ALVARADO: POWRÓCĘ SILNIEJSZY!
- Moim zdaniem to było przedwczesne przerwanie. Walka była dobra. Kibicom się podobała. Wszyscy dobrze się bawili, więc wykonaliśmy naszą pracę, ale porażka naprawdę boli - powiedział Mike Alvarado (33-1, 23 KO) w rozmowie z FightHype chwilę po opuszczeniu Home Depot Center ubiegłej nocy.
"Mile High" przez sześć rund radził sobie dobrze i zdaniem niektórych wygrywał z Brandonem Riosem (31-0-1, 23 KO), ale w siódmej odsłonie przeżywał kryzys, a "Bam Bam" poczuł krew i wykończył zmęczonego rywala. Alvarado liczy na to, że jego wysiłek zostanie doceniony i w najbliższym czasie dojdzie do walki rewanżowej.
- 33 zwycięstwa i jedna porażka... Wrócę, wrócę silniejszy. Chcę rewanżu z Riosem. Wygrywałe tę walkę. Sędzia za szybko mnie poddał - oddaje 32-letni bokser z Colorado.
To była jatka, a jatka powinna się raczej kończyć ciężkim nokautem, wtedy nikt nie ma prawa mieć pretensji. Gdyby Rios był w podobnej sytuacji i sędzia przerwałby jego walkę, to pewnie rzuciłby się na niego z pięściami.
Ja też widziałem...i to na trzeźwiaczka.Moim zdaniem ma sens.Jedno jednak trzeba przyznać,Rios ma twardszy łeb i znów mógłby przyjąć sporo ciosów,ale oddać równie silnie i po pierogach.Tak czy siak walka była 100 razy bardziej widowiskowa niż Nonito z Nishioką.Ta walka pasowała do nazwy gali(War),a wojny zawsze mile widziane,choćby się prali 3 razy ci sami zawodnicy.pozdro
Rewanż jak najbardziej wskazany. Rios nie wygrał przez przypadek, ale w żadnym momencie walki aż to TKO nie można było powiedzieć, że zyskał przewagę.