BARKER-HOPE NA RINGU W LONDYNIE 8 GRUDNIA
Już 8 grudnia na gali w Londynie dojdzie do ciekawego starcia w dywizji średniej. W ringu spotka się dwóch byłych mistrzów Europy wagi średniej - Darren Barker (23-1, 14 KO) oraz dobrze znany polskim kibicom Kerry Hope (17-4, 1 KO).
"Dazzling" ostatni raz wychodził do ringu ponad rok temu, gdzie został znokautowany przez świetnego Sergio Gabriela Martineza (50-2-2, 28 KO), jednak do momentu przerwania zawodów postawił twarde warunki. Hope natomiast w tym roku dwukrotnie walczył z naszym Grześkiem Proksą (28-2, 21 KO). W pierwszym pojedynku 31-letni pięściarz zaskoczył wszystkich wygrywając z "Super-G" niejednogłośnie na punkty. W rewanżu nie było wątpliwości i Polak zwyciężył przed czasem w 8 rundzie.
Barker był bardzo niezadowolony z częstotliwości swoich ringowych występów, jednak teraz cieszy się, że znów będzie mógł pokazać się kibicom.
- Zawsze wierzyłem, że boks jest tym co chcę robić w życiu, jednak jak mam utrzymać moją rodzinę nie walcząc na ringu? Mam małą córeczkę i byłem pełen obaw. Nagle wszystko się odwróciło i czuję, że znów mogę być w grze, to nowy punkt w mojej karierze. Wiem co mam robić i nie spocznę, póki nie zdobędę tytułu mistrzowskiego. Walką z Martinezem udowodniłem, że mogę wywalczyć pas - rozpoczął Barker.
Barker uważa się za zdecydowanego faworyta walki z Hope'm i nie zamierza zaprzepaścić szansy na kolejne wielkie starcie.
- Z całym szacunkiem dla Hope'a, ale on gra w innej lidze. Jeśli pokażę się z dobrej strony w walce z nim, znów wrócę na arenę światową. Przegrałem z Martinezem, jednak pokazałem serce. Pokazałem, że chcę wygrać tytuł. Mam tylko 30 lat i nie jestem wyboksowany, nie miałem ciężkich walk, zatem wszystko przede mną - zakończył Barker.
nie lubię miec racji w takich sprawach :(
zaczynam już pisac po polskawemu :D
A druga sprawa jest taka, że niepotrzebnie po jednej walce przyjął od razu drugą i miał bardzo krótki obóz przygotowawczy i nie udalło mu się utrzymać formy z pojedynku wcześniejszego.
Na pewno gdyby doszło do rewanżu w normalnych warunkach a nie na hura to walka by potrwała napewno dłużej.
ale ten występ był słaby, Proksa pokazał w nim wszystko to, co w nim najgorsze - nie słuchał narożnika, nie boksował i próbował kopac się z koniem, długo by wymieniac. zakończyło się deklasacją. reszta to gdybanie - gdyby babcia miała wąsy...
i powtórzę po raz kolejny - Proksa biorąc tę walkę po prostu i najzwyczajniej w świecie się sfrajerował - nie ugrał nic a dużo stracił. nie przewidywałem aż takiej straty, tu proszę.