo nieaktywny.
Wczorajsza wygrana zapewniła mu tytuł peryferyjnej organizacji IBC kategorii cruiser. Brazylijczyk w niewiele ponad minutę dwukrotnie wylądował na macie ringu. Bo i Aleksander ma czym uderzyć, o czym wcześniej przekonali się między innymi bracia May czy Vincenzo Rossitto. Wszak Gurow czterokrotnie zdobywał mistrzostwo Europy oraz dwukrotnie podchodził do walki o mistrzostwo świata.
To 1 cm mniej niż Władzia!
AAAAAAAAAAAAA powinni zrobić dodatkową kategorie dla takich wielkoludów.
heheheh
Jednak same warunki nie gwarantują nic.
Poważny cruiser, wiele sukcesów osiągnął, ale za przeproszeniem - trup z szafy wyskoczył ;)
Pamiętam jak porozbijał braci May, i pamiętam jak go Hayemaker rozmontował podobnie jak Bonina.
Gurov to był bardzo szanowany pięściarz. Aż się boję pytać w jakiej jest dzisiaj formie...
Jak znam życie to niebawem przyjedzie do jakiejś Krynicy, Wieliczki etc. jako bardzo groźny były mistrz.
Pozdrawiam