POLACY W RANKINGU WBO
Federacja WBO ogłosiła swój ranking za wrzesień, a w nim standardowo znalazło się kilku naszych pięściarzy.
W wadze ciężkiej jedynym naszym rodakiem jest Mariusz Wach (27-0, 15 KO), który zamyka czołową piętnastkę. Nasz olbrzym jednak ma już zaplanowaną potyczkę z panującym na tronie Władimirem Kliczką i tak naprawdę ranking go już tak bardzo nie interesuje.
W kategorii cruiser na najniższym stopniu podium listy pretendentów widnieje nazwisko Mateusza Masternaka (28-0, 21 KO), który przedwczoraj tak efektownie porozbijał i odesłał do szpitala niezwyciężonego wcześniej Davida Quinonero. Szósty na tej liście jest Paweł Kołodziej (30-0, 17 KO), a jedenasty Krzysztof Głowacki (17-0, 11 KO).
W dywizji półciężkiej pomimo cennej wygranej nad Glenem Johnsonem na dopiero ósmym miejscu umieszczono Andrzeja Fonfarę (22-2, 12 KO). Ostatnim Polakiem na tej liście jest czternasty w wadze super piórkowej, czy też jak kto woli junior lekkiej, Kamil Łaszczyk (9-0, 5 KO).
Takam 6??? Jakiś żart czy co???
Joe Hanks 14??? Któż to wogle jest???
W Cruiser też ciekawie.
4 jest Borovcanin(nie znam),nawet żadnego jego rywala nie znam.
W LHW kolejny rodzynek.
Kamoko(nr.2) wyprzedza Hopkinsa(nr.6) albo Bellewa(nr.14)
Niżej kolejne rarytasy,aż szkoda pisać.
Dopóki nie będzie federacji uwzględniającej w rankingu mistrzów innych federacji oraz w której jedyną drogą do skoku w rankingu będzie pokonywanie innych zawodników z rankingu, a nie obijanie bumów i zdobywanie śmiesznych pasów Baltic, Young, NABO, Intercontinental, Silver, Regular itd. - tak długo boks będzie patologią.
A tak naprawdę to jedyny sensowny system to taki, jaki jest w UFC - wszyscy zawodnicy mają jednego pracodawcę, który wyznacza kto z kim walczy. Fakt, że są w boksie 'mistrzowie', którzy przez całą karierę nie zawalczyli z innym 'mistrzem', pokazuje, jaki to jest zdegenerowany sport.
Jeśli chodzi o UFC to ich system pomijający niejako promotorów jest dla mnie zajebisty.Nie ma śmiesznych przepychanek o to gdzie,za ile itp. Po prostu Dana mówi a zawodziory walczą.Stąd też w UFC trudno o zero w rekordzie.
Ale też w mma ogólnie zero w rekordzie nie ma żadnego znaczenia. Lepiej mieć rekord 5-6 i dobrych zawodników na rozkładzie, niż 20-0 i samych bumów w rekordzie. Tylko, że w mma zawodnik z ujemnym rekordem nadal może być perspektywiczny, a w boksie jedna porażka potrafi złamać karierę.
Moim zdaniem boks będzie stopniowo oddawał rynek na korzyść UFC. Stopniowo te chujowe federacje z pasami w dupy wziętymi będą przestawać się liczyć. Boks zejdzie na drugi plan, zabraknie sałaty dla skorumpowanych działaczy i albo znajdzie się duża grupa promotorska, która będzie miała większość najlepszych zawodników u siebie, albo władzę przejmie jedna z federacji bądź telewizja. Już teraz jest to widoczne - promotorzy zaczynają kopiować pomysły biznesowe od Dany, a federacje mają do powiedzenia znacznie mniej niż HBO.
Tam, gdzie są poważne walki, tam kończą się zera w rekordzie. W UFC nie ma walk do jednej mordy i bilansów 25-0, które w dodatku nic nie znaczą.