ROACH O PACQUIAO, KHANIE I CHAVEZIE
Freddie Roach, jeden z najwybitniejszych trenerów trwającej ery, który aż pięciokrotnie wybierany był najlepszym szkoleniowcem roku, pomimo gorszej passy wciąż pozostaje jednym z najbardziej pożądanych specjalistów w swojej dziedzinie.
Pierwszą sprawą, jaką Roach przedyskutował z Ryanem Maquinaną z BoxingScene był spóźniony przyjazd Manny'ego Pacquiao (54-4-2, 38 KO), który pierwotnie od poniedziałku miał trenować w Wild Card Gym pod okiem swojego Freddie'ego. Doszły nas informacje, że pewne obowiązki wciąż trzymają "Pacmana" na Filipinach i do Stanów przybędzie on dopiero w ostatnich dniach października. Roach twierdzi, że nie jest tak źle i Manny jeszcze w tym tygodniu odda się w jego ręce i będzie szlifował formę przed grudniowym pojedynkiem z Juanem Manuelem Marquezem (54-6-1, 39 KO).
- Spóźni się tylko o kilka dni. Rozmawiałem z nim rano. Będzie tu w środku tygodnia - wyjawił Roach. - Do walki mamy osiem tygodni. Nie martwi mnie to. Manny biega od jakiegoś czasu, jest w coraz lepszej formie. Na początku obozu i tak mieliśmy zająć się głównie tym, co on robi teraz. Sparingi zaczną się na sześć tygodni przed walką, więc nie powinno być problemu.
Jak widać, Freddie nie martwi się faktem, że Manny znów przybędzie do Los Angeles zmęczony innymi obowiązkami.
- Ich walka zawsze będzie zacięta. Manny powiedział mi, że potrzebuje nokautu do zwycięstwa. Nie będę próbował mówić mu niczego innego, chcemy nokautu. Musimy zrobić coś, czego nie robiliśmy do tej pory, bo nie wygramy na punkty - twierdzi słynny trener.
Po dwóch porażkach z rzędu współpracę z Roachem zdecydował się zakończyć były zunifikowany mistrz świata wagi junior półśredniej - Amir Khan (26-3, 18 KO). Brytyjczyk będzie teraz pracował z Virgilem Hunterem, który uchodzi za eksperta od wyciągania atutów danego zawodnika. Freddie życzy dawnemu podopiecznemu samych sukcesów.
- Virgil Hunter ma go nauczyć boksowania. Życzę mu jak najwięcej szczęścia. Wszystko w porządku między nami. Mieliśmy udaną współpracę i odnosiliśmy razem sukcesy - powiedział Roach. Oczywiście padło również pytanie o Julio Cesara Chaveza Jr (46-1-1, 32 KO), który przy ostatniej walce sprawiał spore kłopoty wychowawcze swojemu szkoleniowcowi. Freddie postanowił być nieubłagany. - Nie, nie rozmawiałem z Chavezem. Jeśli jeszcze kiedyś będę go trenował, wracam do domu pierwszego dnia, kiedy on mnie wystawi.
I nieładnie że po przegranej Chaveza tak zdystansowałeś sie od niego i gadałeś że to jego wina bo cos tam ....Jasne przecież to jego wina a nie twoja !!! :)Oj dużo wpadek kolego ostanio .