'BAM BAM' RIOS PRZEŁAMAŁ ALVARADO!
Jeżeli którykolwiek z kibiców poczuł się zawiedziony po walce Brandona Riosa (31-0-1, 23 KO) z Mike'em Alvarado (33-1, 23 KO), to tylko dlatego, że zakończyła się ona "już" w siódmej rundzie. Obydwaj zawodnicy potwierdzili reputację bezlitosnych i szalenie widowiskowych, a ich wojna na długo pozostanie w pamięci fanów.
Niewykluczone, że będzie nam dane zobaczyć rewanż, kiedy jeden z nich zasiądzie już na tronie mistrza świata kategorii junior półśredniej, a przy determinacji, jaką każdy z nich dzisiaj się wykazał, jest to niemal pewne.
O rozpoznawczej rundzie nie mogło być mowy. Już w pierwszej minucie obydwaj z furią atakowali, a ostatnie sekundy pierwszego strcia to po prostu obustronne bombardowanie. Drugie starcie było jeszcze lepsze. Pierwszy mocno trafił Alvarado, ale "Bam Bam" odpowiedział dosłownie sekundę później. W samej końcówce zarysowała się przewaga Riosa, ale niekoniecznie oznacza to, że sędziowie akurat jemu przyznali tę odsłonę.
W ostatniej minucie trzeciej rundy mogło się wydawać, że Rios zaczyna przełamywać rywala, ale właśnie wtedy "Mile High" doprowadził do celu swój najlepszy cios w tym starciu. Brandon oczywiście skwitował to uśmiechem i zdominował końcówkę. W czwartej rundzie Alvarado zmienił nieco taktykę i zacżął więcej się poruszać. W jego arsenale pojawiły się ciosy proste i trzeba przyznać, że ta nowa strategia okazała się całkiem skuteczna.
Mike dobrze rozpoczął również piąte starcie, ale później Rios zaczął dochodzić do głosu i walka znów się wyrównała. Trzecia minuta to już totalna wojna na wyniszczenie. Tym razem to Alvarado zdawał się bliski przełamania oponenta, ale "Bam Bam" w kryzysowym momencie odpowiedział furiacką kombinacją, która ostudziła boksera z Denver. Na tym etapie w półdystansie walka była szalenie wyrównana, jednak gdy Alvarado podejmował decyzje o odejściu na kilka kroków, jego ciosy proste rozbijały nie martwiącego się obroną Riosa.
W siódmej rundzie tempo nieco opadło, bo Alvarado przeżywał kryzys kondycyjny. Kosztowało go to porażkę, bo rozpędzony Rios postanowił akurat przycisnąć, zranił zmęczonego przeciwnika i chwilę później sędzia przerwał walkę, kiedy zamroczony Alvarado opierał się o liny i bezbronny przyjmował potężne bomby. Mike był zbyt dumny, a może nie wystarczająco sprytny, by przyklęknąć i odpocząć kilka sekund, co przecież mogło go uratować...
Plus dla TopRank za idealny dobor rywala, bo wiekszosc podobnych wojen Rios bedzie rozstrzygal na swoja korzysc. Krol zwierzak wsrod bestii. Brawo.
Lukaszz uważam, że PacMan w dobrej dyspozycji znokautowałby Riosa! PacMan mocny cios, precyzja! Ale to ring weryfikuje!
Pozdrawiam
Niezupełnie, Alvarado wygrywał co najwyżej u Ledermana :)
Na kartach sędziowskich było 2x 57-57 i 58-56 dla Riosa, co mnie też trochę zaskoczyło.
Postawiłem sporo na Riosa ale strasznie nieciekawie to wyglądało do momentu nokdaunu, już nie chodzi nawet o punktacje (bo zawsze można było liczyć na wałek :)) ale czułem, że Rios balansuje na krawędzi i o wiele bardziej prawdopodobny jest nokaut na nim a nie odwrotnie. Te jego ciosy takie pchane, niezbyt mocne ale sporo ich było. Alvarado natomiast to prawdziwy rzeźnik, jego ciosy robiły wrażenie nawet jak padały na gardę Riosa. Jakby tak trafił czysto raz czy drugi to nawet ten twardy i pusty łeb Riosa by mu nie pomógł :)
Na szczęście pierwszy ostrym sierpem skosił rywala Rios, ale dużo szczęścia w tym było. Walki z czołówką tej wagi - bez sensu bo wynik znany, każdy go wypunktuje do jednej bramki, znokautować też nikogo raczej nie znokautuje, bo nikt z czołówki nie pójdzie z nim na wojnę. Choć z ciekawości obejrzałbym go z Pacmanem, czy on (chyba jako jedyny z czołówki) byłby w stanie skruszyć taki twardy łeb.
