BROOK ZNOKAUTOWAŁ SALDIVIĘ
Istniało podejrzenie, że Hector David Saldivia (41-3, 32 KO) ma kiepską szczękę i okazało się to prawdą. W walce wieczoru na gali w Sheffield dobrze przygotowany Kell Brook (29-0, 19 KO) bardzo szybko pokazał, że dysponuje wystarczającą siłą, by skończyć rywala w pierwszych rundach. Skończyło się w trzecim starciu, a anonsowany na króla nokautu "El Tigre" został wyliczony po... lewym prostym.
Już w pierwszej rundzie "Special One" posłał rywala na deski perfekcyjnym prawym podbródkowym. Argentyńczyk był wyraźnie zraniony, ale przetrwał kryzys i dostał minutę na dojście do siebie. W drugiej odsłonie utrzymywała się przewaga Brooka, ale w samej końcówce Saldivia ostro szarżował i zdawało się nawet, że na moment zranił faworyta. Na początku trzeciego starcia "El Tigre" wszedł Brookowi na mocny lewy prosty. Cios trafił idealnie na punkt i Saldivia został znokautowany.
Tym samym 26-letni Brytyjczyk stał się oficjalnym pretendentem do tytułu mistrza świata federacji IBF w wadze półśredniej. Po walce Brook wyznał, że był w życiowej formie i teraz z zainteresowaniem obejrzy pojedynek Randalla Baileya (43-7, 37 KO) z Devonem Alexandrem (23-1, 13 KO). Zwycięzca będzie musiał zmierzyć się z nim w 2013 roku.
Jak czuje się taki mocny to Carson Jones czeka na rewanż.
Ja lubie boks zarowno Khana jak i Kella,z tym,ze Brook jest na dobrej drodze do zostania bardziej kompletnym piesciarzem niz Amir.
"Special One" to pelny pakiet,z defensywa,swietnymi kontrami ale rowniez potrafi zdobywac i kontrolowac rundy jabem.
Mam nadzieje,ze dojdzie do pojedynku z Alexandrem,choc manager Devona-Haymon z pewnoscia bedzie szukal drogi do obejscia obowiazkowej obrony z groznym i malo intratnym w Stanach rywalem.
Prawy prosty Kella bylby duzym handicupem w starciu z Devonem.