WARD: TO BYŁO DOBRE ZATRZYMANIE
Jeszcze przed walką Brandona Riosa (31-0-1, 23 KO) z Mike’em Alvarado (33-1, 23 KO) mówiło się, że to pojedynek na miarę wielkich starć pomiędzy Arturo Gattim a Mickym Wardem. Na ringu w Carson obaj pięściarze potwierdzili opinię wielkich wojowników, tworząc widowisko kandydujące do najlepszej walki 2012 roku. Pod wrażeniem tej batalii jest również Ward.
- To była naprawdę znakomita, ekscytująca walka. Dużo wymian, raz trafiał Rios, raz Alvarado. Bardzo mi się to podobało – powiedział 47-letni „Irish”.
Pojedynek zakończył się w siódmym starciu, kiedy po kolejnych mocnych ciosach Riosa do akcji wkroczył sędzia ringowy. Zdaniem części obserwatorów arbiter pośpieszył się z decyzją, ale Ward jest po jego stronie.
- To było dobre zatrzymanie. Alvarado był kompletnie zamroczony. Miał wprawdzie ręce w górze, ale to nie była garda, nie próbował się bronić. Po prostu tam były, nie wiedział do końca co się dzieje. Lepiej zatrzymać walkę za wcześnie niż za późno, myślę więc, że sędzia dobrze się zachował – tłumaczy.
Do momentu przerwania pojedynku Rios prowadził 58:56 na jednej z kart punktowych. Na dwóch pozostałych był remis po 57.
Wynik niesprawiedliwy.
Rios to ringowy prostak bez mocnego pojedynczego ciosu- za to z nadprzeciętnie mocnym łbem.
Mam nadzieję, ze dojdzie do rewanżu i Alvarado walcząc na dystans (bo pokazał że to potrafi) zdeklasuje tego kołka.
Bzdury piszesz, uważając, że walka przerwana zbyt wcześnie. Pamiętaj, że zdrowie bokserów jest najważniejsze, a Alvarado, nie dość, że nie trzymał gardy, to w dodatku jeszcze wogóle nie odpowiadał żadnymi ciosami. Widać na walce dokładnie, że sędzia ringowy uważnie przyglądał się Mikowi i dał mu "chwilę czasu" na opanowanie sytuacji i wyjście z tarapatów. Alvarado jednak był wtedy chyba w zupełnie innym miejscu, nie widział co się dzieje. Był kompletnie zamroczony. Gdyby był sprytniejszy, to by przyklęknął i dał się liczyć. Zawsze to kilkanaście sekund dodatkowych, a dla Alvarado, mającego (zresztą tak jak i Rios) twardy łeb i szczękę mogłoby się okazać zbawienne!
Mam prawo do wyrażania swoich opinii i tyle.
A bzdury to piszesz Ty, bo nie ma czegoś takiego jak ciężki KO (czy lekki KO).
Masz jakieś papiery albo chociaż ułamek wiedzy żeby wypowiadać się w kwestiach medycznych?
To sport bardzo kontaktowy i KO są "wliczone", a można nawet powiedzieć że i pożadane przez publiczność. Bokserzy nie są idiotami i też wiedzą, że walka może się dla nich w ten sposób.
Niegdysiejsi pięściarze (i sędziowie też) walczyli do padnięcia.
To od kilku lat nastała moda na przedwczesne przerywanie walki, co daje dużą możliwość do nadużyć.