MORALES ZAPRASZA NA WOJNĘ
Kiepsko przygotowany i wyraźnie otłuszczony Erik Morales (52-8, 36 KO) nie sprostał w marcu młodemu Danny'emu Garcii (24-0, 15 KO) i po tamtym występie nosił się nawet z zamiarem zakończenia kariery.
"Swift" w kolejnej walce zdemolował Amira Khana (26-3, 18 KO), a stary meksykański wyjadacz dojrzał do decyzji, że w lepszej formie może uporać się z Garcią i odzyskać tytuł mistrza świata w wadze junior półśredniej.
36-letni Morales postanowił skorzystać z klauzuli o rewanżu i w najbliższą sobotę znów skrzyżuje rękawice z filadelfijczykiem o portorykańskich korzeniach. Ich starcie będzie główną atrakcją wieczoru na wielkiej gali Golden Boy Promotions w Barclays Center na Brooklynie.
- Wielu ludzi widziało moje walki. Choć nie będę u siebie w domu, doskonale wiem, że kibice przyjdą mnie obejrzeć i zobaczą moją ciężką pracę w ringu - zapewnia legendarny "El Terrible", pierwszy w historii Meksyku champion czterech dywizji. - Jestem doskonale przygotowani. Jesteśmy gotowi i nie możemy doczekać się pierwszego gongu. Bardzo zabolało nas to, co zdarzyło się w marcu, dlatego zrobiliśmy wszystko, by w najbliższą sobotę wyglądało to inaczej. Nie chcecie tego przegapić. To będzie niesamowita, historyczna walka. Zobaczycie Erika Moralesa, który jest gotowy.
ja to samo
Ja również.