Nie porównywałbym Riosa do Gattiego.Gatti oprócz potwornego ciosu i mordu z betonu jak Rios, miał wspaniałą pracę nóg,elastyczność i wielki ringowy luz,czego nie można już powiedzieć o Riosie.Nie zawsze był to typowy puncher.W poszczególnych etapach jego kariery dało się zauważyć,że Arturo często zmieniał swój styl,zwłaszcza w środku i pod koniec swojej kariery.Były walki gdzie Gatti walczył jak klasyczny counter-puncher.
Na Riosa wystarczy ktoś z dobrą obroną i właśnie dobrą pracą nóg i jak już ktoś wcześniej tutaj wspominał,zostanie on wypunktowany. Konkurencja w tej wadze jest szalona i ja nie widzę miejsca dla Riosa wśród ścisłej czołówki. Ale oczywiście walka świetna i mogła się podobać. Nie skreślałbym jeszcze Alavardo,dlatego chętnie zobaczyłbym rewanż, bo moim zdaniem boksersko jest dużo lepszy i gdyby nie wdał się w wojnę,wygrał by tą walkę na punkty.
Dobra walka, Rios zgodnie z przewidywaniami okazał się jednak twardszy...
Wole walke PacMan - Rios niż niekończącą się opowieść z Floydem.
Choć nie wiem czy Pacmanowi będzie się chciało taką walkę toczyć w ogóle.
Wynudzony PacMan i tak bije Riosa.
Mylisz się, ludzie kochają takich wariatów! Rios to typowy rzeźnik jak piszesz, ale walczy widowiskowo. Bez względu na to kto będzie stal na przeciw niego, on zawsze pójdzie na wojnę, na otwartą wymianę! A puncher zawsze ma szanse, jak mówi stare przyszlowie! Walki Riosa budzą zdecydowanie więcej emocji, niż zachowawcze walki, podobne do partii szachów. A ludzie lubią placić za takie show! Co do ewentualnej walki z Pacmanem, wcale bym nie skreślal Brandona. Manny jest już wypalony i jemu ewidentnie się nie chce. 'Bam Bam' z kolei to wschodząca gwiazda, na której Bob Arum będzie chcial zarobić grube miliony! Jeszcze jedno, piszesz, że Abril go wypunktowal. Zgoda, ale w tamtej walce Rios byl żywym trupem, totalnie wyniszczonym robieniem limitu.
Super sprawa. Stawiał bym na Matthysse
addam23
W mojej opinii Matthyse dostalby KO od Riosa, bo Rios na pewno slabiej nie bije, a szczękę ma chyba mimo wszystko mocniejszą!
W potencjalnym rewanżu też zlałby Alvarado. Walka była wspaniała obaj prezentują styl jaki kocha większość kibiców czyli wojna i jeszcze raz wojna. Jakże odmienne to style od ringowych szachów i protekcjonizmu ringowego. Rios za prosty w ringu żeby pobić Pacmana ale jego styl może przysporzyć mu wielu neutralnych fanów wbrew temu co pisze tu jeden użytkownik mało tego on już tych wielu fanów ma i są to nie tylko latynosi. Fajnie od czasu do czasu zobaczyć ringową siekę dwóch latynoskich wojowników nie dbających o defensywę za bardzo.
Arum cos gadal ze moze walczyc z pacquiao,ale nie bedzie mial zadnych szans jest za wolny.
Ja bym go widzial z Maidana!!
1. Jeden jest promowany przez Top Rank, drugi zaś przez Golden Boy.
2. Obu pięściarzy trenuje ten sam fachowiec, tj. Robert Garcia.